Casey Stoner czwarty raz w tym roku finiszował na podium, jednak nie ma co ukrywać, że jest on nieco zawiedziony drugim miejscem w wyścigu o Red Bull U.S. Grand Prix. Australijczyk miał przecież, przynajmniej teoretycznie, najlepszą szansę na walkę o triumf od czasu kwietniowego Grand Prix Kataru.
Weekend na obiekcie Laguna Seca #27 rozpoczął od mocnego uderzenia, gdyż uzyskał on najlepszy czas w pierwszym treningu wolnym. Prowadzenie w FP1 objął już w połowie trwania sesji, później jeszcze dwukrotnie poprawiając czasy, ostatecznie zatrzymując stoper na wyniki 1’21.699. Podczas drugiego treningu chciał on jeszcze poprawić wyczucie przodu motocykla i stabilność na hamowaniach, co po części udało mu się osiągnąć, a dodatkowo wywalczył on drugi czas, minimalnie przegrywając z Jorge Lorenzo.
Nie dziwi więc, że przed kwalifikacjami zawodnik fabrycznej ekipy Ducati stawiany był w roli jednego z faworytów do wywalczenia Pole Position. I pomimo, że kilka minut przed końcem sesji był on liderem, na sam koniec #99 zepchnął go na drugie miejsce. Jak się później okazało, prawdopodobnie gdyby nie stracony czas na sprawdzaniu słabo spisujących się ustawień, być może Stoner byłby pierwszy.
Chociaż spod świateł ruszył on nieco słabiej, to już przed pierwszym zakrętem awansował na drugie miejsce i jechał zaraz za Danim Pedrosą. Na szóstym okrążeniu popełnił on jednak błąd w jednym z łuków i wyjechał niezwykle szeroko, toteż trzeci wówczas „Por Fuera” od razu go wyprzedził. Gdy #26 przewrócił się sześć cyrkulacji później, Casey powrócił na pozycję v-ce lidera wyścigu, jednak nie był w stanie dogonić Lorenzo, toteż na metę wpadł on trzy i pół sekundy za Hiszpanem.
„Motocykl dobrze spisywał się na początku wyścigu, jednak na tym torze zawsze musisz nieco poczekać, zanim opony się rozgrzeją. Jak tylko tak się stało, zdawało się, że wszystko jest w porządku, ale kiedy zacząłem jechać na sto procent, żeby dogonić Daniego, od razu przód zaczął się ślizgać,” komentował zawodnik Ducati, który przez to stracił trochę dystansu do Pedrosy. „Po błędzie znowu spróbowałem go dogonić, lecz popełniłem kolejny. Okrążenie lub dwa później przód kolejny raz się zblokował, toteż wyjechałem niezwykle szeroko i o mały włos się nie przewróciłem. W tym momencie postanowiłem jechać nieco spokojniej i nie tracić zbyt wiele czasów do dwóch chłopaków przede mną.”
Na chwilę obecną, dzięki trzem trzecim miejscom i drugiemu zdobytemu w Kalifornii, 23’latek z Kurri-Kurri zajmuje czwartą pozycję w klasyfikacji generalnej, mając na swoim koncie sto trzy punkty. Do liderującego Jorge Lorenzo traci on aż sto siedem „oczek”, a do plasującego się przed nim Andreą Dovizioso – dwanaście. W trakcie czterech ostatnich rund #27 odrobił do Włocha aż trzydzieści jeden punktów, toteż być może Australijczyk już wkrótce awansuje na trzecią lokatę.
„Przód jednak raz po raz dość mocno się ślizgał. Szkoda, bo motocykl ogólnie spisywał się bardzo dobrze na całym torze, miałem problemy zaledwie w kilku zakrętach. Mimo tego serdecznie dziękuję mojej ekipie za ciężką pracę, ponieważ mogliśmy walczyć przez cały weekend,” dodał na koniec Mistrz Świata z sezonu 2007. Warto też na koniec dodać, że to właśnie on uzyskał najlepszy czas jednego okrążenia w wyścigu, który wyniósł dokładnie 1’21.376.