Deszczowy wyścig zawsze sprzyja niespodziewanym wynikom, jednak zwycięstwa Marka Marqueza w GP San Marino na pewno nie można oceniać jako zaskoczenie. Hiszpan z Repsol Hondy doskonale poradził sobie na trudnym, włoskim gruncie i pokonał Danilo Petrucciego oraz Andreę Dovizioso, dosiadających Ducati. Kogo Waszym zdaniem należy wyróżnić na plus i na minus – jednym zdaniem: kto jest Zawodnikiem Wyścigu i Rozczarowaniem Wyścigu?
Loading ...
Loading ...
Zawodnik wyścigu – Marquez i Petrucci. Choć dałem głos na Włocha.
Rozczarowanie – Pedrosa. Dziś ewidentna klapa, nawet kierowcy którzy się przewracali byli w stanie go wyprzedzić.
Marquez +
Pedrosa –
(mimo, że Daniego lubię i mu kibicuję, ale obiektywnie oceniając… nie pokazuje sie ostatnio z dobrej strony, a ten wyścig naprawdę mu nie wyszedł… szkoda)
Czy to Chrome, czy to Explorer – ze swojego konta nie mogę zagłosować w ankiecie :/
+ Marquez, choć nie zawiedli rainmasterzy jak Petrux, Miller, Redding
– Pedrosa
Problem prawdopodobnie związany z WordPressem, od nas niestety niezależny. Potwierdzam, że występuje. Może wyjdzie jakaś aktualizacja z poprawką.
– Dani Pedrosa
+ Michele Pirro :D
Pewnie mnie zlinczujecie i wbijecie w ziemię, niezależnie od tego, komu kibicujecie, ale mój plus poszedł do Lorenzo, za świetny start i piękne okrążenia w deszczu. A mój minus poszedł do… Lorenzo. Bo chyba jeszcze nigdy nie czułam się tak rozczarowana i zawiedziona czyimś upadkiem.
Wyjdź za mnie <3
Niestety, bigamia jest karalna w naszym kraju, ale… :D
A tak serio. Nie zrozum mnie źle, z całą pewnością nie jestem fanem Lorenzo, ale po tym wszystkim, co ogólnie dzieje się z nim w tym sezonie, a już szczególnie po tym jego świetnym starcie, sama byłam zaskoczona, jak bardzo mu życzyłam, żeby wygrał ten wyścig.
:((((( jakoś musze to przeżyć…
Ale ja się całkowicie zgadzam z Twoją wypowiedzią. Pomijając fakt, że jestem fanem Lorenzo zagłosowałbym tak samo. Ja podczas wyścigu zachowałem się jak nowicjusz i po 4 okrązeniach otwierałem whisky bo byłem pewien, że wygra a potem… zalewałem smutki. Niemniej jego przemiana jest niesamowita i cieszę się, że mu kibicuje. Własnie jemu :)
+Marc
-Dani
oczywiste wybory choć żadnemu z nich nie kibicuje
Fajnie, że dokonała się taka zmiana jeśli chodzi o sympatię do Lorenzo i wiele osób zaczyna pisać, że docenia to co robi w tym sezonie i jak to niby się zmienił. Niefajnie, bo według mnie Lorenzo wcale się nie zmienił (a dokładnie nie zmienił się od dłuższego czasu) i oto kolejny przykład jak można sterować ludzkimi emocjami poprzez media i negatywną propagandę.
Niektórzy wydają się zaskoczeni faktem, że Lorenzo jest teraz taki pokorny, pracowity, działa dla dobra zespołu a nie głównie swojego i zamiast płakać na wszystko wokół po prostu wsiada na motocykl, kręci kółka, wraca do boksu, robi robotę z inżynierami i powtarza cykl. Tylko, że Lorenzo taki był od zawsze – to tytan pracy, swoje ambicje wyraża poprzez dążenie do perfekcji, a skoro tyle wymaga od siebie to również od sprzętu i zespołu. Narzekanie na opony czy niedostatki sprzętowe to sprawa powszechna wśród zawodników MotoGP, patrzcie na duet Rossi i Vinales – ileż razy w tym roku już mówili, że rozwój motocykla nie idzie jak trzeba i to jest powód tego, że nie walczą regularnie o zwycięstwa.
Racja, kiedyś Lorenzo był przekonany o swoim talencie, zadzierał nosa i był bezczelny, zwłaszcza kiedy debiutował w MotoGP, ale odkąd dokonał się w nim przełom to po pierwsze sam nie pozwala sobie na niebezpieczne zagrania na torze, po drugie krytykuje każdego kto wystawia na niepotrzebne ryzyko siebie i innych. Po czasie nieraz okazuje się, że Lorenzo miał rację, że przypomnę tragiczną śmierć Simoncellego.
Wszystko to razem, a więc zacięcie do ciężkiej pracy, żmudne poprawianie się o centymetr do przodu, szacunek do innych na torze to wszystko przecież nie byłoby możliwe bez pokory.
Negatywna propaganda, a także bardzo ostry konflikt z Rossim uczyniła z Lorenzo marudę, jednocześnie pyszałka, taki worek do bicia na którym można wyładować swoje złości. Odbierano mu zasługi i umiejętności, a każde zachowanie krytykowano. Na początku Lorenzo bardzo starał się odpowiadać na tą krytykę, ale odkąd zauważył, że co by nie zrobił i tak jest źle to przestał się bawić w wojnę o serca kibiców i robił tylko co do niego należało i na czym jemu zależało. Zresztą do dzisiaj niektórzy odczuwają perwersyjną przyjemność kpiąc z Lorenzo, by wspomnieć tylko komentatorów Polsatu. Nie mam zamiaru bawić się w chałupniczą psychoanalizę, ale wydaje mi się, że niektórzy po prostu muszą znajdować ujście swoich negatywnych emocji poprzez wbijanie złośliwej szpili, dowartościowując jednocześnie siebie jak i tych co do których czują sympatię.
Doceniam Lorenzo, podoba mi się jego uporządkowany styl jazdy jak i to, że potrafi z konsekwencją wcielać w życie zasadę „przez pracę do gwiazd”, ale moje nastawienie do niego zmieniło się diametralnie po obejrzeniu dwóch znakomitych filmów dokumentalnych – „Fastest” i „Hitting the Apex”. Polecam, oba filmy, jak i wcześniejszy „Faster” potrafią zmienić optykę patrzenia na cały ten sport i zawodników.
Podpisuję się pod tymi słowami w 100%! Mam wrażenie, że gdyby Lorenzo nie trafił w „czasy Rossiego”, to mógłby być właśnie najpopularniejszym zawodnikiem po tym, jak trafił do MotoGP, bo zarówno Rossi i Lorenzo to showmani, często z zabawnymi i ciekawymi celebracjami zwycięstw. Nadział się na Rossiego, idola większości sympatyków MotoGP, i tę wojnę o sympatię przegrał, jak każdy inny, a kto wie, co by było, gdyby Rossi odszedł z MotoGP przed przyjściem Lorenzo :)
Oglądałam i „Fastast” i „Hitting the apex”, prawdopodobnie jak większość tutaj zebranych :) Przedstawiają Lorenzo od trochę innej strony. Ale wiesz, jaki dla mnie jest najwiekszy z nim problem? Że w tej niesmacznej końcówce sezonu 2015 nie potrafił stanąć z boku i walczyć o tytuł z Rossim wyłącznie na torze. Wtedy, być może, szybciej potrafiłabym zmienić swoje do niego podejście.
@magda_ – ale czemu miał stanąć z boku? z tego co pamiętam, niektóre sprawy tyczyły się bezpośrednio walki o tytuł, w który Lorek był wmieszany , a sytuacja z Marqezem, za którą Rossi został cofniety na koniec stawki, to było pole do działania dla Jorge, bo to był jego interes + Lorenzo i Rossi, to byli wrogowie – naturalne było, że stał naprzeciw Rossiego, kiedy tego sytuacja wymagała. Ja tak widzę, w skrócie, działania Lorenzo, że gdyby odpuścił, wyszedłby na… Pedrose ;)
Ja nie mówię o walce na torze, ta jest oczywista. Najbardziej mam mu za złe pchanie się do tego sportowego sądu arbitrażowego, moim zdaniem zupełnie niepotrzebne… I może właśnie między innymi dlatego lubię bardziej Pedrosę niż Lorenzo :)
No ja właśnie mówiłem o pchaniu się do sądu ;) Przecież jeśli Rossi kopnął Marqueza, tym samym zdobywając przewagę, eliminując przeciwnika w sposób „nielegalny”, to jego punkty nie powinny ważyć tyle samo, co punkty zebrane przez Lorenzo, w sposób legalny = Lorenzo miał w tym gruby interes, by zebrane punkty przez jego największego przeciwnika, nie były zaliczone lub by zostały wyciągniete wobec niego konsekwencje, dlatego że on (Jorge) gra uczciwie i zdobywa punkty w sposób zgody z regulaminem i elegancki. Kazdy kto uważa, ze Jorge się sfrajerzył idąc do tego sądu, powinien mieć wpierw na uwadze, że sfrajerzyłby się gdyby tego nie zrobił – to nie ma nic wspólnego z byciem konfidentem, tak jak nie ma nic wspólnego z byciem konfidentem, jak zadzwoni się po policję, że sąsiad bije swoją żonę, czy to, że pedofil kręci się koło szkoły mojej 10 letniej córki – jeśli będziemy przymykać oko, jak macają nasze kobiety, porywają córki, czy zabierają nam punkty w mistrzostwach świata, na które pracują sztaby ludzi i nasza wielka duma i determinacja, będziemy frajerami. Jak sprzedamy kumpla, chroniąc swoją dupę, którym Vale nie był dla Lorenzo, możemy czuć się frajerami/konfidentami, czy kto jakich tu określeń używał ;)
Wiesz, Lukasso, myślę, że zależy to wszystko od punktu widzenia. Dla mnie ogólnie cała ta sytuacja końcówki sezonu 2015 była tak niesmaczna, że na żadnego z tych zawodników później nie mogłam patrzeć już z poprzednią sympatią i bardzo się zastanawiałam, czy będę oglądać kolejny sezon… No, ale jestem fanem MotoGP, a nie któregoś z nich, więc uczucia zwyciężyły :)