Home / MotoGP / Zaprzepaszczone szanse Alvaro Bautisty i Toniego Eliasa

Zaprzepaszczone szanse Alvaro Bautisty i Toniego Eliasa

W szalonym wyścigu klasy MotoGP podczas Grand Prix Japonii sytuacja na torze zmieniała się niczym w kalejdoskopie. Liczne wypadki i falstarty sprawiły, że w stawce zawodników dochodziło do sporych przetasowań. W tym chaosie zdarzeń okazję na zdobycie najlepszego wyniku w tym sezonie mieli Alvaro Bautista i Toni Elias, jednak obaj Hiszpanie nie potrafili wykorzystać nadarzającej im się szansy.

 

Początkowo zawodnikowi reprezentującemu zespół Rizla Suzuki sprzyjało szczęście. Alvaro Bautista wyścig rozpoczął na ósmej pozycji, jednak już po pierwszym okrążeniu awansował na szóstą lokatę, kiedy to przed nim doszło do kolizji pomiędzy Valentino Rossim i Benem Spiesem. Następnie „w prezencie” otrzymał dwie kolejne lokaty, bowiem na karny przejazd przez aleję serwisową zjechali jadący przed nim Marco Simoncelli i Andrea Dovizioso. Kiedy dwaj Włosi zjechali z toru, los niemal natychmiast kolejny raz uśmiechnął się do Bautisty – jadący na czele wyścigu Casey Stoner wyjechał w żwir. Tym samym Bautista znalazł się na trzecim miejscu w wyścigu! Na pozycję Alvaro ochotę miał Nicky Hayden, jednak Hiszpan skutecznie odpierał jego ataki. Miejsca na podium nie udało mu się jednak obronić, uznać musiał bowiem wyższość odrabiającego straty Caseya Stonera, jednak szanse na czwartą lokatę – najlepszy wynik tego zawodnika w czasie kariery w klasie MotoGP – były realne. Niestety, trzynaste okrążenie okazało się dla Bautisty pechowe, bowiem stracił przyczepność przodu i rozbił się przy dużej prędkości na jednym z lewych łuków. Alvaro w wym wypadku nie doznał żadnych obrażeń, jednak trudno było mu się pogodzić z tym gorzkim rozczarowaniem:

 

To na pewno nie jest zakończenie, jakiego się spodziewaliśmy w tym wyścigu! Wybrałem miękką tylną oponę na wyścig, ponieważ w niedzielę było chłodniej, niż w czasie sobotnich sesji i na pierwszych okrążeniach chciałem być tak szybki, jak to tylko było możliwe. Nie miałem dobrego startu, ponieważ kilku zawodników popełniło falstart, ich zachowanie trochę mnie zdezorientowało i kiedy zgasły czerwone światła, moja reakcja była nieco opóźniona. Na drugim zakręcie zawodnicy mieli wypadek, a ja dzięki temu znalazłem się na dobrej pozycji. Kilka okrążeń później dwaj zawodnicy zjechali na aleję serwisową, by odbyć karny przejazd za falstart, a ja wtedy znalazłem się na trzeciej lokacie, ale wiedziałem, że to nie jest moja realna pozycja! Gdy Casey wyprzedził mnie i zobaczyłem, jaki dystans jest pomiędzy mną i Andreą, który zajmował kolejną pozycję, oraz jak wiele okrążeń pozostało do końca – chciałem podążać śladem Caseya i utrzymywać przewagę nad Andreą. Niestety, przy jednym z ostatnich zakrętów straciłem przyczepność przodu i rozbiłem się, to był koniec wyścigu dla mnie. Pracowaliśmy bardzo ciężko w ten weekend i odnotowywaliśmy poprawę przez wszystkie sesje, wyścig również do czasu wypadku układał się pomyślnie. Niestety, dziś szczęście nie było z nami! Przykro mi z powodu zespołu, bo ten wynik chciałem osiągnąć dla nich i smutno mi, że w domowym Grand Prix dla Suzuki nie udało mi się przejechać dobrego wyścigu. Muszę myśleć teraz o dobrych rzeczach minionego weekendu i tylko je zachować w umyśle, w następnym wyścigu musimy pracować podobnie, by osiągnąć podobne jak w Japonii możliwości. Głowy do góry!”.

Toni Elias z zespołu LCR Honda również miał szansę na to, by w Japonii pokazać się z jak najlepszej strony. Hiszpan w wyścigu spisywał się bardzo dobrze i pokazywał ogromną determinację. Startował co prawda z piątego rzędu, jednak po pierwszym okrążeniu był 7. Wydawało się, że Toni jest na najlepszej drodze ku temu, by ukończyć rywalizację w czołówce, jednak na siedem okrążeń przed metą Elias przewrócił się!

 

Cóż…po pierwsze jestem bardzo rozczarowany, ponieważ mogłem walczyć o siódme miejsce, które byłoby najlepszym rezultatem osiągniętym w tym sezonie. Po porannej sesji warm-up dokonaliśmy kilku korekt w ustawieniach motocykla, motocykl był stabilny i nawet udało mi się zaliczyć dobry start z tylnej części stawki. Jechałem szybciej, niż w czasie kwalifikacji i dużo lepiej spisywała się moja przednia opona, w tym tempie mogłem uzyskać doskonały dla mnie i dla zespołu wynik, niestety na piątym zakręcie, na którym jest bardzo trudny punkt hamowania, najechałem na nierówność i przewróciłem się. W każdym razie pragnę podziękować facetom z mojego zespołu za ich wysiłki i nie mogę się doczekać wyścigu na torze Phillip Island”.

AUTOR: Ania Pyzałka

Na portalu MotoSP.pl od 2005 roku. Szczególnie oddnana klasom Moto3 i Moto2. Uwielbia patrzeć, jak rodzą się nowe talenty świata MotoGP.

Dodaj komentarz

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
140 zapytań w 0,924 sek