Zarco: „To magiczne zwycięstwo!”

Johann Zarco napisał nową kartę w historii niedzielnego wyścigu o GP Francji! Trójkolorowi aż 71. lat czekali na kolejne zwycięstwo swojego reprezentanta w wyścigu klasy królewskiej. W 1954 roku triumfował wówczas Pierre Monneret. Co ciekawe, dokonał tego zarówno w kategorii 500cc, jak i 350cc. Dla Zarco to bez wątpienia magiczny moment w jego karierze!

Dla Francuza to druga wygrana w MotoGP. Po raz pierwszy triumfował w GP Australii 2023 i wtedy również mieliśmy do czynienia ze zmiennymi warunkami. Satelicki zawodnik LCR Honda nie ukrywał swojej radości z osiągniętego sukcesu: „Czuję się bardzo wyjątkowo i czuję dumę z faktu, że napisałem nową kartę w historii. Kocham motocyklową historię! Wygranie francuskiego GP to po prostu magia!”.

Kliknij, aby pominąć reklamę

Zarco ma świadomość, że kluczem do wygranej było właściwe dobranie ogumienia. Francuz był jednym z zawodników, którzy założyli „deszczówki” jeszcze przed startem wyścigu: „Zawsze ścigam się z nadzieją, że wygram wyścig lub stanę na podium. Ale dziś chodziło również o odpowiednią decyzję w doborze opon”.

Francuz przeczuwał, że podjął dobrą decyzję co do założenia od razu „deszczowych opon”: „Kiedy zobaczyłem, że inni jadą na oponach typu „slick”, wiedziałem że będzie padać. W związku z tym starałem się oszczędzać moje opony do jazdy na mokrym. Tor na początku był bowiem dość suchy. Ale patrząc na pojawiające się krople deszczu oraz chłopaków na slickach, wiedziałem że wydarzy się coś dla mnie pozytywnego”.

Pierwsze okrążenie okazało się jednak dla Johanna wyjątkowo trudne. Francuz musiał ratować się ucieczką poza tor w szykanie Dunlopa i przejazdem przez żwir! Wszystko po to, by uniknąć kolizji z Pecco Bagnaią i Joanem Mirem, którzy zaliczy wywrotkę. Co ciekawe, miał nawet kilkukrotny kontakt z Hiszpanem! Szybki przejazd po śliskim żwirze i poboczu również mógł się źle skończyć dla Francuza. Utrzymał się jednak na motocyklu. Ten splot nieszczęśliwych zdarzeń rozpoczął się od decyzji o nieużyciu systemu startowego, w obawie przed przegrzaniem hamulców. Stąd też zawodnik satelicki LCR Honda poniósł straty i był później uwikłany w powyższe incydenty.

Kliknij, aby pominąć reklamę

W udzielonym wywiadzie opisał przebieg początku wyścigu: „Straciłem dużo czasu na starcie, ponieważ nie chciałem używać systemu startowego. Ale próbując jechać po zewnętrznej stronie w pierwszej szykanie, różne rzeczy mogą zdarzyć się na jej środku. Mir podniósł motocykl, a ja uderzyłem w niego kilka razy. Straciłem nawet lewy koniec kierownicy i wpadłem prosto w żwir”.

Pomimo uszkodzeń kierownicy Zarco był w stanie kontynuować rywalizację. Kluczem do sukcesu Francuza była m.in. spokojna i opanowana jazda, dzięki której uniknął błędów i wykorzystał potknięcia rywali: „Ale potem było już wszystko w porządku. Moja kierownica była trochę zepsuta od strony elektronicznej. Ale jechało się na tyle dobrze, że odczuwałem jej uszkodzeń. W tym momencie powiedziałem sobie „Cóż, straciłeś wiele. Teraz poczekaj i zobacz, co się wydarzy”. Tak było na pierwszych okrążeniach”.

W trakcie rywalizacji Johann obawiał się przede wszystkim Jacka Millera i Marca Marqueza. Uwierzył w wygraną, kiedy dostrzegł wywrotkę Australijczyka. Później starał się kontrolować przewagę nad Hiszpanem: „Wiedziałem, że Jack Miller będzie silny w tych warunkach. Kiedy jednak Jack się rozbił, zacząłem wierzyć, że mogę wygrać ten wyścig. Bałem się również, że kiedy tylko Marc (Marquez – przyp. red.) zmieni opony na deszczowe, będzie ode mnie szybszy. I początkowo tak było. Później jednak prawdopodobnie osiągnął limit pracy swoich „deszczówek”, w związku z czym nie mógł już bardziej naciskać. Moja przewaga była z kolei na tyle duża, że mogłem ją kontrolować”.

Johann cieszy się niezmiernie z faktu, że mógł wygrać przed własną publicznością, w obecności swoich rodziców. Takie zwycięstwo „smakuje” lepiej, niż jakiekolwiek: „To po prostu fantastyczne uczucie. Czasami jedziesz, aby złapać swoje zwycięstwo. Dzisiaj musiałem czekać, aż miną okrążenia, aby zdobyć to zwycięstwo. To na prawdę wyjątkowa sprawa. Moja mama nigdy nie była na Grand Prix, choć startuje już siedemnaście lat! Powiedziałem jej „Myślę, że byłoby miło, gdybyś przyszła i zobaczyła Grand Prix Francji, ponieważ tutejszy tłum jest po prostu niesamowity!”. Już i tak byłem szczęśliwy, gdy tylko zobaczyłem francuską publiczność. A dziś mamy wisienkę na torcie!”.

Kliknij, aby pominąć reklamę

Dzięki zwycięstwu Johann Zarco awansował na 6. miejsce w klasyfikacji generalnej MŚ MotoGP! Francuz zgromadził do tej pory 72. pkt i jest najwyżej sklasyfikowanym zawodnikiem z poza obozu Ducati.

Źródło: speedweek.com, crash.net

Powiązane artykuły

5 komentarzy

    1. @ctsd Może zabrzmi to trochę dziwnie ale jest w Zarco coś jakby enigmatycznego? Ciężko mi to wyjaśnić ale zarówno w wypowiedziach w wywiadach, jak i cooldown roomie z innymi zawodnikami bije od niego jakaś taka energia, której próżno szukać u innych. Jakby oprócz samego wyściganta w jego umyśle siedział filozof/poeta czy kij wie co. No homo xD

      1. @mojzesz Zgadzam się w 10000%. Nieważne gdzie jedzie – czy na końcu stawki czy w środku czy w czubie to niezależnie komu kibicujesz jakoś tak „ciekawie” się robi jak widzisz nazwisko Zarco, też nie potrafie tego wyjaśnić.
        Mega pozytywny a jednocześnie nieodgadniony.
        Drugi wygrany wyścig i miejmy nadzieje, że nie ostatni.
        O wartości Johanna niech świadczy „płacz” Lucio o którym wspominał Badziak: „nie odbierajcie nam Zarco, nie odbierajcie nam Zarco”.

Dodaj komentarz

Back to top button