Sezon 2009 był dla zespołu Scot Racing Team MotoGP bardzo trudnym rokiem. Po rozstaniu z Andreą Dovizioso, zespół podpisał kontrakt z Yuki Takahashim, który do tej pory występował w klasie 250cc. Los jednak nie był dla zespołu łaskawy. BSezon 2009 był dla zespołu Scot Racing Team MotoGP bardzo trudnym rokiem. Po rozstaniu z Andreą Dovizioso, zespół podpisał kontrakt z Yuki Takahashim, który do tej pory występował w klasie 250cc. Los jednak nie był dla zespołu łaskawy. Bieg zdarzeń spowodował, że szybko w teamie pojawił się zupełnie niespodziewany zawodnik…
Już we wrześniu 2008 roku wiadome było, że miejsce Andrei Dovizioso, przechodzącego do zespołu Repsol Honda, zajmie właśnie Takahashi, występujący dla JiR Team Scot w klasie 250cc. ”To dla mnie niczym spełnienie marzeń, ponieważ jako dziecko nie sądziłem, że uda mi się dojść tak daleko, ale zawsze było to moim celem jako zawodnika.” – mówił na temat przenosin szczęśliwy zawodnik. Wtedy również ogłoszono, że w sezonie 2009 zerwana będzie umowa z firmą JiR.
W czasie listopadowych, przedsezonowych testów na torze Jerez de la Frontera zawodnicy nie mieli łatwych warunków do jazdy. Kapryśna pogoda skutecznie utrudniała testowanie maszyn. Yuki jednak starał się maksymalnie wykorzystać czas dany mu na przystosowanie do nowej maszyny. Przejechał bardzo dużo okrążeń, niestety, zdobywając najgorsze czasy.
W lutym na malezyjskim torze Sepang było już troszkę lepiej. W czasie trzech dni testów najlepszym rezultatem uzyskanym przez Takahashiego było 14 miejsce. On sam przyznał, że widzi postępy w swoim przystosowywaniu się do nowej maszyny: „Było naprawdę ciężko, ale starałem się wykorzystać jak najwydajniej czas, który miałem, aby nabrać większej pewności do jazdy na nowej Hondzie. Wykonaliśmy świetną robotę, teraz zaczynam mieć wyobrażenie o tym, jak skonfigurować motocykl”.
Kolejne testy przed sezonem odbyły się w Katarze. Tam również pogoda nie rozpieszczała zawodników. Mocno padało, wielu z kierowców nawet na chwilę nie opuściło boksów. Yuki w tych warunkach poradził sobie bardzo dobrze i uzyskał 7 lokatę pierwszego dnia. Drugiego był jednak dopiero 13, a trzeciego 14. W Katarze spotkała Japończyka miła niespodzianka. Z pomocą przyszedł mu.. Andrea Dovizioso i dał kilka praktycznych wskazówek, które ułatwiły jazdę Yukiemu. „To ważne, by słuchać bardziej doświadczonych kierowców, muszę podziękować Andrei za to” – mówił Takahashi. Podobnie, jak testy w Katarze, wypadły w wykonaniu Japończyka ostatnie przedsezonowe przygotowania w Hiszpanii.
Wyścig otwierający sezon 2009 zbliżał się wielkimi krokami. Pierwsze kwalifikacje w klasie MotoGP nie były jednak udane — Yuki był dopiero 17. Na domiar złego, przewrotna pogoda spowodowała, że jego debiut w wyścigu musiał zostać przełożony na poniedziałek. Takahashiemu udało się zakończyć pierwszy start w Królewskiej klasie na 15 miejscu, zdobył więc tym samym swój pierwszy punkt. Japończyk nie ukrywał, że w czasie jazdy starał się jak najwięcej nauczyć od doświadczonych zawodników: „Najlepiej było na końcu wyścigu, kiedy miałem okazję jechać za Marco Melandrim przez dłuższą chwilę. ‘Studiowałem’ jego sposób jazdy i zdobyłem wiele cennych informacji — jak sobie radzić z przednią oponą, w którym momencie hamować. (…) Jestem zadowolony, moim celem było nauczenie się motocykla i konkurowanie z najlepszymi zawodnikami na świecie. (…)” – mówił po wyścigu.
Teraz zbliżało się Grand Prix szczególnie bliskie sercu Yukiego. Zawodnicy wyruszyli do Japonii. Tam Takahashi chciał się pokazać z jak najlepszej strony. Ponieważ w kraju kwitnącej wiśni pogoda również „nie odpuszczała” zawodnikom, z powodu silnych opadów odwołane zostały sobotnie kwalifikacje. Zawodnicy na starcie stanęli według czasów zdobytych w piątek — Yuki był 13.
Wyścig odbył się przy bardziej sprzyjającej aurze. Niestety, nie przyniosła ona szczęścia japońskiemu zawodnikowi. Takahashi już na pierwszym okrążeniu pożegnał się z wyścigiem. Chcąc wyprzedzić Nicky’ego Haydena, wjechał w jego motocykl i obaj wylądowali na poboczu. „(…) To bardzo rozczarowujące zakończenie wyścigu przed własną publicznością, ale mam zamiar pozostać optymistą i ciężko pracować, aby poprawić moją skuteczność.” – takimi słowami Yuki skomentował swój start w GP Japonii.
Przyszedł czas na Grand Prix Hiszpanii. Kwalifikacje dla Yukiego wypadły pomyślnie. Zajął 13 miejsce, które spełniało jego oczekiwania: ”Jestem całkiem zadowolony. Pogoda wreszcie była stabilna. Było wietrznie, ale to nie jest taki problem, jak deszcz. Dziś znalazłem dobre ustawienia motocykla. Nie było czasu, by jeszcze poprawić rezultat, ale najszybsze okrążenie przejechałem samodzielnie, więc to pokazuje moje realne tempo” – mówił.
W wyścigu poszło jeszcze lepiej. Takahashi zajął 12 pozycję, która bardzo go uszczęśliwiła. Po wyścigu mówił: „Wreszcie czuję, że mogę się ścigać! Sezon się dla mnie rozpoczął. (…) Miałem dobry start i agresywny początek i czuję, że zdobywam wszystko, co mogę osiągnąć na tym etapie. Następne jest Le Mans, a bardzo lubiłem ten tor w 250cc. Chciałbym uczynić kolejny krok w przód i zakończyć wyścig w pierwszej 10!”
We Francji, tak lubianej przez Japończyka (W 2006 roku wygrał tu wyścig klasy 250cc), nie udało się jednak wskoczyć do czołowej 10. Wszystko przez pogodę i kłopoty techniczne z motocyklem. Kwalifikacje Yuki zakończył na 15 miejscu, jednocześnie tak tłumaczył ten wynik: „Od czasu Jerez mam problemy z przednim widelcem. Aby to naprawić, potrzebna jest stała pogoda, najlepiej sucha sesja. W Le Mans to niemożliwe. Niemniej jednak udało mi się zrobić krok w przód. Co do jutra — wszystko zależy od pogody”. A pogoda, jak to pogoda — była niezwykle zmienna w czasie wyścigu. Zawodnicy klasy MotoGP musieli nawet zmieniać motocykle w czasie trwania rywalizacji. W tych warunkach Japończyk uplasował się na 13 miejscu i do swojego dorobku dorzucił 3 punkty.
Na krótko przed Grand Prix Francji pojawiła się spektakularna informacja, która zamieszała w środowisku motocyklowym. Donoszono, że Gabor Talmacsi, debiutant klasy 250cc, odchodzi z zespołu Jorge Martineza Aspara i ma pojawić się w klasie MotoGP, właśnie w zespole Scot Racing, a do dyspozycji ma dostać identyczną maszynę, którą dosiada Yuki Takahashi.
Samo przejście Węgra do klasy MotoGP odbyło się w atmosferze skandalu. Gabor i Jorge Martinez przedstawiali zupełnie inne wersje wydarzeń, które doprowadziły do rozpadu współpracy. Konflikt był na tyle duży, że sytuacji nie udało się uratować. Talmacsi odszedł z 250cc i dostał miejsce obok Takahashiego. Było to bardzo odważne zagranie ze strony zespołu. Zanim jednak węgierski zawodnik zadebiutował w klasie MotoGP, odbyła się runda na włoskim torze Mugello.
To również pod względem pogodowym nie było łatwe Grand Prix. W kwalifikacjach Takahashi poradził sobie bardzo dobrze i zajął 10 miejsce. Jednak w wyścigu zawirowania atmosferyczne doprowadziły do zmian monocyklów, jak i licznych upadków. Jeden z nich przytrafił się niestety właśnie Yukiemu. Nie udało mu się wrócić do rywalizacji i Grand Prix Włoch zakończył z zerowym dorobkiem punktowym. Nie była to dla niego komfortowa sytuacja — spadł na ostatnie miejsce w klasyfikacji generalnej. „Od soboty wszystko szło rewelacyjnie, więc taki koniec wyścigu jest tym bardziej frustrujący. Chcę zapamiętać to zdobyte w sobotę 10 miejsce, będzie ono moim wyznacznikiem w następnym wyścigu” – mówił Takahashi po wyścigu.
Przed Grand Prix Katalonii oczy wszystkich skupiły się na Gaborze Talmacsim. „Podwójny debiutant” sezonu 2009 przygotowywał się do swojego pierwszego startu. Po treningu kwalifikacyjnym rozpływał się w zachwytach nad nową maszyną: „Motocykl jest niesamowity. To uczucie trudne do wyjaśnienia, nigdy nie czułem tego rodzaju mocy, tego rodzaju hamowania, przyczepności opon… to inny świat! Oczywiście potrzebuję więcej okrążeń w celu poprawy czasu, ale czuję, że mogę to zrobić!”. Przy okazji opowiedział też, jak czuje się po przejściu do klasy Królewskiej: ”To była dla mnie niesamowita okazja. Jestem szczęśliwy, że tak się to potoczyło, z tej otrzymanej szansy. Wiecie, pochodzę z Europy Wschodniej i musiałem bardzo ciężko pracować, aby się tu dostać.”
Jednocześnie pojawiły się niepokojące plotki na temat przyszłości Takahashiego w zespole. Dwóch zawodników spowodowało problemy logistyczne, spekulowano, że Japończyk pożegna się z zespołem. Menadżer Teamu, Cirano Mularoni zaprzeczał tym doniesieniom: „Naszym planem jest posiadanie dwóch kierowców do końca sezonu. Potrzebna jest do tego większa liczba motocykli, co oczywiście jest trudne w tym punkcie sezonu. Mamy nadzieję, że wszystko się powiedzie!”
Grand Prix Katalonii dla obu zawodników nie było pomyślne. Gabor występował na zapasowym motocyklu Takahashiego i zajął ostatnie, 17miejsce, ze stratą prawie 32 sekund do 16 zawodnika. Mimo wszystko był zadowolony: „Nieźle, po wyścigu byłem mniej zmęczony, niż po niektórych w 125cc. Po czterech kółkach, gdy trzymałem się innych zawodników zrozumiałem, że to nie jest moje tempo i postanowiłem nie ryzykować. To jest dla mnie czas nauki. Świetnie się przy tym bawiłem!”
Natomiast Takahashi w ogóle nie ukończył wyścigu. Po dobrym starcie, gdy wyprzedził kilku zawodników, chciał znaleźć się jeszcze przed Vermulenem. Niestety, Chirs zahamował szybciej niż Takahashi i ten upadł chroniąc się przed zderzeniem. Nie był to koniec nieszczęść. Przy wymijaniu maszyny Suzuki złamał palec, którym uderzył w motocykl rywala.
Kontuzja wyeliminowała Japończyka z poniedziałkowych testów, które odbyły się po Grand Prix Katalonii. Pojawił się jednak na nich Gabor Talmacsi, który ponownie był zachwycony jazdą na motocyklu o pojemności 800cc: „W wyścigu wszystko było zbyt szybkie. (…) To bardzo Ważne, aby poprawić czasy okrążeń. Czuję się o wiele silniejszy po testach. Teraz wierzę, że moje miejsce jest w klasie MotoGP. (…) Mam coraz więcej zaufania do motocykla i jestem bardzo pozytywnie nastawiony na przyszłość”
Tydzień po Grand Prix Katalonii zawodnicy pojawili się w Holandii. Siódma runda motocyklowych mistrzostw świata znów nie była udana dla zespołu Scot Racing. Yuki zajął przedostatnie, 15 miejsce i dopisał do swojego konta jeden punkt. Startował jednak z kontuzją. Gabor uplasował się na 16 lokacie, tracąc do kolegi z zespołu prawie 15 sekund.
Był to jednocześnie ostatni start Takahashiego w klasie MotoGP. Jako oficjalny powód rozstania podano kontuzję, której Yuki miał się nabawić w czasie upadku w Katalonii. Według zespołu japońskiemu kierowcy wypadł dysk. Czekała go 3 — miesięczna rekonwalescencja. Jednakże prawdziwym argumentem wydawały się być kłopoty finansowe Scot Racing Team. Pojawienie się w zespole Gabora przyniosło im duży zastrzyk pieniędzy od jego sponsorów. Nie udało się również rozwiązać kwestii brakujących motocykli. Menadżer zespołu tak komentował całą sytuację: ” W przeciwieństwie do informacji , jakie uzyskałem początkowo od Hondy, okazało się, że w grę nie wchodzą żadne dodatkowe zapasowe części dla naszych RC212V! Taki obrót spraw byłby nie do przejścia np. w nadchodzącym Grand Prix Czech, gdzie bylibyśmy zbyt ograniczeni ilością silników. Nie muszę wspominać także o sytuacji, jaka byłaby podczas powtórki z wyścigów we Francji i Włoszech. Podczas gdy inni wskakiwaliby po prostu na drugą maszynę, my musielibyśmy wymieniać koła w tej samej!”.
Wydaje się, że zespół liczył na to, że Honda nie zostawi „swojego” zawodnika i zaoferuje zapasowe maszyny i części dla Takahashiego i Talmacsiego. Jednak nigdy ze strony Hondy nie padły takie oferty, ani zapewnienia. Wręcz przeciwnie — kategorycznie odmówili wysłania dodatkowych maszyn RC212V. Tym samym w klasie MotoGP nie mieliśmy już w stawce żadnego japońskiego zawodnika!
W zespole rozpoczęła się „era Talmacsiego”. Jego pierwszy samodzielny wyścig miał miejsce podczas Grand Prix USA. Był to jednak fatalny „debiut”. W kwalifikacjach Gabor był ostatni, w wyścigu przewrócił się po uślizgu przedniego koła. „(…)dobrze czułem się na motocyklu, jednak gdy byłem piętnasty, straciłem przyczepność przodu. Nie potrafię powiedzieć, dlaczego tak się stało. Bardzo żałuję, ponieważ byłem w stanie zdobyć dobry rezultat.”
Pierwsze punkty Gabor zdobył podczas Grand Prix Niemiec. Mimo, iż niemiecki wyścig zakończył na ostatnim miejscu, z powodu nieukończenia wyścigu przez innych zawodników mógł cieszyć się ze swojego pierwszego punktu: „Zdobyłem mój pierwszy punkt w klasie MotoGP i jestem bardzo szczęśliwy. To coś, co pozostanie moim rekordem. Niemniej jednak chcę robić postępy i zdobywać jeszcze więcej.”
Następna runda odbyła się w Wielkiej Brytanii. Kwalifikacje ponownie wypadły mizernie — Gabor znów był ostatni. Jednak wyścig zakończył się dla Węgra bardzo pomyślnie. Z powodu zawirowań pogodowych wielu zawodników miało problemy w czasie brytyjskiego Grand Prix. Gabor, jak na nowicjusza, pokazał się z dobrej strony. Na metę przyjechał na 12 pozycji i był bardzo dumny z tego rezultatu: „Jestem naprawdę szczęśliwy! Udało nam się obrać bardzo dobrą strategię. Na początku nie byłem pewny co do opon — pogoda zmieniała się z sekundy na sekundę. Zdecydowaliśmy się na opony typu slick i to był dobry wybór! Kluczowym momentem było to, że nie zdecydowaliśmy się na zmianę motocyklu w czasie jazdy” – mówił po wyścigu.
Nadszedł sierpień i najważniejsze dla Węgra Grand Prix Czech. Z powodu odwołania wyścigu na Węgrzech — był to dla Gabora domowy wyścig. „Każdego roku moi fani pojawiają się na sektorze C. Mogę ich dobrze widzieć w czasie wyścigu. To wspaniałe, widzieć naszą flagę narodową i transparenty. To zawsze jest dla mnie wyjątkowy weekend — większa jest presja, ale również radość” – mówił przed wyścigiem.
W czasie kwalifikacji jego kibice nie mieli powodów do radości. Talmacsi ponownie był ostatni. W wyścigu udało mu się jednak zdobyć kilka punktów, korzystając z tego, iż kilku zawodników zaliczyło upadki. Tak więc, mimo iż zakończył wyścig ostatni, wywiózł z Czech 3 punkty.
Słabsze występy w kwalifikacjach i wyścigach można było tłumaczyć tym, że Gabor bardzo krotko jeździ na maszynie 800cc. Ten argument jednak stracił na wartości w czasie Grand Prix Indianapolis. Praktycznie podczas każdej sesji Węgier był ostatni. Lepiej od niego spisywał się Aleix Espargaro, który tam zadebiutował na motocyklu klasy MotoGP!
Ta sama sytuacja powtórzyła się w czasie Grand Prix San Marino i Riwiery Rimini. Tam również Gabor był ostatni, a Aleix Espargaro prezentował się znacznie lepiej od niego. Co prawda Węgier znów dorzucił do swojego konta kilka punktów, ale były one zdobyte w wyniku niepowodzeń innych zawodników. ”Ten wyścig miał trzy części. Byłem mocny na początku. Później w środku wyścigu nie było dobrze. Lepsza była końcówka gdy poprawiałem rezultaty okrążeń.” – mówił po wyścigu.
Nie inaczej przebiegło Grand Prix Portugalii. Gabor znów zajmował ostatnie miejsca w czasie sesji, a punkty zdobywał dzięki nieukończeniu wyścigu przez innych zawodników. „ Pracujemy ciężko, ale w czasie wszystkich sesji miałem ten sam czas okrążeń. Przez 5 — 6 okrążeń jestem w stanie walczyć z innymi, jednak gdy tracę kontakt ze stawką, moje czasy są coraz gorsze.” – mówił po wyścigu.
Zawodnicy udali się na malowniczo położony tor Phillip Island. Gabor w kwalifikacjach zajął standardową, ostatnią pozycję. Troszkę „lepiej” było w wyścigu — zakończył go na 13 miejscu, za nim na metę dojechali James Toseland, który musiał przejechać przez boksy za falstart i Nicky Hayden, który wrócił do wyścigu po upadku spowodowanym przez Jorge Lorenzo.
Przedostatnie Grand Prix sezonu odbyło się w Malezji. Pogoda znów sprawiła niemiłą niespodziankę. W czasie przygotowań do wyścigu z nieba spadł ulewny deszcz i musiał on zostać przesunięty. Gabor zajął w nim 14 miejsce, tym razem dużo gorszy od niego był James Toseland. „Z powodu wody znajdującej się na torze pierwsza część wyścigu była trudna — miałem problemy z przyczepnością. Z okrążenia na okrążenie sytuacja poprawiała się, moje tempo było takie jak zawodników walczących o 10 — 11 miejsce. Niestety, zbyt dużo do nich traciłem i jechałem sam” – mówił Gabor.
Ostatnia runda tradycyjnie odbyła się w Walencji. Tam Gaborowi udało się zająć w kwalifikacjach przedostatnie miejsce. W czasie wyścigu dość długo walczył z Chrisem Vermulenem, który był wtedy chory. Ostatecznie wyścig zakończył jako przedostatni zawodnik, niestety, było to dopiero 16 miejsce, tak więc Węgier nie zdobył żadnego punktu. „Mówią: co cię nie zabije, uczyni cię silniejszym. Cóż, zebrałem wiele cennego doświadczenia w klasie MotoGP. Dobrze wykorzystam je w przyszłym sezonie w klasie Moto2. Chciałbym podziękować zespołowi za wszystko co dla mnie zrobili” – takimi słowami Talmacsi zakończył swoją przygodę w klasie MotoGP.
Był to bardzo trudny sezon dla zespołu Scot Racing Team. W klasyfikacji generalnej Talma zajął 17 miejsce, zdobywają 19 punktów. Yuki Takahashi sklasyfikowany został na ostatnim miejscuz 9 oczkami.
Obu zawodników zobaczymy w przyszłym roku w klasie Moto2. Nie tylko oni kończą swoją przygodę z Królewską klasą – niedługo po zakończeniu sezonu okazało się. Że Scot Racing Team nie został zakwalifikowany do klasy MotoGP na sezon 2010. Zespół był blisko podpisania kontraktu z Alexem de Angelisem, jednak spóźnili się z podaniem ostatecznej decyzji. Menadżer zespołu powiedział: „ Po radości , jaką wywołało zdobycie Tytułu Mistrzowskiego w klasie 250cc, przyszedł czas na wielkie rozczarowanie. Nasza ciężka praca, którą wykonywaliśmy przez kilka lat nie została nagrodzona. Pozostaje nam skupić się na projekcie Moto2.”