Sędziowie MotoGP ogłosili w końcu decyzję w sprawie kary dla Johanna Zarco. Uznano, że Francuz był jednoznacznym winowajcą wypadku w GP Austrii, gdzie zderzył się z Franco Morbidellim, a ich motocykle poleciały na tor w stronę innych zawodników. Jedynie Zarco ucierpiał – doznał złamania jednej z kości nadgarstka, ale chce wziąć udział w GP Styrii, na tym samym torze.
W czwartek na Red Bull Ringu odbyło się przesłuchanie z udziałem zawodników. Panel sędziów MotoGP uznał, że Zarco powinien ponieść karę. W niedzielę ma wystartować z pit-lane, niezależnie od tego, jaki wynik osiągnie w sobotnich kwalifikacjach. Przypomnijmy, że Francuz z niedawnym GP Czech w Brnie zdobył pole position.
To kolejna kara dla Zarco w ostatnim czasie. We wspomnianym GP Czech doszło do kolizji z Polem Espargaro, który wypadł z wyścigu. Winnym uznano Francuza, choć wielu obserwatorów MotoGP ta kara była zdecydowanie niesłuszna. #5 musiał przejechać Karę Długiego Okrążenia. Wykonał ją wzorowo, i stanął na podium.
Avintia Ducati co prawda próbowała wcześniej bronić swojego zawodnika, publikując dane, z których wynikało że #5 zahamował i tak później niż na każdym innym okrążeniu wyścigu, jednak nie uchroniło to zawodnika przed karą. Morbidelli, jak i Valentino Rossi przyznawali, że ich zdaniem Francuz zostawił zawodnikowi Petronas Yamahy zdecydowanie za mało miejsca, wjeżdżając przed niego i hamując. Morbidelli przepraszał jedynie później za to, że nazwał rywala „pół-mordercą”.
Póki co nie wiadomo w ogóle, czy Zarco będzie w stanie pojechać w niedzielnym GP Styrii. Na razie Francuz czeka na rozwój sytuacji po środowej operacji nadgarstka. Na tor ma wyjechać dopiero w sobotę.
Sędziowie rozpatrywali również dwie inne sporne sytuacje. Najpierw przyznali ostrzeżenie dla Danilo Petrucciego, który w kwalifikacjach wyrażał swoją złość w stronę Aleixa Espargaro, który jego zdaniem, zepsuł mu Q1. Włoch pokazał rywalowi środkowy palec. Z kolei sędziowie nie nałożyli żadnej kary na duet zawodników KTM – Pola Espargaro i Miguela Oliveirę, którzy zderzyli się i odpadli w tym samym momencie niedzielnego wyścigu.
Jeśli to był celowy wjazd przed Morbiego, pełna zgoda. Jeśli nie, nie traktowałbym go tak ostro.
Ja też nie rozumiem tej kary, ale wydaje mi się, że był duży nacisk ze strony zawodników i woleli tak rozwiązać sprawę aby zaspokoić żądania większej ilości zawodników/osób.
to jest jakies chore
Pokazówka i swego rodzaju ostrzeżenie dla innych
ukarali Zarko że tor zle przygotowany , trawa rosnie w ażurowej kostce zaraz przy torze a zawodnicy jeżdżą ponad 300km na h.
Nikt przy zdrowych zmysłach nie zajeżdża drogę po to żeby za sekundę dać na maxa po heblach. Nie przy 300 km/h. Moim zdaniem adekwatna kara. Zarco od moto2 jeździ jakby był sam na torze i jak widać z wiekiem rozumu mu nie przybyło.
Kara w Brnie to jakaś komedia, tutaj zreszta podobnie. Motocykl nie ma lusterek wiec nie wiadomo co dzieje się z tylu. Jak dla mnie to Morbidelli popełnił błąd, był za blisko i nie zdążył zachamować. Ale karać w tej sytuacji Zarco to absurd, taki sam jak w Brnie.
Podobnie zrobił kiedyś Mareczek właśnie akurat Zarko w Australii. Zjechał nagle i zahamował. Zarko poszedł w żwir.