Zespół Ducati musi jeszcze zgrać się z Marquezem?

Marc Márquez ujawnił, że przyczyną utraty prowadzenia na siódmym okrążeniu podczas GP Tajlandii w MotoGP było ostrzeżenie o zbyt niskim ciśnieniu w przedniej oponie. Zawodnik znajdował się o zaledwie trzy okrążenia od otrzymania kary czasowej, co mogło całkowicie przekreślić jego szanse na zwycięstwo. Poradził sobie z tym, puszczając przodem brata, Alexa.
Przez pierwsze okrążenia Márquez wydawał się mieć pełną kontrolę nad rywalizacją, sukcesywnie budując przewagę nad resztą stawki. Jednak na siódmym okrążeniu niespodziewanie zwolnił na wyjściu z trzeciego zakrętu, co kosztowało go prowadzenie. Jak później wyjaśnił, w tym momencie otrzymał ostrzeżenie o zbyt niskim ciśnieniu w przedniej oponie, które zmusiło go do zmiany taktyki.
„Wyścig był bardzo wymagający, choć na początku czułem się świetnie. Pomyślałem: >Jest dobrze, kontroluję sytuację< i zacząłem budować przewagę.” – powiedział po wyścigu. „Ale potem zauważyłem, że ciśnienie w oponie jest zbyt niskie i musiałem szukać tunelu aerodynamicznego. Miałem tylko trzy okrążenia marginesu, dlatego wyprzedziłem Alexa dopiero na trzy okrążenia przed końcem. Gdybym zrobił to wcześniej, nie zdążyłbym uregulować ciśnienia.” – dodał.
Zgodnie z regulaminem, zawodnicy muszą utrzymywać minimalne ciśnienie 1,8 bara przez co najmniej 60% dystansu wyścigu. Naruszenie tego przepisu skutkuje 16-sekundową karą czasową, co w przypadku Márqueza oznaczałoby utratę zwycięstwa. „To była krytyczna sytuacja, bo kara oznaczałaby katastrofę. Ale wspólnie z zespołem poradziliśmy sobie z tym problemem.” – zaznaczył.
Márquez przyznał również, że zmienił swój styl jazdy podczas weekendu, aby unikać nadmiernego obciążania przedniej opony, co mogło przyczynić się do zbyt niskiego ciśnienia ustawionego przed startem. „Jestem nowy w zespole i jeszcze muszą mnie dobrze poznać” – powiedział. „Czasami, gdy w niedzielę mam dobre tempo wyścigowe, zmieniam styl jazdy. Mniej obciążam przód motocykla, bo to właśnie tam łatwo o upadek – a tego chcę uniknąć.”
Dodatkowo Márquez przyznał, że tor w Buriram umożliwiał mu jazdę w kilku różnych stylach, co mogło wpłynąć na decyzję o ustawieniach ciśnienia przed startem. „Na tym torze mogłem jechać na kilka różnych sposobów, uzyskując ten sam czas na okrążeniu. Może przez te zmiany ciśnienie okazało się niewłaściwe. Ale to nauka na przyszłość” – podsumował.
Źródło: TNT Sport, crash.net

Podczas transmisji Adam i Grzegorz mówili o problemie z systemem opuszczania tyłu, że to z jego winy Mark stracił prowadzenie, ale w trakcie jazdy na drugim miejscu było wyraźnie widać, że cały czas kontrolował odległość. Był w ten weekend poza konkurencją.
I tacy to „znawcy” komentatorzy… Emocjonowali się jak to na powtórkach tył się nie zapina. Później jak Gigi czy tam Tardozzi (już nie pamiętam) w parku „zakazał” mówić o nie zapinającym tyle.. haha „namalował czarną krechę” Jędrzejewski, fanboy Morbidellego. Gratuluję polotu Panu.
A to komentatorzy mają telemetrie zawodników? Takie jechanie po komentujących, gdy jest kilka godzin po wyścigu oraz mamy pełen zakres wiedzy jest trochę poniżej poziomu. Rozumiem, że Ty będąc na ich miejscu od razu byś wiedział, że ciśnienie spada, stąd puszczenie brata. Oczywiście bez spiny. Robią babole, ale na głównym kanale MGP też dają ciała regularnie.
Oglądałeś wyścig w ogóle? Przecież było widać, że z tyłem motocykla nie działy się żadne dziwne rzeczy. Do tego Marc który, spojrzał kto jest za nim i jak daleko żeby go przepuścić niczym w treningu… Może nie wiedziałbym od razu o ciśnieniu ale dorabianie sobie swoich teorii na takim poziomie jest niedorzeczne i wprowadzające widza w błąd. Po prostu mogli nic nie mówić, a nie z taką pewnością oznajmiać co się dzieje.
Na głównym kanale MGP też darli japy, że jest problem, jakaś usterka, że skrzynia itd. Nie przesadzałbym z taką ostrą krytyką naszych komentatorów.
PS. Szacunek dla MM tym większy. Był na tyle pewny, że puścił brata, ryzykował atakiem ze strony Pecco, aby tylko zachować ciśnienie. On wiedział, że ich spokojnie wyprzedzi. Niebywałe.
Tak zgadzam się, że wyścig i to co zrobił MM było wybitne. A i Alex pokazuje, że GP24 było co najmniej o klasę lepsze od GP23 pomimo tego iż krążyły głosy, że różnica nie jest wielka. A co do komentatorów to po prostu nie mogę słuchać Jędrzejewskiego i wolę zapłacić i oglądać z angielskim komentarzem. Dziękuję za kulturalną rozmowę. Pozdrawiam Panie Hubercie.
Człowiek nie popełnia błędów? Wszystko robisz idealnie?
Co ma do tego fanboy? Jeśli dana osoba lubi jakiegoś zawodnika to ją trzeba nazwać fanboyem? Ciebie też to dotyczy?
Tak, fanboy bo za każdym razem robi z tego Morbidellego jakiegoś arcyutalentowanego zawodnika. Chłopa co od co najmniej 3 sezonów w ogóle nie powinno być w stawce. Poza tym komentator powinien być bez stronny, a nie robić sobie jakieś prywatne ołtarzyki na wizji.
Nie powinno być go stawce xD. Jak na zawodnika słabego to 4 pozycja to niezły wynik xD
Pana jedyny argument to 4 miejsce w 1 wyścigu? A gdzie był w tamtym sezonie dysponując najlepszym motocyklem w stawce? O innych sezonach już nawet nie będę wspominał. Wyraziłem swoją opinię i uważam, że Jędrzejewski nie nadaje się do komentowania. A po Pana „xd” nie zamierzam dalej się kłócić.
Owszem. Co do fanbojstwa się nie wypowiem, ale to, że Franco zajmuje miejsce lepszym to fakt niepodważalny. Chłop potrafi jeździć, ale maksymalnie połowę dystansu wyścigu. Dzisiaj trzymał się Pecco dość blisko do któregoś tam nastego okrążenia. Potem oglądaliśmy przez 2 lub 3 okrążenia walkę o miejsca pod koniec TOP10 i gdy przełączyli na czołówkę, to Morbidelli był już daleko za Francesco. Zdumiewające. 3 okrążenia i na tych 3 kółkach tracił po blisko sekundę do mocno średniego przecież FB63. Dramat. W zeszłym roku najlepszy „motor”, a jeździł gorzej niż zawodnicy na GP23.
Na TNT Sports niemalże od razu stwierdzili, że to mogła być kwestia zapalenia się kontrolki niskiego ciśnienia i celowe przepuszczenie Alexa. Nawet wyliczali na którym okrążeniu Marc mógłby wyprzedzić brata bez konsekwencji kary.
I to się nazywa po prostu profesjolanizm.