Rodeo w Teksasie coraz bliżej! Stany Zjednoczone, Teksas, Austin, a konkretnie na Circuit of the Americas odbędzie się 3. runda tegorocznych mistrzostw świata MotoGP. W zeszłym sezonie weekend w Ameryce należał do Alexa Rinsa, który zdobył wtedy jedyne zwycięstwo Hondy w 2023 roku. W Sprincie #42 zajął jednak drugie miejsce, za Pecco Bagnaią, który w niedzielnym GP wywrócił się jadąc na prowadzeniu. Dwa lata temu na tym obiekcie triumfował Enea Bastianini, który rok temu był tam nieobecny z powodu kontuzji. Głównym faworytem jest jednak Marc Marquez, który znów ściga się na konkurencyjnym motocyklu. W ten weekend Hiszpan spróbuje odzyskać gwiazdę szeryfa.
Zapowiedź Grand Prix Ameryk zaczynamy od spojrzenia na szanse fabrycznych zawodników Ducati, które jak zawsze wyglądają całkiem nieźle. Pecco Bagnaia ma w Teksasie niedokończony biznes, i z pewnością tym razem spróbuje wyjechać z Ameryki ze zwycięstwem w GP. Jeszcze większy głód #1 powinny powodować wyniki z Portimao, gdzie finalnie skończył w żwirze, ale zarówno w sobotnim Sprincie, jak i niedzielnym wyścigu, Pecco nie błyszczał tempem. Przeszkodzić spróbuje mu Enea Bastianini, który akurat ma świetne wspomnienia z toru COTA. Bestia odniósł tu swoje drugie zwycięstwo w klasie królewskiej dwa lata temu, po świetnym oszczędzaniu opon. Trzy tygodnie temu był też bardzo konkurencyjny w Portugalii, gdzie zdobył 2. miejsce. #23 jest coraz mocniejszy, a zwycięstwo tylko doda mu pewności siebie.
Na czele tabeli mistrzostw widnieje jednak Jorge Martin, który kontynuuje prezentację świetnej formy, jaką zaczął pokazywać w 2. części zeszłego sezonu. Martinator nie skończył jeszcze w tym roku wyścigu poza podium, i podobnie jak Bastianini staje się coraz szybszy, zdobywając coraz więcej sukcesów. Po zaledwie dwóch rundach ma już przewagę 18 punktów nad drugim Binderem. Dłuższa przerwa po ostatnim GP z pewnością przydała się Franco Morbidellemu, który zaczął swoją przygodę z Ducati z kontuzją. Walka o czołową 15, a może nawet dziesiątkę, będzie dla #21 dobrym krokiem do przodu.
Bardzo słaby start sezonu, w szczególności w porównaniu do zeszłego, zalicza jak na razie Marco Bezzecchi, który po problemach rywali w Portugalii ledwo załapał się do czołowej dziesiątki. COTA będzie więc ważną rundą dla Beza, by znaleźć rozwiązania problemów przed przyjazdem do Europy, gdzie kandydaci do walki o tytuł muszą już być z przodu. W przeciwieństwie do Martina, formy z końcówki zeszłego sezonu nie ma Fabio Di Giannantonio. Włoch ma za sobą dwa solidne wyścigi, które zakończył w czołowej dziesiątce; z pewnością będzie liczył jednak na coś więcej w Ameryce.
Po zeszłorocznej nieobecności, do Teksasu powraca sam szeryf – Marc Marquez, zwycięzca pierwszych pięciu GP rozgrywanych na torze COTA. Ostatni raz wygrał tam w 2021, a przy poprzedniej okazji wywrócił się z prowadzenia. Dwa lata temu po problemie z motocyklem na starcie przebił się z ostatniej, na 6. pozycję. W skrócie Marc zawsze był w Ameryce bardzo konkurencyjny, a tak naprawdę najszybszy, lecz nie zawsze pierwszy dojeżdżał do mety. Nadchodzący weekend wydaje się więc świetną okazją do powrotu na szczyt podium MotoGP, i pierwszy triumf na Ducati. Trudny, bez punktowy weekend w Portimao ma za swoimi plecami Alex Marquez, który przyjedzie do Austin z nadziejami na walkę z najlepszymi. W Katarze zajął solidne 6. miejsce, więc tempo bez dwóch zdań jest, trzeba je tylko konsekwentnie przełożyć na 20 długich niedzielnych okrążeń.
Problemy innych zawodników dwa tygodnie temu wywindowały Brada Bindera na 4. miejsce w niedzielnym Grand Prix, dzięki czemu zawodnik KTM-a wciąż okupuje drugie miejsce w klasyfikacji zawodników. Południowo-Afrykańczyk miał jednak sporo gorszy weekend od tego w Katarze, gdzie zdobył dwa drugie miejsca. W Portugalii poprawił się za to Jack Miller, który w obu wyścigach dojechał do mety na 5. miejscu. Podobnie jak Bagnaia, KTM ma z torem COTA rachunki do wyrównania, bowiem w zeszłym sezonie najpierw Miller wywrócił się z 3. miejsca, a chwilę później Binder również zakończył przyzwoity do tego momentu wyścig w żwirze.
Ciężko mi powiedzieć czego możemy się spodziewać po Pedro Acoście, który w Portugalii objechał mistrzów pokroju Bagnai czy Marca Marqueza, by później skorzystać z kłopotów Vinalesa i wskoczyć na podium… w drugim wyścigu w MotoGP. Teoretycznie powinienem napisać, że COTA jest trudnym torem, i dla zawodnika z małym doświadczeniem może stanowić problem. Z drugiej strony widząc progresję już 2-krotnego mistrza świata, równie dobrze można stwierdzić, że ponownie powalczy o podium. Większość nas chyba spodziewała się, iż po przyjściu Acosty trochę gorzej będą wyglądały wyniki Augusto Fernandeza, choć jego rezultaty wyglądają jak na razie nieco rozczarowująco. 11. miejsce w GP Portugalii nie wygląda na przykład źle, ale #37 dojechał do mety 23 sekundy za znacznie mniej doświadczonym kolegą z zespołu. Postępy muszą być zrobione.
GP Portugalii było świetnym weekendem dla Mavericka Vinalesa, który z powodu nie rzadko zdarzających się problemów z Aprilią, zakończył się w rozczarowującym stylu. Jedna rzecz jednak na pewno będzie kluczowa w przypadku Vinalesa, chodzi tu o jego pewność siebie, która po zwycięstwie w Sprincie (1. na Aprilii) powinna sięgać nieba. Pewny siebie Maverick, to szybki Maverick, i takiego Top Guna powinniśmy się spodziewać w USA, w ten weekend. Zdecydowanie gorzej w Portugalii wypadł Aleix Espargaro, u którego ciężko znaleźć jakiś naprawdę jasny punkt z weekendu w Portimao. W Sprincie w Katarze wyglądał jednak bardzo konkurencyjnie, i bez dwóch zdań może być zagrożeniem również w ten weekend.
Domowy weekend czeka teraz najnowszych członków rodziny MotoGP – zespół Trackhouse Aprilia. Motywacja będzie więc bardzo wysoka, by dowieźć RS-GP malowaną kolorami amerykańskiej flagi na dobrej pozycji. Miguel Oliviera zaliczył w Teskasie rok temu swój najlepszy wynik jak do tej pory na Aprilii, kiedy to dojechał do mety na 5. miejscu. Portugalczyk będzie chciał też odbić się po słabszym domowym weekendzie, trzy tygodnie temu. Jak zawsze, przebłyski ogromnego talentu pokazywał już w tym sezonie Raul Fernandez, więc kto wie czy przy dodatkowym wsparciu na trybunach, Hiszpan nie da Amerykanom dobrych powodów do radości.
Kiedy słyszymy o szeryfie z Teksasu, pierwszy na myśl przychodzi oczywiście Marc Marquez, ale z problemów #93 najczęściej w najlepszy sposób korzystał Alex Rins, którego wyniki na tym torze mówią same za siebie. W ostatnich czterech wyścigach na COTA, #42 był czwarty, drugi, a dwa razy (w tym rok temu) wygrywał. Zeszłorocznym triumfem Hiszpan pokazał, że nawet na słabym motocyklu jest w stanie pokonać całą stawkę, i zwyciężyć GP Ameryk. To zdanie idealnie pasuje do jego obecnej sytuacji w Yamasze, tyle że jest oczywiście jedno ale, a tym ale jest Marc Marquez. Podobnie jak Rins, niezłe wyniki w Austin uzyskiwał w ostatnich latach Fabio Quartararo, który w 2021 roku był trzeci, co powtórzył w zeszłym sezonie, by zdobyć pierwsze podium w sezonie. Francuz nie dawno podpisał nową umowę z Yamahą, więc z pewnością będzie chciał w niezłym stylu zacząć kontynuację swojej przygody z Yamahą.
Rok temu w składzie Hondy było dwóch zwycięzców GP Ameryk, a jeden z nich dołożył do swojej puli kolejny triumf na amerykańskiej ziemi. Złą wiadomością dla Hondy jest jednak to, iż na ich motocyklu nie ma już ani Marca Marqueza, ani Alexa Rinsa, a zeszłoroczne zwycięstwo tego drugiego było raczej spowodowane jego niesamowitą jazdą, a nie szybkim RC213V. W Repsolu jest jednak zawodnik, który był tu drugi rok temu – Luca Marini. Włoch jak na razie nie odnajduje się jednak zbyt dobrze na japońskim motocyklu, i regularnie dojeżdża nawet za innymi Hondami. Lepiej niż na początku zeszłego sezonu radzi sobie jak na razie Joan Mir, który jest w stanie walczyć z nieco szybszymi Yamahami. #36 miał na Suzuki dobre wyniki w Ameryce, więc czołowa dziesiątka powinna być celem byłego mistrza świata MotoGP.
Zwycięską ekipą w Teksasie rok temu była LCR Honda, Lucio Cecchinellego. Po zielonej stronie boksu, gdzie znajduje się w tym roku Johann Zarco, jest nadzieja na dobry wynik. Rok temu, jeszcze na Ducati, Francuz zajął w Austin 9. miejsce, ale po kilku latach, jakie #5 spędził już w klasie królewskiej wiemy, że możemy liczyć na niespodzianki. Spokojny start sezonu zalicza jak na razie Takaaki Nakagami, który w ten weekend będzie kontynuuował solidną pracę dla HRC. Finisz w punktach powinien być dobrym wynikiem dla Japończyka, przed jego ulubioną rundą sezonu, w Jerez.
Jeśli Marquez nie wygra tutaj to gdzie
Sachsenring, ewentualnie Aragonia tutaj jeszcze widzę potencjał pod wina dla niego.
Nareszcie weekend GP ;) Trzy tygodnie czekania to jednak sporo.