Casey Stoner po raz trzeci w tym sezonie, a drugi z rzędu, zwyciężył w wyścigu klasy MotoGP. Tym razem Australijczyk okazał się bez konkurencyjny w Grand Prix Holandii. Zawodnik Ducati Marlboro Team podczas całego weekendu był bez wątpienia najlepszyCasey Stoner po raz trzeci w tym sezonie, a drugi z rzędu, zwyciężył w wyścigu klasy MotoGP. Tym razem Australijczyk okazał się bez konkurencyjny w Grand Prix Holandii. Zawodnik Ducati Marlboro Team podczas całego weekendu był bez wątpienia najlepszy, a w wyścigu jechał niemalże ze precyzją szwajcarskiego zegarka.
Po raz kolejny ze startu najlepiej wyszedł #1. Dobrze ruszył też Dani Pedrosa. Pech natomiast spotkał już na pierwszej szykanie holenderskiego toru, ówczesnego lidera klasyfikacji generalnej — Valentino Rossiego. Włoch, po niezbyt udanym początku, musiał się „przepychać” w samym środku stawki. Upadł, zabierając ze sobą z toru Randyego de Punieta. Dla Francuza był to koniec wyścigu, natomiast Włoch jeszcze się jakoś pozbierał i wrócił do walki o punkty.
Niedługo po tym wydarzeniu, przewrócił się także startujący z dwunastego pola — Alex de Angelis. Jest to już kolejny w tym sezonie wyścig, którego reprezentant Republiki San Marino nie ukończył.
Wróćmy jednak na czoło stawki. Systematycznie przewagę nad resztą powiększał Stoner. Drugi jechał Dani Pedrosa a trzeci, partner z zespołu Hiszpana — Nicky Hayden. Przypomnijmy, że Amerykanin od czasu zeszłorocznego wyścigu w Czechach nie stanął na podium, tak więc teraz jechał z szansą powtórzenia tego wyniku. Dodajmy też, że rok temu „Kentucky Kid” w Holandii uplasował się na najniższym stopniu „pudła”.
Na bardzo dobrym miejscu znajdował się też Shinya Nakano, który początkowo jechał za #69. Jednak już na piątym okrążeniu został wyprzedzony przez Andreę Dovizioso oraz Chrisa Vermeulena. Jak się później okazało, to właśnie z Australijczykiem Shinya musiał stoczyć największy pojedynek, który ostatecznie przegrał. Z czasem też Japończyk zaczął tracić coraz więcej dystansu i ostatecznie zakończył wyścig na ósmym miejscu.
Po pierwszym „kółku” na dwunastym miejscu znajdował się Colin Edwards. Jednak bardzo dobre czasy uzyskiwane przez Amerykanina sprawiły, że przysłowiowym „rzutem na taśmę” stanął on dziś na podium… Gdy zawodnicy wjeżdżali na ostatnie okrążenie, Nicky Hayden miał jeszcze przewagę niecałych 4 sekund nad swym rodakiem. Jednak coś stało się z motocyklem #69, bowiem nagle jego Honda „przestała jechać” i musiał się on ostatecznie pogodzić z pozycją tuż za podium. Najprawdopodobniej było to spowodowane tym, iż w jego RC 212V po prostu skończyło się paliwo.
Na siódmym okrążeniu dramat przeżył natomiast team Kawasaki Racing. Po wczorajszym upadku Johna Hopkinsa w kwalifikacjach było już wiadome, że Anglo-Amerykanina nie zobaczymy dziś na starcie. Po tym wydarzeniu jedyną nadzieją „Zielonych” pozostawał Anthony West. Jednak Australijczyk znów zawiódł, przewracając się właśnie na siódmym „kółku”. Warto też dodać, iż nie wiadomo, czy podczas dwóch kolejnych rund Grand Prix (w Niemczech i USA) zobaczymy „Hoppera”, którego kontuzja okazała się bardziej poważna niż na początku sądzono. Trzymajmy jednak kciuki za szybki powrót #21 do zdrowia!
Tymczasem mniej więcej w połowie wyścigu przewaga Stonera nad drugim Pedrosą i trzecim jeszcze wtedy Nickym wynosiła już całkiem sporo (około sześciu sekund), i mało prawdopodobne wydawało się to, że Casey Straci zwycięstwo w dzisiejszym wyścigu, tym bardziej, że „kręcił” on najlepsze czasy spośród wszystkich zawodników.
Natomiast z tyłu stawki Rossi wciąż odrabiał straty po felernym początku i na dziewiętnastym okrążeniu udało mu się wyprzedzić Marco Melandriego. Z urwaną dźwignią zmiany biegów Valentino wciąż jechał bardzo szybko i ostatecznie linię start-meta kończącą ostatnie okrążenie wyścigu minął na pozycji numer jedenaście ze stratą aż 46-ciu sekund do lidera. Całkiem nieźle poszło drugiemu zawodnikowi Fiat Yamaha Team – Jorge Lorenzo. Hiszpan po średnim starcie, po którym zdołał utrzymać siódme miejsce, po kilku okrążeniach spadł na pozycję numer osiem. Jak to jednak zawsze czyni 21’latek, nie dawał on za wygraną i udało mu się wdrapać w klasyfikacji na miejsce szóste, wyprzedzając w samej końcówce zarówno Chrisa Vermeulena jak i Shinyę Nakano.
Bardzo dobrze spisał się natomiast Andrea Dovizioso, który zakończył wyścig na piątym miejscu. Włoch umocnił się tym samym na miejscu szóstym w klasyfikacji generalnej. Dodajmy, że dla zawodnika zespołu JiR Team Scot jest to jedno z lepszych miejsc wywalczonych w tym sezonie.
Znów z nienajlepszej strony pokazał się natomiast James Toseland. Brytyjczyk, który rok temu na torze Assen w klasie Superbike wygrał jeden wyścig a w drugim był drugi, dziś w klasie MotoGP uplasował się na dziewiątym miejscu. Ciekawe, jak zawodnikowi Tech3 Yamaha pójdzie podczas kolejnej rundy na obiekcie Sachsenring, którego przecież kompletnie nie zna?
Za „Pianistą” na mecie pojawili się kolejno: Sylvain Guintoli, dla którego jest to najlepsze miejsce wywalczone w tym sezonie oraz wcześniej wspomniany Valentino Rossi. Za Włochem natomiast wyścig ukończył Toni Elias oraz Marco Melandri.
Jeżeli chodzi o sytuację w klasyfikacji generalnej, to sporo punktów do Rossiego odrobił zarówno Stoner jak i Pedrosa. To właśnie Hiszpan jest teraz nowym liderem, wyprzedzając o 5 pkt Valentino i o 29 pkt Caseya. Natomiast wśród konstrukorów liderem jest Yamaha, a w „generalce” zespołów — fabryczny team tegoż właśnie producenta.
Kolejna runda motocyklowych Mistrzostw świata już za dwa tygodnie na torze Sachsenring w Niemczech. Miejmy nadzieję, że tam zobaczymy więcej walki w czołówce.