Za nami dopiero piąta runda Motocyklowych Mistrzostw Świata, a spekulacje na temat przyszłorocznych obsad zespołów trwają w najlepsze. Jednym słowem – „Silly Season 2010” czas zacząć.
Bez wątpienia jedną z głośniejszych spraw jest przejścZa nami dopiero piąta runda Motocyklowych Mistrzostw Świata, a spekulacje na temat przyszłorocznych obsad zespołów trwają w najlepsze. Jednym słowem – „Silly Season 2010” czas zacząć.
Bez wątpienia jedną z głośniejszych spraw jest przejście Alvaro Bautisty do kategorii MotoGP. Początkowo Hiszpana łączono z, tworzoną wciąż, ekipą Jorge Martineza, który zawzięcie próbuje dostać się do klasy królewskiej. Wiele wskazuje na to, że w końcu mu się to uda, a z pomocą przyszły mu… przepisy. W przyszłym roku zawodnicy będą mieli do swej dyspozycji tylko jeden motocykl i sześć silników na cały sezon, co z pewnością zmniejszy koszta. Nie od dziś wiadomo, że „Aspar” miał się pojawić z własnym zespołem Kawasaki już w tym roku, ale nie udało się to z powodu różnic pomiędzy nim a fabryką z Akashi co do doboru zawodnika. Teraz jednak Martinez, mający swe ekipy w klasach 125cc i 250cc, prowadzi intensywne rozmowy z Yamahą, które mogą zakończyć się sukcesem.
Wróćmy jednak do Bautisty. Jeżeli plan „Aspara” nie dojdzie do skutku, chętne do pozyskania Alvaro jest Suzuki. 24’latek, obecny lider klasyfikacji generalnej w „ćwierćlitrówkach” miałby zająć miejsce Chrisa Vermeulena, który najprawdopodobniej po tym sezonie zakończy współpracę z fabryką z Hamamatsu. Być może odpowiedź co do dalszych planów „Błękitnych” poznamy już za tydzień podczas Grand Prix Katalonii, kiedy to prawdopodobnie światło dzienne ujrzy skład tejże ekipy w przyszłym sezonie. Warto też przypomnieć, że Suzuki jako jedyne nie jest brane pod uwagę w przepisie, jakoby debiutujący zawodnicy nie mogli startować w zespołach fabrycznych. Wszystko to dlatego, że japoński konncern nie posiada satelickiego teamu, więc przepis ten go nie dotyczy.
Duża uwagą cieszy się także Marco Simoncelli. Zainteresowana Włochem jest Aprilia, która chciałaby ściągnąć #58 do serii Superbike jednak on sam twierdzi, że chciałby pozostać w Motocyklowych Mistrzostwach Świata. Głównym celem obrońcy tytułu mistrzowskiego w klasie 250cc jest przyłączenie się do ekipy Yamaha Tech3, jednak nasuwa się pytanie, kogo miałby w niej zastąpić? Niedawno informowaliśmy na łamach naszego serwisu, jakoby jeden z zawodników tegoż satelickiego zespołu – Colin Edwards prowadził rozmowy właśnie z fabryką z Noale na temat swego ewentualnego powrotu do WSBK. Ostatnio jednak Amerykanin notuje całkiem przyzwoite wyniki i z pewnością chciałby pozostać w MotoGP. Zostaje więc James Toseland, którego rezultaty są przeciętne… Dorna jednak nie będzie chciała stracić Brytyjczyka z klasy królewskiej, bowiem chce ona utrzymać swój lukratywny kontrakt z telewizją BBC. Oczywiście, zawodnik z Wysp Brytyjskich nie oznacza właśnie „JT” lub tego, że #52 pozostanie z zespołem prowadzonym przez Herve Poncharala.
Zainteresowany miejscem w teamie Tech3 jest także Ben Spies, który obecnie ściga się w klasie Superbike. Póki co Teksańczyk wywalczył siedem Superpole z rzędu, co jest absolutnym rekordem w WSBK. #19 zajmuje także drugie miejsce w klasyfikacji generalnej i walczy z Noryiuki Hagą o tytuł mistrzowski, jednak będzie mu o to z całą pewnością bardzo trudno. Ben powiedział niedawno amerykańskiej prasie, iż „jego priorytetem jest pozostanie z Yamahą, a na chwilę obecną świetnie czuje się w kategorii Superbike. Nie jest tajemnicą, że Poncharal bardzo chciałby podpisać kontrakt ze Spiesem, a on sam będąc w Utah przyznał tajemniczo, że „było kilka małych rozmów tu i tam, ale to nic pewnego”. 24’latek z Memphis, po trzykrotnym występie w zeszłym roku z dziką kartą w barwach Rizla Suzuki wiązany był także z tym zespołem, jednak póki co niewiele wskazuje na to, by w przyszłym roku Ben wystartował na GSV-R.
Nie milkną także spekulacje na temat przyszłorocznych barw Jorge Lorenzo. Coraz głośniej mówi się o tym, że Hiszpan, który obecnie zajmuje drugie miejsce w klasyfikacji generalnej MotoGP, mógłby zakończyć współpracę z zespołem Fiat Yamaha Team. Choć „Por Fuera” niejednokrotnie przyznawał, iż „chciałby spędzić całą swą karierę z Yamahą, coraz częściej łączony jest z zespołem… Repsol Honda. #99 miałby rzekomo zastąpić Dani’ego Pedrosę, do którego powoli traci cierpliwość Repsol – hiszpański potentat i gigant paliwowy. Chodzi oczywiście o to, że #3 wciąż nie wywalczył tytułu mistrzowskiego. Jak jednak stwierdził szef Hondy Shuhei Nakamoto w niedawnym wywiadzie dla serwisu MCN: „Jeszcze nie rozpoczęliśmy rozmów z Danim. Jesteśmy jednak zadowoleni z naszej obsady, a rozmowy z Pedrosą zaczniemy po Assen.” Wydaje się więc mało prawdopodobne, aby skład dwóch fabrycznych zespołów — Hondy i Yamahy miał ulec zmianie.
Wszystko to oczywiście na razie jedynie wielkie plotki, a więcej szczegółów poznamy zapewne już niebawem. Najgorętszym okresem transferowym jest lato i dłuższa przerwa pomiędzy weekendami Grand Prix, więc zapewne wówczas możemy się spodziewać większej ilości konkretów…