Nie takich wyników spodziewał się Fausto Gresini po rundzie o AirAsia British Grand Prix. W klasie MotoGP do mety dojechał tylko jeden jego zawodnik, a drugi znów był w końcówce czołowej dziesiątki.
Seria wypadków i różnego rodzaju incydentów wyścigowych z udziałem Marco Simoncelliego wcale nie zakończyła się w minioną niedzielę… Podczas wszystkich sesji treningowych i kwalifikacji, zarówno na mokrym jak i suchym torze Włoch był bardzo szybki, dzięki czemu wyścig rozpoczynał on z drugiego pola. Po starcie spadł on co prawda na czwartą pozycję, jednak jeszcze na pierwszym kółku awansował na trzecie miejsce. Już na trzeciej cyrkulacji #58 przegrał walkę o trzecią lokatę z Jorge Lorenzo, ale po chwili znów walczył z Andreą Dovizioso o drugie miejsce, a wszystko dzięki wywrotce Hiszpana.
Na jedenastym okrążeniu jednak na deskach wylądował także i „SuperSic”. Wjeżdżając w kałużę w pierwszym zakręcie zaliczył on uślizg przodu i to był już koniec jego walki na torze Silverstone. „Jestem całkowicie załamany, ponieważ co tydzień jesteśmy gotowi do walki w czołówce i wtedy coś się dzieje, że nam nie wychodzi. Już raz miałem problemy w tym zakręcie i jechałem tam potem ostrożniej, ale wtedy uciekł mi przód. Znowu wylądowałem na deskach i mogłem jedynie pożegnać się z podium raz jeszcze. Jestem zdruzgotany!” mówił Włoch.
Bez wątpienia nie takiego obrotu sprawy spodziewał się 24’latek z Cattoliccy, który przez cztery ostatnie rundy kwalifikował się nie niżej niż na drugiej lokacie! Najpierw prowadząc wyścig w Jerez de la Frontera upadł, potem w Portugalii przewrócił się już na pierwszym okrążeniu, a na Le Mans po kolizji z Danim Pedrosą musiał odbyć karę przejazdu przez boksy. Przez to, że ukończył tylko połowę tegorocznych wyścigów Simoncelli jest w klasyfikacji generalnej zaledwie jedenasty. „Teraz jadę do domu zawiedziony, ale już za kilka dni zacznę myśleć o rundzie na Assen,” zakończył Marco, któremu wciąż nie udało się wywalczyć ani jednego finiszu na podium w MotoGP.
Zawiedziony takim obrotem sprawy jest też szef zespołu San Carlo Honda Gresini, który chociaż wprost nie skrytykował #58 to jednak przyznał, że teraz potrzebne mu są naprawdę dobre wyniki. „To naprawdę wstyd, że znów straciliśmy szansę na podium. Żal mi Marco, zespołu no i Hondy. Musimy zachować spokój, bo wiemy, że cel przez nas stawiany jest jak najbardziej osiągalny. Nie możemy sobie jednak teraz pozwolić, by marnować kolejne punkty. Chociaż wiemy, że mamy świetnego zawodnika w zespole, potrzebujemy też dobrych wyników by zwiększyć nasze morale,” potwierdził Fausto Gresini.
Tracąc prawie trzy sekundy do zdobywcy Pole Position Casey’a Stonera, Hiroshi Aoyama zajął w sobotnich kwalifikacje jedenaste miejsce. Od początku zmagań na torze w Wielkiej Brytanii Japończyk nie radził sobie najlepiej, regularnie plasując się w końcówce stawki. W ten weekend chciał on jednak w ogóle dojechać do mety i zdobyć jakieś punkty, bo rok temu właśnie na Silverstone przewrócił się on w trakcie warm-upu i złamał kręgosłup. Start ze środka czwartej linii nie wyszedł jednak #7 najlepiej i spadł on prawie na sam koniec stawki. Korzystając z wywrotek zawodników jadących przed nim, na metę wpadł on ostatecznie jako dziewiąty.
„Rano, na mokrej nawierzchni podczas warm-upu ciężko było znaleźć odpowiednie wyczucie motocykla. W trakcie wyścigu jednak, jak mijały kolejne okrążenia, czułem się na maszynie coraz lepiej. Końcowy rezultat nie jest jednak satysfakcjonujący, ale tak czy inaczej zdobyliśmy kolejne doświadczenie na mokrej nawierzchni. Pomoże nam to znaleźć lepszy set-up w przyszłości. Mam nadzieję, że następnym razem pójdzie nam lepiej,” przyznał ostatni Mistrz Świata klasy 250cc.