Casey Stoner nadawał ton rywalizacji podczas pierwszego treningu wolnego przed niedzielnym wyścigiem klasy MotoGP o Red Bull U.S. Grand Prix. Australijczykowi niewiele zabrakło do pobicia czasu ustanowionego przez Jorge Lorenzo w zeszłorocznej sesji kwalifikacyjnej.
Zawodnik fabrycznej ekipy Ducati na czoło tabeli czasów wskoczył już w połowie treningu z wynikiem 1’22.201. Później dwukrotnie poprawił jeszcze ten rezultat, ostatecznie przejeżdżając jedno okrążenie toru Laguna Seca w ciągu 1’21.699sek. Co ciekawe, czas ten jest gorszym od ubiegłorocznego wyniku Jorge Lorenzo z sesji kwalifikacyjnej o zaledwie 0.021sek. Mistrz Świata z sezonu 2007, który w tym samym roku triumfował w GP USA wydawał się dziś mieć najlepsze tempo, a w niedzielę bez wątpienia przyjedzie on do mety w czołówce.
Na drugim miejscu podczas FP1 ostatecznie uplasował się Jorge Lorenzo, który w pierwszej połowie treningu przewodził stawce. Pomimo dobrego tempa wyścigowego, dopiero na sam koniec owej sesji Hiszpan zbliżył się z czasem do liderującego Stonera na nieco ponad dwie dziesiąte sekundy. Team-partner „Por Fuery” z ekipy Fiat Yamaha, powracający do zdrowia Valentino Rossi musiał zadowolić się szóstą pozycją i stratą blisko sekundy do najszybszego Casey’a. Raz jeszcze przypominamy, że duet fabrycznego zespołu japońskiego producenta ściga się w ten weekend w innych barwach, by uczcić wypuszczenie na amerykański rynek nowego Fiata 500.
Trzeci i czwarty wynik padł łupem zawodników zespołu Repsol Honda. Tym razem lepszym z tej dwójki okazał się Andrea Dovizioso, który po uślizgu przedniego koła już na jednym z pierwszych okrążeń, nie dojechał do mety zeszłorocznego wyścigu w Kalifornii. Nieco ponad trzy dziesiąte sekundy do Włocha, i osiem do lidera, stracił z kolei Dani Pedrosa. Hiszpan, triumfator ubiegłotygodniowych zmagań w Niemczech, jak również Grand Prix USA 2010 z pewnością liczył na nieco lepsze rozpoczęcie weekendu.
Na piątym miejscu, będąc najlepszym debiutantem i Amerykaninem, uplasował się z kolei Ben Spies. „BigBen” podczas całej sesji spisywał się całkiem nieźle, a podczas niedzielnych zmagań może okazać się czarnym koniem. Być może powalczy on nawet o powtórzenie sukcesu z toru Silverstone, kiedy to stanął na podium? Na razie jest jednak zbyt wcześnie na takie domysły… Nieźle poszło też zespołowemu koledze #11 – Colinowi Edwardsowi, który tym razem wywalczył ósmy czas, tracąc jednak do lidera 1.272sek. Co ciekawe, „Texas Tornado” stracił zaledwie 0.069sek do poprzedzającego go, notabene jego rodaka, Nicky’ego Haydena.
Dziewiątą i dwunastą lokatę zdobyli z kolei obaj zawodnicy teamu San Carlo Honda Gresini. Górą z pojedynku tych dwóch Włochów wyszedł Marco Melandri, który wielokrotnie już ścigał się na kalifornijskim obiekcie. Nic więc dziwnego, że pokonał on #58, który zaliczył upadek już w piątej minucie treningu. Marco Simoncelli zaliczył klasycznego high-side’a na niedogrzanej tylnej oponie w trzecim zakręcie toru, jednak wrócił do rywalizacji i uzyskał dwunasty czas. Do swojego team-partnera #33 stracił on jednak sekundę. Warto nadmienić, że tak jak każdy tegoroczny debiutant pochodzący z nieistniejącej już klasy 250cc, „SuperSic” musi uczyć się toru Laguna Seca.
Pomiędzy tą dwójką znaleźli się z kolei reprezentanci zespołu Pramac Racing. Czołową dziesiątkę dopełnił Aleix Espargaro, którego występ na kalifornijskiej trasie do ostatnich chwil stał pod znakiem zapytania. Nie było bowiem wiadomo, czy złamanie kręgu, które odkryto po jego wywrotce w wyścigu o GP Niemiec, było starym czy nowym urazem. Okazało się jednak, że nie było żadnych przeszkód, by Hiszpan pierwszy raz w karierze wystartował na torze Laguna Seca. #41 podczas FP1 okazał się ostatnim, który stracił do lidera mniej niż sekundę, a swojego team-partnera Mikę Kallio pokonał on tym razem o nieco ponad jedną dziesiątą sekundy.
Trzynasty i czternasty wynik padł łupem tegorocznych debiutantów. Najlepszym z tej trójki okazał się regularny zawodnik klasy MotoGP – Hector Barbera. Hiszpan ścigający się na Ducati o blisko trzy dziesiąte sekundy wyprzedził Alexa de Angelisa. Sanmaryńczyk drugi weekend z rzędu zastępuje kontuzjowanego Hiroshiego Aoyamę, który do walki powróci prawdopodobnie we wrześniu. Warto nadmienić, że obecny reprezentant barw ekipy Interwetten Honda był ostatnim, który od Casey’a Stonera pojechał o trzy sekundy wolniej.
Dwa kolejne miejsca – piętnaste i szesnaste – przypadły duetowi ekipy Rizla Suzuki, którego zawodnicy jako jedyni do końca sezonu będą mogli wykorzystać nie po sześć, a po dziewięć jednostek napędowych. Lepszym z tej dwójki był Loris Capirossi, który przez sporą część sesji uczył nowej trasy tegorocznego debiutanta, a zarazem swego team-partnera – Alvaro Bautistę. Włocha i Hiszpana rozdzieliły jednak zaledwie trzy dziesiąte sekundy.
Stawkę uzupełnił Roger Lee Hayden, zastępujący w ten weekend kontuzjowanego Randy’ego de Punieta. Francuz kilka dni temu na obiekcie Sachsenring, po zaliczeniu high-side’a w wyścigu, złamał lewą nogę i teraz dochodzi do siebie w swoim domu. Prawdopodobnie #14 na swój motocykl powróci już w przyszłym miesiącu, kiedy to karuzela MotoGP zawita do Czech. Warto przypomnieć, że trzy lata temu młodszy brat Mistrza Świata roku 2006 również występował w GP USA z dziką kartą. Wtedy także zastępował de Punieta, jednak miało to miejsce w barwach teamu Kawasaki.
Już o godzinie 18:55 naszego czasu zawodnicy klasy królewskiej wezmą udział w drugim, i ostatnim, treningu wolnym na torze położonym nieopodal Monterey. Z kolei o 22:55 ruszą oni do, trwających godzinę kwalifikacji, których wyniki zadecydują o ustawieniu na starcie do niedzielnego wyścigu. Na relacje z obu tych sesji już teraz serdecznie zapraszamy na strony naszego serwisu!
Wyniki pierwszej sesji treningowej: kliknij