Jak informuje motorsport.com, Yamaha wysłała silniki Valentino Rossiego i Mavericka Vinalesa do Japonii, by tam przeszły drobiazgowe sprawdzenie czy wszystko jest z nimi w porządku. Japoński producent co prawda zdobył w Jerez dublet, bowiem wygrał Fabio Quartararo z satelickiego zespołu Petronasa a Vinales był drugi, jednak The Doctor wycofał się z powodu usterki.
Yamaha miała w Jerez duże kłopoty z jednostkami napędowymi. Vinales miał „napocząć” już trzy silniki z pięciu, jakie ma do wykorzystania w trakcie całego sezonu 2020. Rossi korzystał już z dwóch. Po jednym z tych silników trafiło do Japonii. Oczywiście obaj mogą korzystać z wszystkich napoczętych silników do momentu ich wycofania, co dzieje się zazwyczaj po definitywnej awarii.
Yamaha na razie nie wie, co było przyczyną problemów. Jak informuje portal, Japończycy mogą rozważać nawet ograniczenie obrotów jednostek napędowych w ten weekend, aby nie ryzykować kolejnych usterek. A przypomnijmy, że nawet z pełną mocą Yamahy wyraźnie odstawały prędkością maksymalną od konkurencji. Na szczęście dla zespołu, inni producenci mają swoje problemy.
Przypomnijmy, że w obliczu skrócenia sezonu 2020 do 13 wyścigów zmniejszono liczbę silników na cały rok. Producenci bez przywilejów mają tylko pięć silników dla każdego zawodnika. Zespoły z przywilejami – a więc KTM-y i Aprilia – mają siedem jednostek. Aprilia dodatkowo dostała zgodę na pewne modyfikacje dotyczące niezawodności.
Fajna ta Yamaha, taka nie za szybka.
Za to da się nią skręcać ?
MM93 ma w d*pe szybkość Yamahy w zakrętach.
Kolejny głupi psychofan Marqueza.
Nie jestem psychofanem, nawet nie jestem fanem. Widzę, że niektórych strasznie bolą fakty.
Zawsze taka była, pewnie jeszcze w latach osiemdziesiątych też. Honda, Ducati prędkość, Yamaha dobre prowadzenie w zakrętach.
Ducati nie było w GP w latach 80…
Nie była taka. W czasach GP500, szczególnie w epoce przed VR była odwrotnością swojego dzisiejszego obrazu.