Home / MotoGP / Zaskakujące rozstrzygnięcie GP USA!

Zaskakujące rozstrzygnięcie GP USA!

Wyścig klasy MotoGP o Red Bull U.S. Grand Prix nie był porywającym, nieco brakowało manewrów wyprzedzania. Pecha miało kilku zawodników, którzy po upadkach musieli pożegnać się z dalszą rywalizacją. Paru zaskakujących rozstrzygnięć jednak nie zabrakło…

Wszystko rozpoczęło się od atomowego startu Daniego Pedrosy, który ruszał przecież z czwartego pola. Zaraz za Hiszpanem w pierwszy zakręt wszedł, drugi w kwalifikacjach, Casey Stoner, a rewelacyjnie spod świateł ruszył również Ben Spies. Amerykanin w pierwszy, a właściwie drugi zakręt toru Laguna Seca wszedł jako trzeci, wyprzedzając Andreę Dovizioso oraz Jorge Lorenzo. „Por Fuera”, zdobywca Pole Position wyraźnie przespał start, przez co od samego początku musiał odrabiać straty. Szóste i siódme miejsce przypadło z kolei Valentino Rossiemu i jednemu z miejscowych zawodników – Nicky Hayden. Już w trzecim zakręcie pierwszego okrążenia Lorenzo pokonał #4, wysuwając się przy okazji na czwartą lokatę.

 

Czołowa szóstka jechała niemalże w jednym szyku, troszeczkę ostawał od niej „Kentucky Kid”. Już na początku drugiego okrążenia Jorge wyprzedził trzeciego wówczas Spiesa, jednak w tym momencie do liderującego Pedrosy tracił on ponad pół sekundy. Za #11 wyraźnie tracili czas Dovizioso i szósty Rossi, którzy jednak nie mogli znaleźć sposobu, by wyprzedzić Amerykanina. O ósmą pozycję zacięcie walczyli tymczasem obaj zawodnicy teamu San Carlo Honda Gresini.

 

Dramat już na trzeciej cyrkulacji przeżył Alvaro Bautista, który po uślizgu przodu wylądował na deskach. W chwili wywrotki Hiszpan jechał na czternastym miejscu, jednak tak czy inaczej nie pojeździł zbyt długo w wyścigu na obiekcie w Kalifornii. „BigBen” tymczasem popełnił błąd w jednym zakrętów, wyjechał niezwykle szeroko, toteż od razu Dovizioso, Rossi i rodak #11 – Hayden awansowali przed niego. I o ile w tej grupce przez następnych kilka okrążeń nic się nie zmieniało, o tyle nadal o osiem punktów rywalizowali Simoncelli i Melandri. Nieco za tymi Włochami jechał Colin Edwards, jednak Amerykanin był czujny i tylko czekał na jakiś błąd jednego z Marco.

Problemy techniczne ze swoim Ducati Desmosedici na początku czwartego okrążenia miał natomiast Hector Barbera. Hiszpan przed tymi kłopotami był ostatni, szesnasty, jednak nie było mu dane dojechać do mety nawet na tej lokacie. Musiał on bowiem zaparkować swoje żółte GP10 z numerem #40 na poboczu. Jedenaste miejsce tymczasem zajmował Loris Capirossi. Trzy sekundy za nim na piątym kółku jechał Mika Kallio, a swojego team-partnera gonił Aleix Espargaro. O przedostatnią lokatę rywalizowali natomiast dwaj zawodnicy zastępujący w ten weekend kontuzjowanych kolegów – kolejno Alex de Angelis oraz Roger Lee Hayden.

 

Na szóstym okrążeniu spory błąd popełnił, wówczas drugi, Casey Stoner, co od razu wykorzystał Jorge Lorenzo przesuwając się na pozycję v-ce lidera wyścigu. Dani Pedrosa jednak nie zwalniał tempa i na tym etapie zmagań wyprzedzał swojego rodaka o blisko sekundę. #99 nie był w stanie znaleźć odpowiedzi na tempo zawodnika Repsol Hondy. #27 tymczasem nie mógł pozbierać się po błędzie, a jego strata do TOP2 zaczęła pomału, acz systematycznie, rosnąć.

 

Na dziesiątej cyrkulacji czołówka wyglądała tak jak dotychczas, a jedyne co się zmieniło, to dzielące ją różnice czasowe. O ile Lorenzo odrobinę zbliżył się do prowadzącego zawodnika Repsol Hondy, o tyle Casey tracił do tej dwójki, a od Australijczyka coraz więcej dzieliło natomiast Andreę Dovizioso. Chociaż Valentino Rossi starał się nie dopuścić do tego, by #4 mu nie odjechał, to na nic się to zdawało. Co ciekawe, chociaż największe problemy „The Doctor” powinien mieć w trzecim sektorze, a zwłaszcza w „Korkociągu”, to akurat w tej sekcji był on jednym z najszybszych! Pół sekundy za zawodnikiem Fiat Yamahy jechał, być może jego przyszłoroczny team-partner, Nicky Hayden, który to o tyle samo wyprzedzał Bena Spiesa. Pomiędzy kierowców ekipy prowadzonej przez Fausto Gresiniego przedarł się natomiast Colin Edwards, jadąc przez chwilę w przysłowiowej „kanapce” ósmego Simoncelliego i dziesiątego Melandriego.

 

Na dwunastym okrążeniu stało się jednak coś, czego nikt się nie spodziewał. W piątym zakręcie toru Dani Pedrosa pojechał nieco za szeroko, co kosztowało go uślizg przodu i wywrotkę w żwir! Czy ktoś by się spodziewał, że Hiszpan, jadąc na prowadzeniu z całkiem bezpieczną przewagą nieco ponad sekundy nad Lorenzo, popełni taki błąd? Dzięki temu Jorge miał teraz prostą drogę do zwycięstwa, co oczywiście wykorzystał, systematycznie powiększając przewagę nad rywalami. Do drugiego teraz Stonera coraz więcej tracił Dovizioso, którego nie mógł dogonić ani Rossi, ani dwaj znajdujący się za nim „Jankesi” – Hayden i Spies.

 

Na piętnastej cyrkulacji w końcu z Marco Simoncellim uporał się „Texas Tornado”, awansując na siódme miejsce. Colin był wyraźnie szybszy od #58 i dziewiątego Melandriego, toteż bez większych problemów odjechał od tej dwójki. Obaj kierowcy teamu San Carlo Honda Gresini przez kolejnych kilka okrążeń walczyli ze sobą o ósmą pozycję, jednak „SuperSic” nie nacieszył się długo z miana najlepszego zawodnika spośród tych, którzy na Laguna Seca startowali po raz pierwszy. Wszystko dlatego, że na dziewiętnastym kółku wyleciał on w żwir, po uślizgu przodu w piątym zakręcie!

 

Chwilę później, gdy do mety pozostawało jedenaście cyrkulacji, na piąte miejsce wskoczył Spies, który na samym początku nie mógł złapać swojego rytmu. Co ciekawe, zarówno on jak i Hayden wcześniej mocno zbliżyli się do czwartego Rossiego i wydawać się mogło, że lada chwila obaj wyprzedzą Włocha. Ten jednak, dokładnie na dwudziestym drugim okrążeniu złapał drugi oddech i zaczął jechać jak natchniony. Najpierw razem z Benem, a po chwili już sam odrabiał na kolejnych kółkach po pół sekundy do trzeciego Dovizioso. Gdy #46 zbliżał się do swego rodaka (do którego jeszcze przed momentem tracił 2.2sek!), na dwudziestym piątym okrążeniu znów błąd popełnił #11. Zawodnik teamu Monster Yamaha Tech3 wyjechał niezwykle szeroko w ostatnim zakręcie, toteż Nicky Hayden bez problemu go wyprzedził.

Gdy do końca pozostało zaledwie kilka cyrkulacji, „The Doctor” był już tuż za tylnym kołem Hondy RC 212V z numerem #4. Zawodnik ekipy Fiat Yamaha wyraźnie szukał miejsca do ataku, który udał się w ostatnim zakręcie dwudziestego siódmego okrążenia. Po tym manewrze uciekł on od Dovizioso na cztery dziesiąte sekundy, jednak wcale nie był to koniec emocji. Na przedostatnim kółku Andrea znów zniwelował przewagę Valentino i szukał miejsca do zaatakowania bardziej doświadczonego rodaka. Ten jednak jechał jak natchniony, nie pozostawiając żadnego wolnego miejsca, w które #4 mógłby się wcisnąć. Co prawda „Dovi” próbował jeszcze wyprzedzić Rossiego w ostatnim zakręcie przed metą, jednak zbyt późno zahamował, wyjechał niezwykle szeroko i o mały włos nie stracił on także czwartego miejsca.

 

Ostatecznie pierwszy flagę z czarno-białą szachownicą zobaczył Jorge Lorenzo, dla którego jest to już szósty triumf w tym sezonie! Hiszpan, korzystając z upadku Daniego Pedrosy, powiększył nad nim przewagę w klasyfikacji generalnej aż do siedemdziesięciu dwóch punktów! Wydaje się więc, że tylko jakiś cud mógłby sprawić, że „Por Fuera” nie sięgnie w tym roku po mistrzostwo, chociaż jesteśmy dopiero w połowie cyklu zmagań. Ponad trzy sekundy za #99 na metę wpadł Casey Stoner, notując swój najlepszy finisz w tym roku. Australijczyk jednak nieco rozczarował, bowiem po kwalifikacjach wielu miało nadzieję, że powalczy on z 23’latkiem z Majorki o zwycięstwo.

 

Podium dopełnił tymczasem Valentino Rossi, który zaledwie siedem tygodni po złamaniu prawej nogi na obiekcie Mugello powrócił do najlepszej trójki. Warto zauważyć, że organizatorzy pomylili się przy dekoracji na „pudle”. Kiedy już wręczono puchary, miał zostać odegrany hymn Hiszpanii, jako, że Lorenzo reprezentuje właśnie ten kraj. Przez pomyłkę jednak w mikrofonach rozbrzmiał hymn… włoski, co wprawiło w niemałe osłupienie i zdenerwowanie Jorge, jak również w ogromną radość samego „The Doctora” i jego ekipę. Organizatorzy szybko się jednak zreflektowali i puścili odpowiednią „melodię”.

 

Czwarty, po stracie podium niemalże w ostatniej chwili, był Andrea Dovizioso, który był nieco rozczarowany tym wynikiem. Włoch jednak udowodnił, że potrafi walczyć do końca i nie popełnił aż tak kosztownego błędu jak jego team-partner Dani Pedrosa, z którym to rywalizuje o miejsce w przyszłorocznym składzie zespołu Repsol Honda. Czołową piątkę dopełnił tymczasem Nicky Hayden, który po kilku słabszych wyścigach, powrócił do czołówki. Co ciekawe, Amerykanin już trzeci rok z rzędu na obiekcie Laguna Seca wywalczył jedenaście punktów!

 

Szóste i siódme miejsce zdobyli z kolei obaj zawodnicy teamu Monster Yamaha Tech3, dla których była to domowa runda. Zarówno Ben Spies jak i Colin Edwards od początku weekendu w Kalifornii spisywali się naprawdę nieźle, co zaowocowało takimi właśnie pozycjami. Obaj ci zawodnicy pochodzący z Teksasu postanowili też w specjalny sposób uczcić rundę o Red Bull U.S. Grand Prix. Z tego te powodu ich M1-ki chociaż w większości były wczoraj czarne,  miały „wstawki” białe, czerwone i niebieskie, nawiązujące do flagi Texasu. Co ciekawe, chociaż #11 i #5 oddzieliła tylko jedna pozycja, to różnica pomiędzy nimi wyniosła aż dwadzieścia sekund. Na osamotnionej, ósmej lokacie linię mety minął natomiast Marco Melandri, notując najlepszy wynik od czasu upadku na torze Silverstone, gdzie nie ukończył on nawet pierwszego okrążenia.

 

Foto-finisz rozstrzygnął z kolei o tym, kto wywalczył dziewiątą pozycję. Początkowo wydawało się, że siedem punktów padło łupem Lorisa Capirossiego, jednak po chwili dotarły do nas informacje, że jednak to Mika Kallio był dziewiąty, wyprzedzając Włocha o zaledwie jedną tysięczną sekundy! Co ciekawe, prawdopodobnie zawodnika teamu Rizla Suzuki oraz Fina pokonałby Aleix Espargaro, który jednak upadł na trzy kółka przed metą. Warto nadmienić, że w chwili uślizgu przodu na dohamowaniu do piątego (!) zakrętu był on na pozycji numer dziewięć.

O jedenaste, przedostatnie miejsce do samej mety walczyli natomiast Alex de Angelis oraz Roger Lee Hayden. Przypomnijmy może raz jeszcze, że Sanmaryńczyk zastępował drugi raz z rzędu kontuzjowanego Hiroshiego Aoyamę. Japończyk złamał na obiekcie Silverstone dwunasty kręg i wciąż nie wiadomo, kiedy powróci on do rywalizacji. Amerykanin natomiast w ten weekend jeździł na maszynie Randy’ego de Punieta, który na Sachsenringu złamał lewą nogę. Francuz najprawdopodobniej wróci na swój motocykl już przy okazji rundy w Brnie. Ostatecznie w pojedynku tych dwóch tymczasowych zawodników Hondy lepszy okazał się młodszy brat Mistrza Świata z sezonu 2006, który na mecie wyprzedził #15 o nieco ponad jedną dziesiątą sekundy.

 

Teraz zawodnicy będą mieli nieco czasu na odpoczynek, gdyż na tor powrócą dopiero za niecałe trzy tygodnie w czeskim Brnie. Dziesiąta runda tegorocznego cyklu zmagań odbędzie się w dniach 13-15 sierpnia, a emocji z całą pewnością nie zabraknie. Już dzień po Grand Prix Czech kierowcy zaliczą drugi, i ostatni dzień testów w trakcie sezonu. Prawdopodobnie na obiekcie imienia Tomasza Masaryka Włoch Valentino Rossi ogłosi też, w jakim teamie ścigać się będzie za rok.

 

 

Wyniki wyścigu: kliknij

 

Wyniki sesji warm-up: kliknij

 

Wyniki sesji kwalifikacyjnej: kliknij

 

Wyniki drugiej sesji treningowej: kliknij

 

Wyniki pierwszej sesji treningowej: 2010-07-26

AUTOR: nelka-23

Zainteresowana wszelkiego rodzaju sportami motorowymi, głównie MotoGP, WSBK oraz F1. Studentka Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej. Z portalem MOTOGP.PL związana od maja 2006 roku, od 2012 współpracująca z zespołem LCR Honda startującym w MotoGP.

Dodaj komentarz

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
140 zapytań w 1,029 sek