Po raz kolejny w tym roku na szóstym miejscu finiszował Stefan Bradl, który to półtora miesiąca temu na torze Laguna Seca sięgnął po pierwsze w karierze zawodnika MotoGP podium. W miniony weekend, na Silverstone znów zmagał się on jednak z problemami z przyczepnością, przez co nie mógł nawiązać walki z czołówką.
23-latek z Monachium w trakcie piątkowych treningów miał spore problemy, jednak już w sobotę wraz z ekipą LCR Honda MotoGP znalazł ich rozwiązanie, dzięki czemu jeździł znacznie szybciej. W kwalifikacjach wywalczył on czwarte miejsce, po zakończeniu dwóch sobotnich treningów na pozycji numer trzy. Nie dziwiło więc, że był on optymistycznie nastawiony do samego, liczącego 20 okrążeń, wyścigu.
Po zgaśnięciu czerwonych świateł #6 wykazał się dobrym refleksem, jednak w pierwszym zakręcie spadł na pozycję numer pięć. Już jednak na pierwszym okrążeniu wyprzedził on najpierw Cala Crutchlowa, a następnie Valentino Rossiego i awansował na trzecie miejsce! Po paru okrążeniach jechania na prowadzeniu grupy rywalizującej o tą lokatę, Niemiec nie był w stanie utrzymać tak szybkiego tempa. Zmagając się z brakiem przyczepności na krawędzi opony, podobnie jak w Brnie, do mety dojechał on na szóstym miejscu.
„Mam wrażenie, że to był taki sam wyścig jak ten w Czechach, ponieważ mieliśmy te same problemy co tydzień temu. Zmagaliśmy się z brakiem przyczepności na krawędzi opony, przez co nie mogłem odpowiednio wychodzić z zakrętów” – tłumaczył Mistrz Świata Moto2, który w klasyfikacji generalnej jest szósty, a jego strata do piątego Crutchlowa zmalała do 23 punktów.
„To dla mnie mocno rozczarowujące, bo dotychczas hamowania były moją mocną stroną, a tu nie mogłem tego wykorzystać. Musimy przeanalizować, dlaczego możemy uzyskiwać lepsze wyniki w treningach jeżdżąc na zużytych oponach, aniżeli w wyścigu. Oczywiście spodziewaliśmy się lepszej pozycji, ale nie ma teraz czasu na narzekania: musimy ciężej pracować, aby znaleźć rozwiązanie problemów podczas rundy na Misano.”