Ależ emocje! Nikt chyba nie spodziewał się tak zaciętej walki pomiędzy zawodnikami klasy MotoGP do samej mety wyścigu o Grand Prix Kataru. Jako, że ciekawych wydarzeń na torze nie brakowało, rozkładu sił na podium nie zdradzimy już na samym początku tego artykułu.
Na obiekcie położonym nieopodal Doha panowały dzisiejszej nocy niemalże idealne warunki do ścigania. Temperatura powietrzza wynosiła 24 stopnie Celsjusza, a samej nawierzchni była o dwie „kreski” wyższa. Wilgotność wahała się z kolei na poziomie 30%.
Przed samym startem okrążenia rozgrzewającego problemy z odpaleniem swojej Hondy miał Marco Simoncelli, jednak już po chwili kłopoty udało się zażegnać. Jeśli już o samo rozpoczęcie rywalizacji chodzi… rewelacyjnie spod świateł wyruszył Valentino Rossi, który jednak w pierwszym zakręcie musiał uznać wyższość Daniego Pedrosy. Na czwarte miejsce, za swojego zespołowego kolegę, spadł z kolei zdobywca Pole Position – Casey Stoner.
Słabiej ze startu ruszył także Lorenzo, który wyprzedzony przez Capirossiego, spadł na szóste miejsce. #65 szybko jednak znowu musiał oglądać plecy Jorgę. Chwilę później w jednym z zakrętów Włoch popełnił błąd, który od razu wykorzystali jadący za nim Dovizioso i Spies. Rossi tymczasem chciał jak najszybciej odjechać reszcie stawki, jednak niezbyt mu się to udawało.
Przed pierwszym zakrętem drugiego okrążenia nastąpiło kilka przetasowań w czołówce. Na pierwsze miejsce awansował Pedrosa, którego motocykl był niezwykle szybki na prostej, tak jak zresztą Honda jego zespołowego kolegi. Po kilku próbach wyprzedzania przed pierwszym łukiem, ostatecznie na lokacie numer trzy wszedł w niego Casey Stoner. Chwilę później Valentino musiał pogodzić się ze stratą kolejnej pozycji, gdyż skutecznie zaatakował go właśnie Australijczyk.
Gdy zawodnicy kolejny raz pojawili się na prostej startowej, 23’latek z Kurri-Kurri objął prowadzenie, a na piąte miejsce przed Lorenzo awansował Andrea Dovizioso. W międzyczasie dotarła do nas informacja, że po wywrotce z dalszą rywalizacją pożegnać się musiał Mika Kallio, dla którego był to już trzeci wypadek podczas tego weekendu! Wracając do czołówki… #46 wiedział, że nie może dać uciec Stonerowi, jednak wyprzedzenie znajdującego się przed nim Pedrosy wcale nie było łatwe. Skuteczny manewr udał się okrążenie później, jednak w tym czasie Australijczyk wypracował już sobie dwusekundową przewagę.
Piąte kółko było niezwykle szczęśliwe dla Nicky’ego Haydena, który podczas hamowania przed pierwszym zakrętem bez problemu pokonał Pedrosę, awansując przy okazji na trzecie miejsce! Chwilę później dramat przeżył zespołowy kolega Amerykanina. Casey Stoner, nie naciskany absolutnie przez nikogo, w czwartym łuku zaliczył uślizg przodu i wyleciał w żwir. To był koniec jazdy dla #27, który jechał przecież po czwarte zwycięstwo z rzędu w Katarze!
Z każdym okrążeniem coraz słabiej spisywał się Pedrosa, którego najpierw pokonał Lorenzo, a niedługo później jego team-partner Dovizioso. Na jedenastym okrążeniu, a więc w połowie rywalizacji, na pierwszym miejscu nadal jechał „The Doctor”, jednak niedaleko za nim byli #4 oraz Hayden. Za Amerykaninem podążali, co ciekawe, „Por Fuera” oraz… tegoroczny debiutant Ben Spies. #26 spadł z kolei aż na siódme miejsce, bowiem przed nim znalazł się także de Puniet. W międzyczasie, po wywrotce z dalszą rywalizacją pożegnać się musiał także drugi zawodnik ekipy Pramac. Z pewnością team ten nie spodziewał się, że zarówno Kallio jak i starszy z braci Espargaro wylądują na deskach.
Tymczasem na przedzie Dovizioso jechał tuż za Rossim, kilkukrotnie najpierw strasząc #46, aby później wyjść przed niego na prostej kończącej szesnaste okrążenie. W tym momencie jednak zawodnikowi ekipy Fiat Yamaha włączyła się w głowie lampka ostrzegawcza, więc podkręcił tempo i uciekł od swego rodaka. I chociaż od tego czasu jego przewaga nad resztą stawki pomału, acz systematycznie się zwiększała, to nikt nie spodziewał się tego, co miało zaraz nastąpić…
O drugie miejsce wciąż walczyli wcześniej wspomniani Andrea oraz Nicky. Po tym jednak, jak czwarty Lorenzo otrzymał od mechaników informację, że Spies jedzie niebezpiecznie szybko i dogania go, Hiszpan przyspieszył. #99 podkręcił tempo tak ostro, że w mgnieniu oka dopadł „Doviego” i „Kentucky Kida” dając jasno do zrozumienia, że chce być na podium w Katarze.
Na przedostatnim okrążeniu Lorenzo najpierw wyprzedził Haydena, by chwilę później w jednym z prawych zakrętów, po pięknym ataku, rozprawić się także z Dovizioso. Gdy Hiszpan pokonał Włocha, przez chwilę jechali bok w bok, żaden nie chciał odpuścić, jednak ostatecznie #4 znalazł się za Jorge. Swoją okazję zwietrzył też #69, który wiedząc, że Andrea został wytrącony z rytmu, chciał go wyprzedzić. Dokonał tego na jednym z ostatnich zakrętów ostatniego kółka, a na prostej jechali łokieć w łokieć. Szybsza, o zaledwie 0.011sek okazała się jednak RC 212V z numerem cztery.
Pierwszy na metę wpadł więc Rossi, dla którego było to pierwsze zwycięstwo w otwierającej sezon rundzie od czasu roku 2005. Jak sam mówił na konferencji prasowej, te dwadzieścia pięć punktów wywalczonych na torze Losail jest na wagę złota. Na średnim stopniu podium stanął młodszy z reprezentantów ekipy Fiat Yamaha, a czołową trójkę dopełnił ostatecznie Dovizioso.
Czwarty na metę, jak już wspomnieliśmy, wpadł Hayden, dla którego jest to znacznie lepszy początek sezonu niż rok temu. Na piątym miejscu, jednak ze stratą dwóch sekund do „Kentucky Kida” uplasował się jego rodak – Ben Spies. Jak na pierwszy wyścig na maszynie MotoGP w Katarze, to naprawdę rewelacyjny wynik #11. Blisko sześć sekund później flagę w czarno-białą szachownicę ujrzał Randy de Puniet, który po świetnym czwartym miejscu w kwalifikacjach, liczył na nieco więcej.
Dani Pedrosa wywalczył ostatecznie do klasyfikacji generalnej dziewięć punktów, wyprzedzając na mecie Colina Edwardsa. Amerykanin po słabszych kwalifikacjach musiał odrabiać straty i gdy wydawało się, że spokojnie dojedzie i wyprzedzi #26, stało się inaczej. „Texas Tornado” pokonał jednak Lorisa Capirossiego, który dziś świętował swój trzysetnym wyścig! Dziewiąte miejsce nie jest złe, ale po zdobyciu piątej pozycji startowej, #65 miał nadzieję na nieco więcej aniżeli siedem „oczek”. Czołową dziesiątkę dopełnił z kolei następny debiutant – Hiroshi Aoyama. Japończyk dzisiejsze zmagania rozpoczynał dokładnie z tego samego pola, jednak musiał zadowolić się mianem drugiego najlepszego wśród pierwszoroczniaków.
Całkiem dobrze poszło Marco Simoncelliemu, który ostatecznie finiszował jako jedenasty. Ze sporą stratą do Włocha zmagania ukończył Hector Barbera, praktycznie przez cały wyścig walczący z Alvaro Bautistą. Hiszpan jednak w ostatnim zakręcie przed metą przewrócił się i nie dojechał do mety! To pozwoliło wskoczyć na trzynastą lokatę Marco Melandriemu, przez cały weekend okupującemu ostatnią pozycję.
Kolejny wyścig już za dwa tygodnie na japońskim torze Motegi. Miejmy nadzieję, że poranne wstawanie zawodnicy klasy królewskiej wynagrodzą nam przynajmniej równie ciekawym wyścigiem jak ten dzisiejszy. Na relacje z rundy o Grand Prix Japonii już teraz serdecznie zapraszamy na strony naszego serwisu.
Wyniki wyścigu klasy MotoGP: kliknij