Tym razem prezentujemy Państwu wywiad z Daniele Romagnoli. Włoch kolejny już rok będzie pełnił funkcję zespołowego menadżera Valentino Rossi’ego, który z kolei jest obrońcą tytułu mistrzowskiego.
Rok po roku Valentino wciąż jest na szycieTym razem prezentujemy Państwu wywiad z Daniele Romagnoli. Włoch kolejny już rok będzie pełnił funkcję zespołowego menadżera Valentino Rossi’ego, który z kolei jest obrońcą tytułu mistrzowskiego.
Rok po roku Valentino wciąż jest na szycie. Myślisz, że co jest jego kluczem do sukcesu?
Nie jest to tajemnicą, że przede wszystkim chodzi o ciężką pracę. Choć ma on wielki talent, to spędza także dużo czasu na przygotowaniach i treningach do wyścigów, a podczas weekendu pomaga przy poprawianiu ustawień motocykla. Ogromnej motywacji dostarczają mu jego rywale.
Kto, według Ciebie, będzie największym rywalem Valentino w walce o tytuł i dlaczego?
Sądzę, że umieszczę Lorenzo i Stonera na równi, bowiem pod koniec poprzedniego sezonu byli naprawdę mocni. Ci zawodnicy, wraz z Pedrosą no i Vale, będą głównymi graczami w mistrzostwach. Mogą zaskoczyć także debiutanci, jak Spies czy Simoncelli. Uważam, że myśląc o nadchodzącym sezonie, trzeba brać pod uwagę trzech czy czterech zawodników.
Valentino przyznał, że popełnił w zeszłym roku błędy. Co zrobicie, by upewnić się, że już się one nie powtórzą?
Popełniliśmy kilka błędów w mokrych wyścigach, które nigdy nie były naszą mocną stroną. W minionym sezonie dowiedzieliśmy się, że wszyscy zawodnicy są bardzo silni i jeżdżą na najwyższym poziomie. Czasami będziemy musieli zaakceptować finisz za nimi, jeśli nie będziemy w stanie wygrać. To największe doświadczenie, jakie wynieśliśmy z ostatnich lat.
Kolejny rok z rzędu Valentino będzie miał w swojej załodze tych samych mechaników. Czy mógłbyś nam powiedzieć nieco o ich pracy i relacjach pomiędzy sobą? Dlaczego są oni tak skuteczni?
Z niektórymi osobami Vale pracuje już od dziesięciu lat, a teraz spędzi siódmy rok w Yamasze. Myślę, że pomiędzy nami jest to „coś”, co sprawia, że wszyscy wzajemnie się motywują. Ten duch rywalizacji pomaga w tworzeniu zespołu. Dodatkowo fakt, iż Valentino jest pierwszy, jeszcze podnosi mobilizację w ekipie i każdy chce dać z siebie jak najwięcej, by coś poprawić. Zawsze staramy się poprawiać, by Vale mógł jechać szybciej. Naszym sekretem jest duch rywalizacji i chęć ciągłej poprawy.
Ściana dzieląca boksy ekipy Fiat Yamaha pozostaje na swoim miejscu. Ile danych zawodnika dostępnych jest dla jego kolegi z zespołu, a które są poufne?
W tym sezonie będziemy mieli niewielkie zmiany w tej kwestii względem roku 2009. Wtedy każdy mógł korzystać ze swoich danych podczas całego weekendu. Z uwagi jednak na fakt, iż nasi dwaj zawodnicy walczą o tytuł mistrzowski, zadecydowaliśmy, że będziemy przestrzegać konkurencji wewnętrznej i szanowali własną pracę. Podczas weekendu oba zespoły będą więc pracowały wyłącznie na siebie. Niewiele informacji będzie wymienianych pomiędzy teamami. Na poziomie YMC, w biurze, inżynierowie mogą porównać dane, ale w garażu będą mogli oni pracować bardziej niezależnie.
Czy możesz opowiedzieć nam o zmianach dokonanych w M1-ce na ten sezon?
Prace skupiły się na dwóch aspektach: na podwoziu, by jeszcze bardziej poprawić najlepsze cechy naszego motocykla, a zwłaszcza na silniku, z powodu nowych przepisów. W tym roku będziemy mieli tylko sześć jednostek napędowych na cały sezon, a to oznacza, że będą one musiały być wytrzymalsze. To na tym głównie skupili się inżynierowie. Silnik musi dalej mieć swoje osiągi, a przy okazji powinien wytrzymać jeszcze więcej przejechanych kilometrów. Dopiero sezon powie nam, czy wykonaliśmy dobrą pracę.
Jak obecnie rozwija się maszyny w MotoGP? Czy aktualne motocykle o pojemności 800cc osiągnęły już szczyt możliwości, czy jeszcze można je rozwinąć?
Myślę, że technologia ciągle się rozwija, a zawsze da się coś poprawić. MotoGP jest dość młodym sportem jeśli chodzi o czterosuwy. Weźmy dla przykładu samochody… tu w wyścigach zawsze używano czterosuwów, więc z roku na rok można się było poprawiać. Myślę, że w MotoGP można jeszcze wiele ulepszyć. Ponadto, inżynierowie z sezonu na sezon robią co innego, bowiem zmieniają się regulacje techniczne; raz nowa pojemność, raz silniki muszą być trwalsze… Wiele przepisów zmienia się z roku na rok, więc to czyni pracę inżynierów jeszcze cięższą.
Wilco Zeelenberg będzie pracował z Lorenzo jako team-menadżer. Znacie się od wielu lat, więc co sądzisz o nim i wyborze Yamahy?
Witam go u nas w zespole i życzę powodzenia. Myślę, że Yamaha dokonała prawidłowego wyboru, bowiem był on kiedyś zawodnikiem, a dodatkowo ma doświadczenie na stanowisku kierowniczym. Posiada więc wszystko, by dobrze wykonywać swoją pracę. Oczywiście musi się nieco nauczyć, bowiem MotoGP od czasu jego startów w Motocyklowych Mistrzostwach Świata naprawdę się zmieniło. To dobry wybór dla Yamahy i Lorenzo, ale oznacza to, że będzie on jeszcze większym zagrożeniem dla Valentino.
Pracujesz z Valentino do ponad sześciu lat. Czy nadal Cię czymś zaskakuje?
Valentino zaskoczył nas w zeszłym roku, zarówno pozytywnie jak i negatywnie. Zaskoczył nas swoimi zwycięstwami i niektórymi gestami, które z pewnością wielu pamięta. Popełnił też jednak nieco błędów, których mógł uniknąć. Bardzo dużym zaskoczeniem wciąż pozostaje jego determinacja, bowiem po zdobyciu dziewięciu tytułów mistrzowskich, wciąż jest na szczycie.
Gdybyś mógł, co byś zmienił w Valentino?
Chyba lepiej by było, gdybyśmy nic w nim nie zmieniali i zostawili takim, jakim jest… Jest wielkim Mistrzem i zdobył sporo tytułów… wspaniale jest móc z nim pracować. Valentino to naprawdę wesoły facet, a dodatkowo ma wiele szacunku do osób, z którymi pracuje. Jedyne co chciałbym zmienić to to, że podczas weekendu chciałbym spędzać z nim nieco więcej czasu, bowiem zawsze jest zajęty. Koniec końców nie chciałbym w nim zmieniać niczego.
Twoim zdaniem, jak Valentino radzi sobie z wewnętrzną walką z Jorge Lorenzo, a może i z Benem Spiesem?
Dla niego wcale nie jest to łatwe, bowiem powoduje jeszcze większy stres i napięcie. Ale myślę, że dzięki temu jest bardziej zmotywowany i jeszcze więcej pracuje. Chce zachować swój status numeru jeden zarówno w Yamasze, jak i na torze. Dzięki temu Vale jest jeszcze bardziej zdeterminowany i pracowity.
Umowa Valentino z Yamahą wygasa na koniec tego sezonu. Kontrakty kończą się także Lorenzo, Stonerowi i Pedrosie. Jak widzisz przyszłość zarówno Valentino, jak i jego rywali?
Sądzę, że pierwszą informacją na jaką czekamy jest ta, czy Valentino będzie kontynuował jazdę w 2011 roku. Jeśli tak, sądzę, że Yamaha będzie chciała go zatrzymać. Jest trzech głównych producentów i czterech piekielnie silnych zawodników, więc jeden z nich będzie musiał mieć dwóch z tych jeźdźców. W tej chwili konstruktorem tym jest Yamaha. Zobaczymy, czy będziemy w stanie potwierdzić naszą silną pozycję i wygrywać przez dłuższy czas.
Valentino i Ferrari: ostatnio było o tym głośno. Jakie jest Twoje zdanie na ten temat, zarówno jako menadżera zespołu, jak również jako włoskiego fana sportu?
Walczę sam ze sobą, bowiem z jednej strony jestem kierownikiem zespołu Yamahy, a z drugiej wielkim fanem Ferrari w F1. Chciałbym mieć Valentino Rossi’ego w dwóch egzemplarzach — jeden ścigałby się na Yamasze, a drugi w jeździłby bolidem Ferrari. Oczywiście mam nadzieję, że pozostanie w naszym zespole, bowiem uwielbiam z nim pracować. Co do jego możliwości jazdy w Ferrari… ma on potencjał, ale musiałby spędzić sporo czasu na nauce i zbieraniu doświadczenia. Doświadczenia nie da się kupić, trzeba je po prostu zdobyć. Nie wiem, czy media doczekałyby się Vale w Formule. Jako fan sportu i Ferrari uważam, że byłoby to bardzo ciekawe, ale mam nadzieję, że będzie jeździł na motocyklu, a od czasu do czasu przetestuje bolid Ferrari.