Nie od dziś wiadomo, że Valentino Rossi i Marco Simoncelli są przyjaciółmi. Ta ich dobra znajomość doprowadziła nawet do tego, że młodszy z Włochów nie mógł rozpocząć sezonu 2009 z powodu urazu ręki. Do kontuzji tej doprowadził wspóNie od dziś wiadomo, że Valentino Rossi i Marco Simoncelli są przyjaciółmi. Ta ich dobra znajomość doprowadziła nawet do tego, że młodszy z Włochów nie mógł rozpocząć sezonu 2009 z powodu urazu ręki. Do kontuzji tej doprowadził wspólny wypad z „The Doctorem”, by pojeździć na crossach, który zakończył się przypadkowym upadkiem. Ale do rzeczy…
Wczoraj wieczorem czasu malezyjskiego, zespół Fiat Yamaha zorganizował specjalną konferencję prasową, na której jego główni przedstawiciele, w tym także zawodnicy, odpowiedzieli na serię pytań. Wszystkich odpowiedzi nie sposób byłoby tu przytoczyć, ale my zwróciliśmy uwagę na jedną z nich.
9’krotny Mistrz Świata przyznał, że z #58 może być przyjaciółmi poza torem, na nim jest dla niego rywalem jak każdy inny. Oznacza to też, iż Valentino nie będzie mu już doradzał… przynajmniej w swerze wyścigów motocyklowych.
„Nie, nie! Kiedy Marco podpisał kontrakt na starty w MotoGP, koniec ze wskazówkami,” odpowiedział Rossi zapytany o to, czy dawał lub daje swojemu przyjacielowi jakieś wskazówki na temat „wpasowania” się w motocykl o pojemności 800cc.
„Myślę, że to normalne! Dobrze się dogadujemy, spędzamy ze sobą naprawdę dużo czasu w domu, ćwiczymy na tej samej siłowni i wspólnie jeździmy na motocrossach. Mam z nim naprawdę dobre relacje, widziałem jak dorasta do tego, by zostać Mistrzem Świata. Teraz jest jednak moim rywalem, jak każdy inny zawodnik,” dodał Valentino.
Były Mistrz Świata klasy 250cc w tym roku reprezentować będzie barwy zespołu San Carlo Honda Gresini, w którym partnerować mu będzie jego imiennik – Marco Melandri. Tymczasem #46 siódmy rok z rzędu spędzi na fabrycznej Yamasze, broniąc przy okazji tytułu mistrzowskiego.