Zaczęliśmy od Nicky’ego Haydena, a teraz nadszedł czas na „The Doctora”. Już poniżej prezentujemy to, co powiedział Włoch podczas konferencji prasowej zorganizowanej przy okazji Wrooom 2011 w Madonna di Campiglio.
Teraz przechodzimy do Valentino Rossiego, który w ten weekend debiutuje w barwach teamu Ducati Marlboro. Włoch już od wczorajszego wieczora, kiedy przyjechał do Madonna di Campiglio, jest niemalże oblegany nie tylko przez fanów, ale także i przez dziennikarzy. Dopiero jednak dziś, w trakcie oficjalnej konferencji odpowiedział na pytania, które od dawna nurtowały wielu. Opowiedział nie tylko o swoich odczuciach co do Ducati, ale też o rehabilitacji, przeszłości, przyszłości oraz o swoich celach i oczekiwaniach co do kolejnego, nadchodzącymi wielkimi krokami, cyklu zmagań.
Zaczęto oczywiście od stanu, w jakim jest teraz bark Włocha, którego to operację przeszedł on w połowie listopada. „Szczerze, to myślałem, że na tym etapie będę w lepszej formie. Póki co wszystko idzie jednak zgodnie z planem – na chwilę obecną mój plan powrotu do zdrowia przebiega nawet nieco szybciej, niż zakładał harmonogram – ale nadal prowadzimy mały wyścig z czasem. Wszystko po to, żebym był w jak najlepszej formie podczas pierwszych tegorocznych testów w Malezji,” mówił 9’krotny Mistrz Świata nawiązując do tego, że pierwsze próby na torze Sepang odbędą się już w dniach od pierwszego do trzeciego lutego.
Zanim jednak Włoch poddał się zabiegowi, wziął on udział w testach na obiekcie w Walencji i jak sam on przyznał – fakt, że Yamaha wcześniej zwolniła go z kontraktu był niezwykle ważny. „Niestety na Ricardo Tormo nie byłem w najlepszej formie, nie mogłem wydać wystarczającej opinii o motocyklu, dlatego musimy jeszcze nieco poczekać. Mamy sporo pracy do wykonania nad Desmosedici, jednak teraz priorytetem jest odzyskanie przeze mnie kondycji. Na pewno w Malezji nie będę w stuprocentowej formie, ale robimy wszystko co możemy, bym odzyskał jak najwięcej mobilności w barku, dzięki czemu mógłbym jeździć bardziej komfortowo.”
Lekarze 31’latka z Tavullii uspokajają zarówno jego fanów jak i samego Valentino mówiąc, że odzyska on stuprocentową sprawność, jednak potrwa to jeszcze kilka miesięcy. Wszystko dlatego, że bark Włocha był w gorszym stanie, niż wszyscy się tego spodziewali. „Po samej operacji powiedziano mi, że w pełni sił powinienem być w okolicach kwietnia lub maja. Oczywiście lepiej by było, gdybym nie miał tego kłopotu, bowiem przed nami nadal dużo pracy do wykonania i niewiele czasu – zaliczymy trzy sesje testowe, zanim wezmę udział w pierwszym wyścigu na Desmosedici. Do tego czasu musimy sprawić, by Ducati było nie tyle szybsze – bo już jest szybkie – ale łatwiejsze w prowadzeniu. Musimy spotkać się więc w połowie drogi: sprawić, by motocykl jak najbardziej mi odpowiadał, a ja w międzyczasie zmodyfikuję mój styl jazdy,” komentował dalej Rossi.
Wielu z niecierpliwością czekało też na to, co Valentino powie na temat nowego dla siebie motocykla. Po siedmiu latach jazdy na Yamasze, teraz do dyspozycji ma zupełnie inną maszynę. A jako, że producent z Iwaty wcześniej zwolnił #46 z kontraktu, ten do pierwszego stycznia nie mógł publicznie wypowiadać się o Desmosedici. „Ducati to zupełnie inny motocykl od Hondy czy Yamahy. To prototyp w całym tego słowa znaczeniu, podczas gdy japońskie maszyny to tak jakby drogowe motocykle przetransformowane w te z MotoGP. To dlatego GP11 potrzebuje innego traktowania. Tak naprawdę jednak nie znalazłem niczego w tej maszynie, co by mnie zaniepokoiło, a zmiany, jakich dokonaliśmy przed próbami w Malezji dotyczyły raczej mojej pozycji na nim czy sprawienia, bym lepiej się na nim czuł.”
31’latek z Tavullii nadal jednak nie wie, czego spodziewać się zarówno po próbach na Sepang jak i nadchodzącym sezonie. „Fakt, czy wygramy czy może przegramy walkę z dopasowaniem motocykla przed rozpoczęciem nowego cyklu zmagań, zależy głównie od mojego barku. To wyzwanie jest jednak takim samym, jak to, jakie postawiłem przed sobą w 2004 roku. Kiedy jednak przeszedłem do Yamahy byłem w pełni sił i to motocykl potrzebował poprawy, podczas gdy teraz Desmosedici jest konkurencyjne, a moja forma nienajlepsza. GP11 jest, jak już mówiłem wcześniej, zupełnie inne od M1-ki, potrzebuje bardziej „brudnego” stylu jazdy. To nadal jest jednak motocykl, więc mam nadzieję, że uda mi się go bardziej dopasować do moich potrzeb.”
Więc co tak naprawdę trzeba zmienić w Desmosedici, by stało się ono maszynką do wygrywania? Zmianą numer jeden, jaką trzeba wprowadzić to oczywiście poprawa przedniego zawieszenia, co potwierdził dziś zresztą jeden z członków ekipy Ducati. Jak jednak dodał, firma Ohlins już przygotowuje nowe części, by zapobiec problemom, jakie rok temu trapiły GP10. „Nie sądzę jednak, że aby jeździć tym motocyklem musisz wyłączyć swój mózg: celem jest sprawienie, by GP11 było bardziej „posłuszne” i nie tak brutalnie szybkie jak do tej pory,” tłumaczył natomiast podczas konferencji Rossi.
„Stoner notował na Ducati w przeszłości wiele upadków – wystarczająco dużo, że ja pomimo niedoleczonej kontuzji i opuszczenia czterech wyścigów, pokonałem go w klasyfikacji generalnej,” przyznał Valentino, po czym na koniec dodał: „Mam do odrobienia dwa zadania wraz z Ducati: po pierwsze oczywiście spróbuję wygrać, ale także chciałbym poprawić motocykl, by pomóc Filippo Preziosiemu w wykonaniu kroku naprzód, tak jak to zrobiłem wcześniej razem z Yamahą.”