Home / MotoGP / Tylko jeden zawodnik Ducati Marlboro na mecie – znowu

Tylko jeden zawodnik Ducati Marlboro na mecie – znowu

Raz jeszcze w zespole Ducati Marlboro zapanowały odmienne nastroje, a tym razem stało się tak po wczorajszym wyścigu o Gran Premio Generali de la Comunitat Valenciana, podczas którego jeden z zawodników tej ekipy finiszował na podium, a drugi… w żwirze!

Casey Stoner od samego początku zmagań w Walencji prezentował się z bardzo dobrej strony, wygrywając dwa z trzech treningów wolnych, a w sobotę pewnie sięgając po Pole Position. Faktem pozostawało jednak to, iż #27 przejeżdżał w każdej sesji najmniejszą ilość okrążeń i wielu obserwatorów bało się o jego tempo na całym przejeździe. Start co prawda nie wyszedł Australijczykowi idealnie, jednak pomimo tego był w stanie objąć prowadzenie w pierwszym zakręcie. Od tego momentu udało mu się uciec stawce na około pół sekundy, ale nic więcej nie był już w stanie zrobić. Najpierw dogonił go Dani Pedrosa, a gdy tempo Hiszpana osłabło i wyprzedzili go obaj zawodnicy teamu Fiat Yamaha, to właśnie oni znaleźli się tuż za plecami 25’latka z Kurri-Kurri. Ostatecznie jednak, na kilka okrążeń przed metą, Mistrza Świata z sezonu 2010 wyprzedził tylko „Por Fuera”, dzięki czemu zawodnik jeżdżący na Ducati zdobył swoje ostatnie podium (drugie miejsce) na Desmosedici.

 

„Ostatecznie zdecydowaliśmy się wystartować na twardej tylnej mieszance, co z perspektywy czasu nie wydaje się być najlepszym pomysłem. Trudno to jednak jednoznacznie stwierdzić, bowiem być może miękka opona nie wytrzymała by do samego końca i tak czy inaczej bylibyśmy na drugim miejscu. Na koniec dnia Jorge miał po prostu lepsze tempo od nas i nie mogliśmy nic zrobić. Fajnie zakończyć pewną erę w życiu na podium, a z Ducati mam związanych wiele miłych wspomnień z tych ostatnich lat, jak na przykład moje pierwsze zwycięstwo w Katarze w 2007 i odniesienie w tym samym roku triumfu na Montmelo… oczywiście wygranie tytułu w Japonii też w tym roku no i oczywiście triumfy z Phillip Island. Dokładnie też pamiętam mój powrót do akcji w ubiegłym sezonie w Portugalii,” wymieniał Casey, który łącznie na bolońskiej maszynie triumfował dwadzieścia trzy razy, ośmiokrotnie był drugi i jedenaście razy zajmował najniższy stopień podium.

 

Ostatecznie w klasyfikacji generalnej sezonu 2010 #27 zajął czwarte miejsce, o osiem punktów przegrywając z trzecim Valentino Rossim. Teraz jednak, po czterech latach współpracy z Ducati, Australijczyk przechodzi do zespołu Repsol Honda, gdzie już jutro przetestuje RC 212V. „Każde zwycięstwo odniesione na Desmosedici sprawiało mi ogromną radość, a korzystając z okazji bardzo chciałbym podziękować wszystkim za te piękne lata. Zostawiam wiele osób, za którymi będę tęsknił, jak Filippo [Preziosi – przyp. autora], Vitto [Guareschi] i wielu innych, a chociaż teraz będziemy rywalami na torze, nasze relacje prywatnie się nie zmienią. Chcę również podziękować wszystkim fanom Ducati za okazywane mi w ostatnich latach wsparcie,” dodał na koniec Casey Stoner.

Piątek, podobnie jak sobota, nie był w pełni udanym dniem dla Nicky’ego Haydena, który miał problemy ze znalezieniem odpowiednich ustawień swojego motocykla. W sesji kwalifikacyjnej #69 zanotował jednak pewien postęp, dzięki czemu ostatecznie zajął piąte miejsce na starcie wczorajszego wyścigu. Gdyby jednak nie mały uślizg przodu motocykla na jednym z szybkich okrążeń podczas QP, być może uplasowałby się on nawet w pierwszej linii. W sesji rozgrzewkowej potwierdził on jednak swoją formę, notując najlepszy czas. Wydawało się, że teraz 29’latek z Owensboro powalczy nawet o podium w Walencji – pierwsze od sezonu 2006 na tym obiekcie, a zarazem drugie w tym roku.

 

Po starcie Amerykanin najpierw przedarł się na czwarte miejsce, by w pierwszym zakręcie wyprzedzić jednego z rywali po zewnętrznej i znaleźć się na trzeciej lokacie. Na wejściu w szósty zakręt „Kentucky Kid” pokonał również drugiego wówczas Daniego Pedrosę, dzięki czemu przez chwilę na czele wyścigu jechały dwie maszyny zespołu Ducati Marlboro. Już na trzecim okrążeniu jednak, w pierwszym łuku, zaliczył on potężny uślizg przodu i wylądował na deskach. Nicky był wściekły z takiego obrotu sprawy, gdyż dobrze wiedział, że miał szansę na podium. „Czuję się mocno rozczarowany, po zajęciu pierwszego miejsca w rozgrzewce liczyłem na sporo, dlatego od początku jechałem na maksimum. Motocykl spisywał się dobrze, w pierwszym zakręcie nadrobiłem kilka pozycji, a później awansowałem na drugie miejsce przed Daniego. Przewrócenie się zaledwie kilka okrążeń po tym jest frustrujące, bo miałem tempo by walczyć o podium,” mówił Mistrz Świata z sezonu 2006.

 

Przed rozpoczęciem wyścigu na obiekcie imienia Ricardo Tormo #69 zajmował siódme miejsce w klasyfikacji generalnej, jednak miał tyle samo punktów co szósty Ben Spies. Oznaczało to, że jeśli wyścig ukończy przed swoim rodakiem, automatycznie wyprzedzi go w „generalce”. Stało się jednak inaczej, gdyż Nicky nie dojechał do mety, a #11 był czwarty. „Zdecydowanie nie w ten sposób chciałem zakończyć sezon, moi mechanicy, którzy pracowali bardzo ciężko przez cały weekend, zasłużyli na znacznie więcej. W piątek mieliśmy problemy z motocyklem, ale wyciągnęliśmy asa z rękawa, dzięki czemu byłem szybki. Ogółem w ostatnich wyścigach szło nam bardzo dobrze, przez co zakończyliśmy sezon dobrymi wynikami. Z niecierpliwością czekam już na zimowe testy i mam nadzieję, że w przyszłym roku będziemy mieli jeszcze lepszy pakiet,” dodał na koniec Hayden, który już od jutra za zespołowego kolegę będzie miał Valentino Rossiego.

AUTOR: nelka-23

Zainteresowana wszelkiego rodzaju sportami motorowymi, głównie MotoGP, WSBK oraz F1. Studentka Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej. Z portalem MOTOGP.PL związana od maja 2006 roku, od 2012 współpracująca z zespołem LCR Honda startującym w MotoGP.

Dodaj komentarz

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
140 zapytań w 1,022 sek