Trzykrotny już mistrz świata MotoGP – Marc Marquez – powiedział, że prawdopodobnie przegranie zeszłorocznych mistrzostw zapewniło mu triumf w tegorocznym cyklu. Jazda „wszystko albo nic” nie była już obecna podczas strartów hiszpańskiego motocyklisty – zastąpiły ją rozwaga i wtedy, gdy było to konieczne, chłodna kalkulacja. Dzięki temu #93 zdominował rywali i na trzy wyścigi przed końcem sezonu jest już mistrzem.
Mało kto na początku roku wierzył, że może się tak stać. Honda była wolnym motocyklem. „Kiedy zaczęliśmy sezon, mieliśmy wielkie problemy. Ale zawsze wierzyliśmy i naciskaliśmy. W tym roku zmieniliśmy strategię. Miałem spokojne podejście. W niektórych momentach byłbym w stanie naciskać mocniej czy jechać szybciej i szybciej.”
Sezon 2015 był trudny dla hiszpańskiego zawodnika. Marquez często się przewracał, a z końcem roku wdał się w spór z Valentino Rossim, który żadnemu z nich ostatecznie nie przyniósł niczego dobrego. „W zeszłym roku miałem duże problemy, pojawiła się presja. No i ta końcówka sezonu… Jestem silnym gościem, ale pojawiały się momenty zwątpienia. W tym roku wróciliśmy mocniejsi, i to jest najważniejsze.”
„Bywało naprawdę ciężko. Być może musiałem przegrać mistrzostwa, by to zrozumieć. Byłem w stanie jeździć w swoim stylu, ale ludzie dookoła w zespole mówili: „czasem stabilność jest ważniejsza”.” – ocenia Marquez.
„Wtedy tego nie rozumiałem. Udało się dopiero, gdy rok temu straciłem tytuł. Ale w porządku. To była najważniejsza lekcja w moim życiu i teraz spróbowałem wykorzystać do doświadczenie. Oczywiście musiałem to zrobić w tym roku, ale ostatecznie, w niektórych chwilach musisz podejmować większe ryzyko. W takich wyścigach kończyłem na podium, albo wygrywałem.” – dodał.
Zawodnika Repsol Hondy zapytano na koniec, jak zamierza podejść do ostatnich trzech wyścigów w tym roku – w sytuacji, gdy kwestia mistrzowskiego tytułu została już rozstrzygnięta. „Myślę, że teraz stary Marc Marquez powróci!” – odparł.
Źródło: BT Sport
FUCKYEAH!!!
Czyli, ze co? Bedzie „zdejmowal” partnerow z toru?
Nieee…..będzie po prostu zapier…ć jak trzeba, bo może, bo chce, bo jest mistrzem.
Jakich partnerów?! Chyba rywali, bo partnerem to mógłby być ewentualnie Pedrosa, ale go nie będzie, a Hiroshi to raczej po starcie już Marqueza nawet nie zobaczy.
No to Lorenzo nie wyjedzie z boksu ze względu na prawdopodobne ,,agresywne wyprzedzania”, a Rossi dopiero zobaczy co to znaczy, że ,,Marquez zawsze ma dla niego coś extra”
Proponuje ogladnac wyscigi z Moto2 i kilka z Motogp. Moze zrozumiesz o czym napisalem.