Silnik Yamahy V4 „ewoluuje z każdym startem”
Yamaha ma za sobą już pierwszy start z „dziką kartą” motocyklem z silnikiem V4. Augusto Fernandez jechał ową specyfikacją podczas GP San Marino. Hiszpana czekają jeszcze dwa starty – GP Malezji i GP Walencji. Dyrektor techniczny japońskiej stajni, Max Bartolini, podkreśla że jednostka napędowa przechodzi „nieustanną ewolucję”.
W udzielonym wywiadzie Bartolini podkreśla: „Zrobiliśmy wiele prototypów, zanim doszliśmy do obecnej wersji. Pytasz, ile ich było? Mogę odpowiedzieć, że całkiem sporo! Ale silnik jest wciąż w fazie rozwoju”.
Włoch nie zaprzecza, że silnik V4 Yamahy jeszcze nie osiągnął finalnej wersji: „Prawdopodobnie po każdym wyścigu z „dziką kartą”, po każdym teście, silnik będzie się zmieniał. Potem zobaczymy, co się wydarzy w przyszłym roku”.
Choć GP San Marino sprawiło pewne problemy Augusto Fernandezowi (m.in. pojawiły się fałszywe ostrzeżenia o zbyt szybkim zużycia paliwa), to Hiszpan widzi pozytywy w debiucie Yamahy V4: „Cóż, pierwsze dwadzieścia siedem okrążeń w tempie wyścigowym było dla naszego motocykla bardzo zmienne. Czeka nas dużo pracy, aby zrozumieć, co można poprawić. „Okno pracy” motocykla było bowiem bardzo wąskie. Ciężko było wyczuć odpowiednie balans maszyny. Ale kiedy spojrzymy na najszybsze okrążenie wyścigu, to mieliśmy mniej, niż sekundę straty do Fabio. Jest to więc pozytywna informacja”.
W ocenie Andrei Dovizioso mocną stroną Yamahy V4 jest hamowanie i przyczepność: „Od razu poczułem, że inaczej hamuje się tym motocyklem. W tej kwestii jest on o wiele lepszy od poprzednika. Motocykl daje również mocną przyczepność. To z pewnością pomoże łatwiej zarządzać oponami”.
Mieszane odczucia mieli jednak etatowi kierowcy, którzy testowali Yamahę V4 podczas testów na Misano World Circuit. Fabio Quartararo stwierdził, że nie odczuł różnicy w jeździe motocyklem w stosunku do „rzędówki”. Pozytywne odczucia mieli z kolei Alex Rins i Jack Miller. Warto jednak podkreślić, że inżynierowie zastosowali „konserwatywne” ustawienia jednostki napędowej, chcąc uniknąć potencjalnej awarii.
Yamaha na razie nie zadeklarowała, że silnik V4 na pewno zastąpi „rzędówkę” w 2027 roku, a więc w erze nowych przepisów, kiedy zostaną wprowadzone jednostki napędowe o pojemności 850 cm3. „DesmDovi” uważa jednak, że nowy silnik stanowi dobrą bazę do dalszego rozwoju: „Jak wszyscy, musimy przestrzegać przepisów technicznych mistrzostw. Myślę jednak, że ten prototyp stanowi dobrą bazę dla obecnych wymagań dotyczących opon i przepisów MotoGP”.
Słowa Dovizioso potwierdza szef Yamahy, Paolo Pavesio: „Tor oceni jakość naszej pracy, ale jak już powiedział Dovi, dzisiejsze MotoGP wskazuje tylko jeden kierunek i jest nim konfiguracja silnika V4, która pozwoli nam w pełni wykorzystać przepisy. Mając do dyspozycji taką jednostkę, będziemy w tym względzie na równi z innymi producentami. Reszta już będzie zależeć od nas”.
Słowa Włocha tylko utwierdzają w przekonaniu, że Yamaha z dużą dozą prawdopodobieństwa przejdzie na silniki V4 w dobie nowych przepisów. Jednostka napędowa to jednak tylko część składowa ogólnego sukcesu. Pavesio wierzy jednak, że w pozostałych aspektach Yamaha również może nawiązać rywalizację z konkurentami: „Mamy duże doświadczenie w projektowaniu pozostałych części motocykla i właśnie to zamierzamy zrobić, współpracując z naszymi dwoma zespołami i czterema kierowcami”.
Czy Yamaha dzięki silnikowi V4 powróci do walki o tytuł mistrzowski? Przekonamy się za dwa lata.
Źródło: crash.net



