Trackhouse respektuje kontrakt Raula Fernandeza

Raul Fernandez zanotował przełomowy występ podczas Grand Prix Francji w MotoGP, notując najlepszy weekend sezonu – dziesiąte miejsce w sprincie i siódme w głównym wyścigu, co dało mu łącznie dziewięć punktów. Tym samym udało mu się uciszyć krytyków, którzy wcześniej zarzucali mu słabą formę – po pięciu pierwszych rundach sezonu miał na koncie zaledwie sześć punktów i krążyły plotki o możliwym ultimatum ze strony zespołu. Przypomnijmy, że ma ważną umowę na 2026 rok.
„Raul ma kontrakt i absolutnie go uszanujemy,” – podkreśla Davide Brivio, menedżer zespołu Trackhouse. „Nie ma żadnych terminów ani ultimatum, ale jasne jest, że Raul musi zareagować – i zrobić to dla siebie.”
Fernandez nie skupia się jednak na presji ani kontraktach – jak sam twierdzi, najważniejsze jest dla niego czerpanie radości z jazdy: „Z całym szacunkiem, nie ścigam się tylko dla pieniędzy – ścigam się, bo to mnie uszczęśliwia. Robię to od piątego roku życia i… wywalczyłem sobie miejsce w MotoGP.”
W rozmowie, która odbyła się w czwartek przed wyścigiem w Le Mans, zawodnik odniósł się do spekulacji o domniemanym trzymiesięcznym ultimatum: „Myślę, że to temat, o którym sam rozmawiałem z zespołem. Nie chcę żyć w takiej sytuacji. Mam świetny zespół i fabrykę, ale sam też muszę być szczęśliwy i czerpać przyjemność z jazdy… schodzić z motocykla z uśmiechem.”
Zawodnik z San Martin de la Vega przyznał, że problemy wynikały z okoliczności, a nie braku wsparcia: „Nie znaleźliśmy jeszcze sposobu, by być konkurencyjnymi. To nie tak, że zespół czy Aprilia nie pomaga, po prostu warunki nie były odpowiednie.”
Choć sezon 2025 rozpoczął się dla niego trudnym okresem, światełko nadziei pojawiło się podczas oficjalnych testów w Jerez 28 kwietnia. „Chcę zacząć od nowa. W poniedziałek (w Jerez) poczułem pozytywną zmianę i chcę ją potwierdzić. Jesteśmy tu, by pracować. Szkoda, że dwa lata z rzędu doznałem kontuzji w okresie przedsezonowym i nie udało się stworzyć bazy.”
W tle sukcesu Fernandeza na Le Mans pojawiły się kolejne doniesienia o presji w strukturach Aprilii, tym razem dotyczące kontuzjowanego zawodnika fabrycznego – Jorge Martina.
Kariera Fernandeza nabrała tempa już w 2021 roku, kiedy w swoim jedynym sezonie w Moto2 walczył o tytuł do ostatniego wyścigu. Choć zdobył osiem zwycięstw, dwanaście podiów i siedem pole position, przegrał koronę z Remym Gardnerem – w innym sezonie taki dorobek wystarczyłby do tytułu.
Źródło: motorsport.com

„Raul ma kontrakt i absolutnie go uszanujemy,” czyli już wyleciał 😉