Pomimo, że wcale się na to nie zanosiło, ostatecznie Toni Elias wywalczył w rundzie o AirAsia British Grand Prix swój najlepszy finisz w tym roku. Podobno ma on sporo do udowodnienia… Swój „udział” w całej sprawie ma też John Hopkins.
W trakcie treningów wolnych, poza przebłyskiem w FP2 i zdobyciem dziesiątego miejsca, Hiszpan w ich trakcie nie spisywał się najlepiej i plasował się w końcówce stawki. W kwalifikacjach, odbywających się na suchej nawierzchni, #24 także nie poszło mu dobrze, bowiem zajął tylko czternastą lokatę, a więc przedostatnią. Raz jeszcze pojawiły się problemy ze znalezieniem odpowiednich ustawień jego RC 212V i odpowiednim rozgrzaniem tylnej opony marki Bridgestone.
Start wyszedł jednak zawodnikowi teamu Honda LCR niesamowicie, bowiem pierwsze kółko zakończył on na pozycji numer osiem. Z czasem jednak wyprzedzili go: najpierw jego rodak Alvaro Bautista, a później dwaj zawodnicy jeżdżący na Desmosedici GP11: Karel Abraham oraz Valentino Rossi. Korzystając z upadków duetu fabrycznej ekipy Yamahy oraz Marco Simoncelliego, „Tygrys Toni” na metę wpadł jako ósmy, notując swój najlepszy finisz w tym sezonie.
Wiadomo, że gdyby było sucho – podopiecznemu Lucio Cecchinelliemu poszłoby gorzej, ale jak sam on uważa, mogło być i lepiej. Wszystko dlatego, że tak jak niektórzy zawodnicy miał on problemy ze swoim kaskiem, a dokładniej – z wizjerem. Zaczął on bowiem, z powodu deszczu, parować, przez co raz na jakiś czas Elias musiał go otwierać. Gdyby nie to, według niego mógłby on walczyć o wyższą lokatę z „The Doctorem” i zawodnikiem ekipy Cardion AB Motoracing.
„Jestem dość szczęśliwy, bowiem spodziewałem się, że jeśli wyścig będzie mokry – dojadę w czołowej dziesiątce. Gdyby jednak było sucho nie finiszowałbym na tej samej pozycji, bowiem nadal zmagamy się ze znalezieniem odpowiednich ustawień. Tak czy inaczej to całkiem udany weekend dla mnie i zespołu, bo zdobyliśmy kolejne punkty do tabeli,” mówił czternasty w klasyfikacji 28’latek z Manresy, który dotychczas zgromadził dwadzieścia osiem punktów.
Nadal wyniki prezentowane przez Toniego nie są w pełni zadowalające dla jego zespołu, ale wydaje się, że dokonuje on drobnych kroków do przodu. Z pewnością też pomogła nieco i sama Honda, bo ostatnio dała mu ramę w specyfikacji 2011. „Wiem, że mogłem walczyć z Rossim i Abrahamem, ale po kilku okrążeniach miałem problemy z kaskiem: wizjer nieco parował i co pewien czas musiałem uchylać szybkę. Myślę, że dobrze wystartowałem z czternastego pola, ale pojechałem za szeroko w pierwszym zakręcie. Na szczęście byłem w stanie wrócić na tor,” dodał na koniec pierwszy w historii Mistrz Świata klasy Moto2.
Podobno, jak donoszą niektóre hiszpańskie media, Elias otrzymał ultimatum. Jeśli w trakcie dwóch kolejnych rund znacząco nie poprawi swoich wyników, może to być jego koniec jazdy w tegorocznym cyklu zmagań klasy MotoGP. Podobno część tych problemów wynikała z… konfliktu z jego mechanikami, którzy starali się wręcz zmusić go do pójścia w danym kierunku. Ostatnio jednak podobno nieco ustąpili i teraz bardziej liczy się zdanie Toniego. Czyżby więc i oni chcieli pracować z kimś innym?
Pojawiły się również plotki, jakoby na razie na zapasowej maszynie #24 miał startować… John Hopkins. Związany kontraktem z Suzuki w serii British Superbike Anglo-Amerykanin startował już w tym roku w jednym wyścigu klasy MotoGP, zastępując Alvaro Bautistę na Jerez de la Frontera. Podobno jazda w zespole byłego zawodnika Kawasaki miałaby pomóc ekipie Honda LCR w poprawie jej wyników, ale raczej mało prawdopodobne jest, aby tak się stało.
Teraz jednak mówi się, iż być może #21 pojawi się na drugiej RC 212V należącej do „Tygrysa Toniego” na razie na torze Assen. „Hopper” tymczasem niemalże na pewno wystartuje z dziką kartą w Grand Prix Czech. Na tor położony nieopodal Brna Suzuki miałoby dostarczyć mu drugi motocykl GSV-R i razem z Alvaro Bautistą reprezentowałby on barwy ekipy Rizla Suzuki.