Zdaniem Joana Mira, sędziowie nie powinni nakładać na Hiszpana kary przejazdu długiego okrążenia po incydencie z Johannem Zarco w zakręcie #13 w trakcie GP Malezji. Zarco starał się wyprzedzić Jacka Millera, zacieśniając zakręt, podczas gdy tą linią jechał już atakujący Francuza Mir. Po wszystkim Zarco przeprosił Mira, mimo że to on sam odpadł z wyścigu.
„Nadjeżdżałem z tyłu z lepszym tempem niż inni, zmniejszałem dystans. Starałem się wyprzedzić tak wielu zawodników jak mogłem, ale nie mogłem naciskać na hamowaniach, ponieważ ciężko mi się oddychało i trudno było ukończyć wyścig. W zakręcie #13 starałem się wyprzedzić Zarco i Millera, bo w tamtej chwili byłem od nich szybszy.” – powiedział Joan Mir.
„Byłem po wewnętrznej, podczas gdy Zarco spróbował wyprzedzić Millera, ale mnie nie zauważył, i tego że nadjeżdżam z tyłu. To normalne, to nie jego wina oczywiście. Obaj się zderzyliśmy, a on niestety upadł. Przykro mi z tego powodu, ale to nie było moja wina. To było coś, co może się zdarzyć.” – skomentował zawodnik Suzuki.
„Moim zdaniem kara wydłużonego okrążenia to za dużo. Ale co mogę zrobić, jestem debiutantem, więc łatwo powiedzieć: „Ach, Zarco upadł, damy mu karę długiego okrążenia.” Zarco przyszedł do mojego garażu po wyścigu i przeprosił za to zdarzenie, co pokazuje, że to nie była moja wina. Mnie też jest przykro, bo nie mogłem tego uniknąć, tak samo jak on. Obaj rozumiemy sytuację, a komisja wyścigu – nie.”
Źródło: motorsport.com
bardzo fajne zachowanie obu zawodników :) na pierwszy rzut oka również wydawało się, że zawinił JM, ale widok z drugiej kamery już nie był tak jednoznaczny :( sędziowie też byli pod presją bo do końca były chyba 2 kółka :) po prostu tzw. (może nie dosłownie) race accident :)
Cały Johann, nigdy nie mówi: „to wina X zawodnika za mój wypadek!” :)
Mam nadzieję, że te ciche plotki o możliwym zastąpieniu Lorenzo przez Zarco są prawdziwe.
Myślę, że są bardzo prawdziwe – szkoda tylko dzisiejszego wyniku, bo to skomplikowało ocenę zasadności wciągnięcia go do Repsola
I brawo dla Zarco za to, że jest taki honorowy i przeprosił Mira – Zarco to swój gość.
Zarco trzymał sie swojej linii przejazdu i nie mógł widzieć ani wiedzieć będąc w złożeniu że Mir będzie go atakował wciskając sie Myśle że to wina Mira bo to On poodjął taki a nie inny atak który tak sie skończył
Zarco mówi, że to nie jest wina Mira, ale Ty wiesz lepiej? Mir zaatakował, a chwilę później Zarco chciał zrobić to samo i zjechał do wewnętrznej, bo go nie widział. Incydent wyścigowy.
Zarco już kiedyś był wmieszany w incydent za który przepraszał mimo że był bez winy Powtarzam – Zarco był z PRZODU, trzymał sie wewnętrznej linii zakrętu czy łuku a Mir chciał sie wcisnąć więc w jaki sposób to wina Zarca ? Ja tak to widziałem oglądając wyścig Nie było tej akcji w całości pokazanej tylko urywek z powtórki i pisze to co widziałem
Całę zajście ja uznaje za indydent wyścigowy Ale jeśliby szukać kto zawinił to Mir I tyle w temacie
kilka okrążeń wcześniej w podobny sposób uderzył Rins w Millera ale ten się nie wywrócił i nic nie było ale wina byłaby Rinsa. Miller miał inną linię przejazdu ale jednak był z przodu tak jak i Zarco i jeśli ten z przodu zamyka to ten z tyłu musi odpuścić
Dokłądnie jak piszesz 'Michał’
Pamiętacie GP Australii sprzed roku? Tam Zarco też przepraszał Marqueza, mimo że nie było w tym incydencie jego winy. Po prostu co się będzie skarżył, jak większość stawki, że „zachowanie X zawodnika pokrzyżowało mu plany wyścigowe”. Nie ma wytłumaczeń, sezon toczy się dalej :)
Warto zaznaczyć, że Marquez powiedział na to Zarco, aby ten się przestał wygłupiać, bo nic się nie stało.
I z VR też coś było (o ile dobrze pamiętam)
Kpina, że Mir dostał karę, a Rins nie. Rins, który cały sezon nie może się nauczyć niewjeżdżania w rywali.
Tja…. 2 czy 3 razy to rzeczywiście olbrzymia statystyka. Obejrzałem sobie tę sytuację i szczerze mówiąc, wygląda bardzo podobnie do kolizji Lorka z Pedrosą w pamiętnym Jerez. Może i Miller jechał bardziej z przodu, ale nie wyprzedzał Rinsa o całą długość, no i brał zakręt po zewniaku. Mając za sobą gościa, który ścieśnia linię musisz się liczyć z tym, że będzie ci się wpychał. Ogólnie odnoszę wrażenie, że z Rinsem jest trochę jak z Vettelem – każdy błąd wyolbrzymiany do granic absurdu. Ja wiem, że łatwo z niego zrobić kozła, bo jest Hiszpanem, jeździ dla mało popularnego teamu i zdarzają mu się błędy, ale zaciągnijcie hamulec. MM w pierwszych latach kompletnie nie liczył się z rywalami, a większości tu obecnych do pamiętnej końcówki 2015 to nie przeszkadzało. Jak to jest, że jednego można obrażać, a drugiego nie?