Choć wydawać by się mogło, że póki co zawodnicy fabrycznego zespołu Ducati liczą się w czołówce tylko gdy pada, to jednak sami przyznają, że wolą, by w Estoril nie padało. Chyba więc nie mamy się co spodziewać tańca deszczu w ich wykonaniu…
Gdy wypowiadamy Nicky Hayden a później Estoril to zawsze przypomni się nam pamiętne Grand Prix Portugalii z 2006 roku, podczas którego to przysłowiowo „podciął” go Dani Pedrosa. Przez tą wywrotkę Amerykanin o mały włos nie stracił tytułu mistrzowskiego. Co ciekawe, na tym obiekcie #69 nigdy nie finiszował na pozycji wyższej niż czwarta, jednak teraz udaje się tam z nadziejami po tym, jak podczas poprzednich zmagań – w Hiszpanii – zajął trzecie miejsce.
„Mieliśmy ponad trzy tygodnie wolnego, co wydaje się bardzo długim czasem, więc nie mogę się już doczekać spotkania z zespołem. Estoril ma sporo ciasnych zakrętów, ale moim ulubionym jest to załamanie na tylnej prostej. Faktycznie byliśmy tu jesienią, ale wtedy było tu zupełnie mokro – poza samym wyścigiem. Mam nadzieję że tym razem będzie inaczej, bo fajnie byłoby spędzić trochę czasu na suchej nawierzchni,” mówił „Kentucky Kid”.
Na chwilę obecną, dzięki dziewiątej pozycji wywalczonej w Katarze i trzeciej w Hiszpanii, Mistrz Świata sezonu 2006 zajmuje w klasyfikacji generalnej czwarte miejsce. Wydaje się jednak mało prawdopodobne, by pozostał na nim przez dłuższy czas… „Teraz sezon się rozkręca i dopiero latem nabierze rozpędu. Wiem, że zespół ciężko pracuje, a dodatkowo nie mogę się już doczekać poniedziałkowych testów. Chcę w końcu wrócić na tor i na motocykl. Mam nadzieję, że uda nam się uzyskać dobry wynik,” dodał na sam koniec Hayden.
Pomimo tego, że w Hiszpanii na mokrym torze, gdyby nie wywrotka, Valentino Rossi prawdopodobnie walczyłby przynajmniej o podium, to chciałby on, żeby w Portugalii było sucho. Ostatecznie w Jerez de la Frontera finiszował on jako piąty, a to w połączeniu z siódmą lokatą z Losail sprawiło, że w klasyfikacji generalnej jest on piąty z dorobkiem dwudziestu punktów. Nie dziwi też, że w ten weekend chciałby tą lokatę poprawić i w końcu stanąć na podium jeżdżąc na Ducati.
„Po przesunięciu Grand Prix Japonii na październik, mieliśmy ponad trzy tygodnie bez ścigania. Dzięki temu, po przetestowaniu GP12 na Jerez, mogłem się na chwilę odłączyć i mocno trenować, by odzyskać formę. Teraz jedziemy do Estoril, gdzie będziemy kontynuowali pracę nad Ducati, a zwłaszcza w poniedziałek podczas testów. Warunki często są tu nieprzewidywalne, zawsze jest tu wietrznie, a biorąc pod uwagę bliskość oceanu, pogoda wiosną zawsze się zmienia,” komentował natomiast „The Doctor”.
W trakcie jedenastu tutejszych startów w klasie królewskiej, #46 wygrał pięć razy i tylko raz finiszował poza podium. „Chociaż w Jerez byliśmy konkurencyjni na mokrym torze, mam nadzieję, że w Portugalii będzie sucho, dzięki czemu moglibyśmy maksymalnie wykorzystać dany nam czas. Wciąż musimy lepiej zrozumieć motocykl i poprawić ustawienia, gdy jest sucho. Chcemy być jak najlepiej przygotowani do najbardziej intensywnej części sezonu, kiedy to od czerwca w ciągu ośmiu tygodni będziemy mieli sześć wyścigów,” zakończył Włoch.
Póki co jednak, chociaż i Valentino i Nicky liczą na to, że będzie sucho, to raczej próżno się tego spodziewać. Prognozy bowiem przewidują opady podczas trzech dni jazd na obiekcie położonym trzydzieści kilometrów od Lizbony…