Pomimo wręcz fatalnego rozpoczęcia sezonu, Casey Stoner ma nadzieję, że podczas Grand Prix Francji uda mu się w końcu zakończyć wyścig w czołówce. Czy Australijczykowi będzie w stanie powrócić do walki o mistrzostwo już w ten weekend?
Dla 23’latka z Kurri-Kurri początek obecnego sezonu nie jest udany. W Katarze prowadził, jednak przewrócił się na jednym z pierwszych okrążeń, pozbawiając się wręcz pewnych dwudziestu pięciu punktów. W Hiszpanii do mety dojechał dopiero jako piąty, przez co jego starta do liderów klasyfikacji generalnej tylko rośnie.
„Z powodu natury toru Le Mans, który jest tym z serii „stop and go”, potrzebujesz odpowiednich ustawień. Motocykl musi być stabilny na hamowaniach, ale również szybki na wyjściach z zakrętów, szczególnie w wolnych sekcjach,” komentował Casey, który dotychczas na francuskim podium stanął zaledwie raz – w swoim zwycięskim sezonie 2007, kiedy to do mety dojechał jako trzeci.
Głównym celem Stonera na ten weekend jest wdrapanie się na „pudło”, a może nawet zmniejszenie straty do liderujących w klasyfikacji generalnej Jorge Lorenzo i Valentino Rossiego. Australijczyk zgromadził do tej pory zaledwie jedenaście punktów, podczas gdy duet teamu Fiat Yamaha ma ich na swym koncie kolejno czterdzieści pięć i czterdzieści jeden.
„W przeszłości udawało nam się jeździć tu w czołówce, jednak nigdy ostatecznie nie uzyskaliśmy wyniku, na jaki mieliśmy ochotę. Myślę, że w tym roku mamy nawet większe oczekiwania aniżeli w dwóch ubiegłych sezonach, więc damy z siebie wszystko, aby im sprostać,” dodał Mistrz Świata z sezonu 2007.
W podobnym tonie na temat oczekiwań co do GP Francji wypowiedział się również menadżer teamu Ducati Marlboro. „Nigdy nie uzyskaliśmy rewelacyjnego wyścigu na torze Le Mans, ale wierzę, że w tym roku obaj nasi zawodnicy zaliczą dobry wyścig. Z różnych przyczyn w poprzednim sezonie nie pokazali w pełni swego potencjału, ale teraz są znacznie bardziej konkurencyjni,” przyznał Vittoriano Guareschi.