Okazuje się, że aby w najbliższej okolicy postawić na nogi całą policję wcale nie trzeba rozpętać lokalnej wojny, sprowadzić ważnego VIPa, czy nawet zorganizować mecz nienawidzących się drużyn piłkarskich.
Wystarczy 50 motocykli Ducati na otwartych wyOkazuje się, że aby w najbliższej okolicy postawić na nogi całą policję wcale nie trzeba rozpętać lokalnej wojny, sprowadzić ważnego VIPa, czy nawet zorganizować mecz nienawidzących się drużyn piłkarskich.
Wystarczy 50 motocykli Ducati na otwartych wydechach i sprzęgłach, jadących w jednej grupie. Efekt „przemieszczającej się burzy” murowany. Tak właśnie było w weekend 22-24 maja 2009 w Golubiu-Dobrzyniu, gdzie na tamtejszym zamku spotkali się członkowie DesmoManiax DOC Poland.
DesmoManiax DOC Poland to oficjalny polski klub użytkowników marki Ducati. W sumie 85 osób, nie tylko z kraju, również z Kanady. Od czasu, gdy stery przejął Jacek „Frencci” Frankiewicz klub rozwinął się z małej, liczącej kilkanaście osób towarzyskiej instytucji rodem z Poznania, do całkiem pokaźnej ogólnopolskiej grupy miłośników włoskich motocykli. Do kalendarza wszedł też doroczny desmomeeting, a więc spotkanie klubowych członków.
Nic więc dziwnego, że na desmomeeting w Golubiu-Dobrzyniu stawiło się w sumie 72 ducatistów. No, może niezupełnie nic… Widok stojących obok siebie 50 motocykli Ducati — od najnowszych modeli po autentyczne perełki rodem z dawnych torów wyścigowych — robił ogromne wrażenie. Jeszcze większe — nie tylko na zlotowiczach, ale także okolicznych mieszkańcach — huk jadącej grupy. Jeśli połączyć dźwięk takiej liczby wolnych wydechów zmieszany z otwartymi, suchymi sprzęgłami, otrzymamy iście zabójczą mieszankę. Na tyle głośną, że mieszkańcy zwrócili się do lokalnej policji o ustalenie przyczyny drżenia luster w łazienkach, spadających z kredensów filiżanek i budzących się z popołudniowej drzemki przedszkolaków.
W istocie nie było tak groźnie. Wspólna sobotnia przejażdżka w 50 Ducatów pozostanie jednak wszystkim w pamięci. Najpierw wizyta w pałacu w Ostromecku, zwiedzanie obiektu, potem trasa do Torunia, obiad na Starówce. A wieczorem świetna impreza na zamku w Golubiu-Dobrzyniu — pokaz średniowiecznych „termignoni” w wykonaniu rycerzy, zwiedzanie zamku przy pochodniach, wspólna kolacja i tradycyjne „balety”.
I choć pogoda podczas desmomeetingu nie rozpieszczała, oferując na przemian słońce i deszcz, a niekiedy nawet i grad, wspomnienia z tego spotkania pozostaną na długo w pamięci. Świetne towarzystwo, w połączeniu z kultowymi motocyklami, sprawną organizacją i mnóstwem atrakcji zagwarantowanych przez Jacka Frankiewicza, Cezarego Jasiczaka, Adama Pulwickiego, Mikołaja Borkowskiego i Rafała Oleszaka – to recepta na naprawdę udane spotkanie.
Tekst:Dominik Szymański
Fot. DesmoManiax DOC Poland