Home / MotoGP / Walka do ostatnich centymetrów… zadecydowało 0.095 sek

Walka do ostatnich centymetrów… zadecydowało 0.095 sek

Po kwalifikacjach było niemalże pewne, że o zwycięstwo walczyć będą zawodnicy Fiat Yamaha Team. Mało kto jednak spodziewał się tak dramatycznego finiszu w wyscigu o Grand Prix Katalonii.

Valentino Rossi stwierdził, że był to Po kwalifikacjach było niemalże pewne, że o zwycięstwo walczyć będą zawodnicy Fiat Yamaha Team. Mało kto jednak spodziewał się tak dramatycznego finiszu w wyscigu o Grand Prix Katalonii.

Valentino Rossi stwierdził, że był to jeden z jego najcięższych pojedynków w karierze. Włoch pokonał swojego zespołowego kolegę, katalońskiego faworyta, wyprzedzając go na ostatnim zakręcie, co jak sam określił „było jak sen”. Zanim rozpoczęło się ostatnie okrążenie, #46 i #99 zamieniali się miejscami czterokrotnie — a potem kolejne cztery razy na decydującym kółku! Przy przejeżdżaniu przez prostą-start meta rozpoczynającą ostatnią cyrkulację, Hiszpan wyprzedził „The Doctora”, jednak Włoch zaatakował już w czwartym zakręcie. Wyjechał z niego za szeroko i to Lorenzo znów był pierwszy. Na tylnej prostej Jorge pojechał po wewnętrznej uniemożliwiając atak, ale to w ostatni łuk lepiej, ciaśniej wszedł Włoch i to właśnie on minął metę zaledwie 0.095 sek przed „Por Fuerą”.

„Jak to mówimy we Włoszech — „Mamma Mia!” Myślę, że szczerze mogę powiedzieć, iż jest to jedno z najlepszych ale i najtrudniej wywalczonych zwycięstw w karierze,” cieszył się obrońca tytułu mistrzowskiego, który wygrał już drugą rundę w tym sezonie w Hiszpanii. Poprzednio #46 triumfował w Jerez de la Frontera. Wielu zapewne na długo zapamięta ten manewr, który wydawał się wręcz nieprawdopodobny. Trudno uwierzyć w to, jak Włoch był tam w stanie utrzymać wewnętrzną? „Moje dwie największe walki w ostatnich czasach to ta z Casey’em Stonerem rok temu na Laguna Seca, oraz dzisiejsza. Na Lagunie Casey przewrócił się, więc pod koniec mogłem nieco odpocząć, ale tutaj była to bitwa do ostatniego tchnienia.”

Radości Rossi’ego na alei serwisowej nie było końca, czym udowodnił, że ten zapierający dech w piersiach wyścig był dla niego bardzo ważny. Widać było, że nie wymyślił on ze swoim Fan Clubem żadnej dekoracji, więc po wszystkim wyszedł po prostu na prostą start-meta i kłaniając się przed katalońską publicznością, dziękował im za doping. „To wspaniałe, wielkie zwycięstwo, które wywalczyłem tak naprawdę na ostatnim zakręcie, a nie zdarzyło się to od dawna. Śniłem o takim manewrze przez ostatnie dwa tygodnie, a dzisiaj się udało, więc jestem szczęśliwy, że wygrałem mój dziewięćdziesiąty dziewiąty wyścig w karierze. Wykonaliśmy przez całą weekend fantastyczną pracę, a dziś moja M1-ka i opony Bridgestone pracowały świetnie, ale wiedzieliśmy, że Lorenzo jest w tej samej sytuacji — był on bardzo silny.”

„Musiałem być bardzo odważny i jechać na granicy, żeby go pokonać. To zwycięstwo jest nawet ważniejsze niż te dwadzieścia pięć punktów, bowiem teraz wszyscy trzej mamy w klasyfikacji tyle samo oczek. To są dopiero mistrzostwa!” komentował dalej 30’latek z Urbino, który wraz z Jorge i Casey’em mają po 106 punktów w klasyfikacji generalnej, a dodatkowo wszyscy trzej dwukrotnie triumfowali. To zwycięstwo #46 zadedykował swojemu głównemu mechanikowi – Jeremmy’emu Burgessowi, któremu zmarła wczoraj mama. „Muszę mu podziękować, bo gdyby nie on, na pewno nie zdobyłbym tego triumfu.” Rossi’emu nie dane będzie odpocząć, bowiem jutro wszystkich zawodników czekają jednodniowe testy, jednak jak sam mówi: „Teraz idę spać na dość długi czas, ponieważ muszę zregenerować siły po tych emocjach,” zakończył Włoch.

Przed dzisiejszym wyścigiem, ostatni raz sytuacja, gdzie o zwycięstwie zadecydowało ostatnie okrążenie, miała miejsce w 2006 roku podczas Grand Prix Portugalii. Wówczas po świetnej walce, Valentino przegrał z Tonim Eliasem o zaledwie 0.002sek. Menadżer ekipy „The Doctora” stwierdził, że dzisiejsza walka była z całą pewnością jedna z najlepszych w wykonaniu jego podopiecznego w karierze. „Ten wyścig z pewnością zasługuje na jedno z lepszych miejsc w galerii triumfów Valentino. Przede wszystkim to wielki dzień dla Yamahy, bowiem jej zawodnicy zdominowali świetne zmagania z czystą walką i wielkim show! Każdy mówił o tym, że od czterdziestu trzech rund nie było zmagań z wyprzedzaniem na ostatnim okrążeniu, ale sądzę, że dzisiejsza odpowiedź na to była zadziwiająca,” mówił 45 letni Włoch.

Dzięki zmianom poczynionym w maszynie 8’krotnego Mistrza Świata w piątek, był on w stanie wywalczyć dzisiejszy triumf, który z pewnością dostarczy mu dodatkowej motywacji na resztę sezonu. Rossi chciałby z pewnością wygrać swoje setne zmagania w Motocyklowych Mistrzostwach Świata za dwa tygodnie w Assen, ale najpierw czekają go jutro testy na torze pod Barceloną. Jak jednak dodał Brivio: „Czekaliśmy na te próby, ale w rzeczywistości wiele rzeczy przetestowaliśmy już podczas weekendu! Jednakże będziemy ciężko pracować, aby ułatwić życie Valentino przez resztę sezonu.”

Choć Jorge Lorenzo uległ dzisiaj na torze Montmelo swojemu zespołowemu koledze, nie przejmuje się tym zbytnio. Po nieobecności w zeszłorocznym, właściwie całym Grand Prix Katalonii, w tym sezonie zaliczył on spektakularny powrót do Barcelony. Wczoraj wywalczył Pole Position, a dziś przegrał o zaledwie 0.095sek.

W ten weekend Hiszpan na swojej Yamasze miał naklejki FC Barcelony, swojej ulubionej ekipy, której w ten sposób chciał dodatkowo pogratulować wywalczenia pucharu Ligi Mistrzów. Po samym wyścigu przejechał on pół okrążenia z flagą tegoż zespołu. Po tym, jak na dziewiątym z dwudziestu pięciu okrążeń od czołówki zaczął odpadać Stoner, stało się jasne — walka rozegra się pomiędzy #99 a Rossim. Jednak nawet wówczas nikt nie odjechał. Najpierw starał się tego dokonać właśnie Jorge, jednak na dwunastym okrążeniu wyprzedził go Rossi, jednak i Włoch nie mógł zyskać bezpiecznej przewagi.

W pewnym momencie Valentino zmusił rywala do błędu, a ten wyjechał szeroko w pierwszym zakręcie, jednak i wówczas już po jednym kółku dojechał do #46. Walka rozpoczęła się na dobre na ostatnim okrążeniu, o czym wcześniej już wspominaliśmy. Przed ostatnimi, trzema szybkimi łukami prowadził „Por Fuera” i wydawało się, że odniesie pierwsze zwycięstwo na hiszpańskiej ziemi. Jednak w ostatnim zakręcie pojechał nieco nieostrożnie i nie zamknął „The Doctorowi” drogi do ataku, a doświadczony Włoch wykorzystał okazję.

„To była niesamowita walka i rewelacyjny show dla wszystkich. Cieszę się, że mogłem być tego częścią. Oczywiście jestem zawiedziony, bowiem wkładałem w jazdę całe serce, a wcześniej w mojej karierze zwykle wygrywałem takie pojedynki na ostatnim okrążeniu. Dziś jednak pod koniec Valentino był trochę sprytniejszy i odważniejszy ode mnie, dzięki czemu mnie pokonał,” komentował 22’latek z Majorki, który jest samodzielnym liderem w walce o BMW M Award, z dorobkiem 127 punktów, trzykonnie wywalczonym Pole Position oraz startem w każdej rundzie z pierwszego rzędu. „Faktycznie, na ostatnim kółku kiedy go wyprzedziłem, spodziewałem się, że on kontratakuje, ale tak się nie stało. Wtedy w ostatnim zakręcie nie pojechałem maksymalnie przy krawężniku i to było to!”

Na koniec #99 stwierdził jednak pewną oczywistość, iż „Czuję się dumny, ponieważ jestem jeszcze młody i mam jeszcze sporo do nauki w tej klasie. Wielkie dzięki dla całej ekipy, bowiem pracowała ona bardzo ciężko przez cały ten weekend. A kto wie co się wydarzy, jeśli nadal będzie nam tak szło przez resztę sezonu?” Dla Hiszpana jest to przecież dopiero drugi rok w kategorii MotoGP, a już od początku jest realnym faworytem do mistrzostwa. Przykładowo — jego rodak Dani Pedrosa miał być tym Hiszpanem, który walczyć będzie o tytuł z Rossim i Stonerem, a tymczasem jest nieco inaczej. To także „Por Fuera” cieszy się także większą sympatią na Półwyspie Iberyjskim niż #3.

Pomimo stracenia triumfu, bardzo zadowolony z wyniku swego podopiecznego jest także menadżer jego zespołu – Daniele Romagnoli. „To była fantastyczna bitwa, z której, jak sądzę, cieszyli się wszyscy. Z kolei po naszej stronie garażu oglądanie jak Jorge walczy z Valentino do samego końca było czymś bardzo specjalnym. Dwadzieścia wywalczonych punktów oznacza, że mamy ich teraz tyle samo co Valentino i Casey, a na następną rundę jedziemy na silnej pozycji,” mówił 42’letni Włoch, który na koniec dodał: „Mam nadzieję, że możemy dalej uzyskiwać równie dobre wyniki, a kto wie, może następnym razem kolejność na pierwszym i drugim stopniu podium ulegnie zmianie?

Następna runda już za niecałe dwa tygodnie w holenderskim Assen… po tym co dziś zobaczyliśmy, miejmy nadzieję, że i tam emocji nie zabraknie.

AUTOR: nelka-23

Zainteresowana wszelkiego rodzaju sportami motorowymi, głównie MotoGP, WSBK oraz F1. Studentka Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej. Z portalem MOTOGP.PL związana od maja 2006 roku, od 2012 współpracująca z zespołem LCR Honda startującym w MotoGP.

Dodaj komentarz

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
146 zapytań w 41,117 sek