15. pozycja Johanna Zarco w GP San Marino jest wyłącznie zasługą samego Johanna Zarco, który musiał „naprawić” błąd zespołu: w jego motocyklu zabrakło paliwa i Francuz prawie całą prostą startową do linii mety pokonał biegnąć ze swoją Yamahą. Po przekroczeniu kreski kibice nie szczędzili braw ambitnemu zawodnikowi z zespołu Tech 3.
„Miałem problem z paliwem przed zakrętem 11, starałem się zostać na szóstym biegu i ograniczyć moc do minimum. To działało aż do zakrętu 14, ale ostatnie dwa zakręty były najgorsze. Od ostatniego zakrętu musiałem zeskoczyć z motocykla i biec razem z nim. A to był długi dystans. Wiedziałem, że są dwie linie – startu i mety. Linia mety była naprawdę daleko.” – powiedział na mecie Johann Zarco, który do incydentu zajmował dobre siódme miejsce.
„Dobrze mieć przy tym publiczność do dyspozycji. Musimy pamiętać, że wyścig MotoGP to widowisko. Mogłem przynajmniej dać takie „show”, nie zapominamy o tym. Takie sytuacje jak ta nie powinny nam się przytrafiać, jesteśmy rozczarowani. Ostatecznie zdobyłem jeden punkt, który jest lepszy niż nic. W życiu zdarzają się gorsze rzeczy niż finisz bez paliwa.” – dodał.
Zarco został wyprzedzony przez wszystkich tych zawodników, którzy bez większych kłopotów przebrnęli trudny, deszczowy wyścig. Wyprzedził go także Cal Crutchlow, który wcześniej zaliczył upadek. „Kiedy jechałem, patrzyłem na zawodników, którzy mnie mijali. Widziałem oba KTM-y i Cala Crutchlowa. Nawet z upadkiem ukończył wyścig przede mną. Tracisz mniej czasu, gdy się przewracasz, niż gdy pchasz swój motocykl.” My możemy dodać jedynie, że Zarco zdecydowanie wie, po co przyszedł do MotoGP i w jaki sposób zyskuje się sympatię fanów tej dyscypliny.
Źródło: motorsport.com, motogp.com