Weekend o Grand Prix Aragonii od początku jest ciężki dla Valentino Rossiego. Włoch jako pierwszy zawodnik w MotoGP w tym sezonie ruszy do wyścigu z alei serwisowej!
Jak wiadomo, na sezon każdy kierowca klasy królewskiej dostaje do swojej dyspozycji sześć silników. Użycie każdego kolejnego oznacza, ni mniej ni więcej, że do wyścigu zawodnik ruszać musi z alei serwisowej dziesięć sekund po zgaśnięciu czerwonych świateł na starcie. Jako użycie jednostki napędowej mamy tutaj na myśli moment, kiedy to opuści on aleję serwisową – nie ważne podczas której części weekendu Grand Prix. Jeśli stanie się to w trakcie treningów, kwalifikacji, bądź warm-upu, zawodnik rozpoczyna wyścig tak jak opisaliśmy to wyżej. Jeśli nowy, ponadlimitowy silnik zostanie użyty dopiero w wyścigu – kierowca otrzymuje karę przejazdu przez boksy.
W ten weekend Valentino otrzymał do swojej dyspozycji nową przednią część Desmosedici GP11.1, wykonaną z aluminium. Owa część w maszynie tej, nazywanej przez niektórych GP11.2, współpracuje jednak tylko z silnikiem, który Rossi do swojej maszyny założył podczas rundy na Misano Adriatico. W ten weekend dotychczas więc jeździł na jednym starym i jednym owym motocyklu. Jak sam jednak przyznał – lepiej mieć dwa takie same, bo jest to lepsze rozwiązanie jeśli chodzi o rozwój.
Od początku weekendu na Motorland Aragon Włoch miał problemy ze znalezieniem odpowiednich ustawień swojego Ducati, a odwołanie wczorajszego popołudniowego treningu nie ułatwiło mu zadania. Dzisiejszego poranka więc ekipa #46 uwijała się jak w ukropie, by sprawdzić jak najwięcej elementów. Wszystkie plany legły jednak w gruzach po tym, jak już po piętnastu minutach kwalifikacji „The Doctor” wylądował na deskach w piętnastym zakręcie. Udało mu się jednak dotoczyć na tej samej maszynie do boksu, a po sprawdzeniu jej przez zespół i upłynięciu piętnastu minut – kontynuować na niej kwalifikacje.
Te jednak nie powiodły się po jego myśli, bowiem drobny błąd na drugiej miękkiej oponie kosztował go nieco czasu. Tym samym zakwalifikował się on zaledwie na trzynastym miejscu, tracąc półtorej sekundy do zdobywcy Pole Position – Casey’a Stonera. Wraz ze swoim zespołem 32’latek z Tavullii zdecydował się włączyć do swojej alokacji siódmy silnik właśnie teraz, niż ryzykować, iż po bardziej udanej sesji kwalifikacyjnej będzie zmuszony to zrobić i zaprzepaścić szanse na lepszy wynik. Warto nadmienić, że za użycie nowej jednostki napędowej zawodnik karany jest tylko raz – potem silnik taki widnieje w jego alokacji jak każdy inny.
Jak wiadomo też, Ducati Desmosedici to dość specyficzna maszyna. W niej bowiem jednostka napędowa wykorzystywana jest jako część ramy, więc każde poważniejsze zmiany przodu lub tyłu niosą za sobą konieczność użycia silnika ze zmienionymi miejscami mocowań. W tym roku sytuacja taka miała już miejsce – przed rundą na Assen producent z Bolonii dostarczył 9’krotnemu Mistrzowi Świata niemalże zupełnie nowy motocykl, który zastąpił GP11. Niektóre z wprowadzonych zmian zmusiły Ducati do „otwarcia” nowej jednostki napędowej zanim poprzednie osiągnęły odpowiedni przebieg.
„Myślę, że mieliśmy nieco pecha, ponieważ sądzę, że mieliśmy potencjał i zasłużyliśmy na to, by wywalczyć coś więcej. Chociaż upadek był dość zwyczajny, to sporo nas kosztował. Potem na drugiej miękkiej oponie popełniłem błąd i pojechałem szeroko. Tak czy inaczej mogłem jednak urwać nieco z mojego czasu. Wywalczyłem jednak zaledwie trzynaste miejsce, toteż jutro użyjemy siódmego silnika. Tym samym wystartuję z pit-lane. Nowe przednie, aluminiowe zawieszenie pracuje bowiem tylko z jednostką napędową użytą na Misano. Niestety, chociaż mamy dwa, praktycznie nowe silniki, które powinny nam wystarczyć do końca sezonu, nie będziemy w stanie ich wykorzystać,” tłumaczył Rossi.
Szósty zawodnik klasyfikacji generalnej w tym roku na podium stał tylko raz – we Francji. Jego dzisiejsza decyzja jednak wydaje się być rozsądną, bo już za dwa tygodnie odbędzie się runda na torze Twin Ring Motegi – trasie z serii stop&go, a więc podobnej do Le Mans! Czyżby więc decyzja o wyjeździe do Japonii podjęta przez Valentino była całkiem dobrą i w kraju, z którego pochodzą Yamaha, Honda i Suzuki miał sprawić sporą niespodziankę? „W każdym razie podjęliśmy tą decyzję patrząc też w przyszłość. Zaczęliśmy pracę w, według nas, dobrym kierunku, chociaż oczywiście jesteśmy dopiero na pierwszym jej etapie i przed nami wciąż wiele do zrobienia,” dodał na koniec Włoch.
Przypomnijmy na koniec kiedy wprowadzono owe przepisy do regulaminu. Stało się to w Brnie w sezonie 2009 – od tamtej pory do końca owego cyklu zmagań każdy zawodnik mógł zużyć sześć jednostek napędowych. Jedynym, który zmuszony był wykorzystać siódmy silnik był jeżdżący wówczas na Suzuki Loris Capirossi. Wtedy jednak cofnięto go na sam koniec stawki na starcie w Australii, a producentowi z Hamamatsu odjęto w klasyfikacji generalnej dziesięć punktów. Od 2010 roku jednak karę zmieniono na start z alei serwisowej dziesięć sekund po zgaśnięciu czerwonych świateł. Valentino Rossi jest pierwszym, który ucierpi z tego powodu.