Drugi z rzędu tytuł wicemistrza kraju w klasie Superstock 1000 dla Daniela Bukowskiego! Wszystko dzięki podwójnemu zwycięstwu „Buły” na Torze „Poznań”!
„Na takie wyścigi czekaliśmy od początku sezonu” – podkreśla Daniel Bukowski. „Odnaleźliśmy właściwe ustawienia, odpowiednie tempo, a to z kolei przełożyło się na bardzo dobre wyniki. Wszystko poszło godnie z planem. Był to dla nas najlepszy weekend wyścigowy w całym tegorocznym sezonie.”
W podobnym tonie wypowiada się szef zespołu. „Już w piątek uzyskaliśmy bardzo dobre tempo, widzieliśmy, że chłopacy są w wybornej formie – mówi Dariusz Małkiewicz. – Oczywiście, to są wyścigi i nie wszystko zależy tylko i wyłącznie od samego zawodnika oraz jego mechaników. Duże znaczenie w tym sporcie ma rzecz jasna maszyna, która też czasami niespodziewanie może zawieść, i zachowania rywali na torze. Nam w tym sezonie często brakowało tego łutu szczęścia, ale na sam koniec w przypadku Daniela go nie zabrakło. Mocno przyczynił się do tego sam zawodnik, gdyż gdyby nie jego bardzo szybka, aczkolwiek rozsądna jazda, to mimo że motocykl spisał się znakomicie, moglibyśmy dzisiaj nie cieszyć się z kolejnego tytułu wicemistrza kraju.”
Zwycięstwo w kwalifikacjach okraszone znakomitymi czasami okrążeń na poziomie rekordu życiowego w Poznaniu (1.33,6) dawało nie tylko pole position w klasie Superstock 1000, ale też duże nadzieje na znakomite wyniki w wyścigach. Istotnie tak się stało, jednak naprawdę niewiele brakowało, żeby owe nadzieje prysły tuż po starcie pierwszego, sobotniego wyścigu. W pierwszym łuku doszło do kolizji dwóch zawodników z klasy Superbike. Tuż za nimi jechał właśnie Daniel, który jednak uniknął „ścięcia”.
„Daniel w tej sytuacji zachował się bardzo rozsądnie – podkreśla menedżer DTMT.– On tego dnia miał tempo pozwalające mu w zasadzie na równą walkę z superbike’ami, ale my z nimi nie chcieliśmy się ścigać, bo to w sumie nic nam nie dawało, dlatego nie trzymał się ich kurczowo, walcząc o każdy centymetr toru. To, że dał sobie pewien zapas, nie wdawał się w w jakąś niepotrzebną rywalizację, zapewniło nam sukces. Ja przed tą rundą w ogóle nie liczyłem punktów, nie kalkulowałem. Chciałem, żeby nasi chłopacy po prostu pojechali „swoje”, bez oglądania się na kogokolwiek i myślenia o końcowych klasyfikacjach. Cały zespół wykonał świetną robotę. Szukaliśmy właściwego tempa, ono było dla nas priorytetem i to przyniosło skutek. Dopiero długo po wyścigu, gdy ktoś na szybko podliczył punkty całego sezonu, dotarło do mnie, że możemy cieszyć się z kolejnego tytułu wicemistrza Polski. „
Daniel Bukowski wśród współautorów sukcesu Ducati Toruń Motul Teamu żartobliwie wymienia też… organizatorów zawodów. „Doprawdy należą się im duże podziękowania, jednak nawet nie tylko ze strony naszego zespołu, ale praktycznie od wszystkich – stwierdza popularny „Buła”. – W piątek, tuż przed samymi zawodami naprawdę mieliśmy okazję solidnie potrenować, poszukać właściwych ustawień i formy sportowej. Aż cztery 30-minutowe sesje treningowe zrobiły swoje. Oczywiście, jedni wykorzystali je lepiej, inni – nieco w mniejszym stopniu, ale z pewnością taka duża ilość treningu przed zawodami tej rangi jest niewątpliwie bardzo dobrym pomysłem. Ten sezon był dla nas naprawdę pechowy, ale na sam koniec zakończyliśmy go mocnym akcentem, bardzo szybkimi kwalifikacjami i oboma wygranymi wyścigami, co już w tym momencie pozwala nam z umiarkowanym optymizmem patrzeć w przyszłość, myśleć o kolejnym sezonie. Póki co cieszę się z mojego drugiego tytułu wicemistrzowskiego. Cóż, niektórzy żartują sobie, że do trzech razy sztuka… Zobaczymy. W tym momencie pragnę podziękować tym wszystkim, bez których nie byłoby tego sukcesu, a zwłaszcza sponsorom, partnerom naszego zespołu, mechanikom, Darkowi, mojej rodzinie i rzecz jasna naszym znakomitym kibicom, którzy nas wspierają zarówno w tych najlepszych momentach, jak i tych zdecydowanie słabszych.”
Ten weekend pechowo poukładał się tym razem dla Macieja Uklei, który także ściga się w klasie Superstock 1000. „Cały sezon cieszyłem się, że akurat w przypadku Maćka omijają nas grubsze awarie – dodaje Dariusz Małkiewicz. – Cóż, tego typu kłopoty spotykają każdego i teraz niestety trafiło na Macieja. Pechowa awaria przydarzyła się na okrążenie przed końcem pierwszego, sobotniego wyścigu. Przed niedzielnym startem niestety nie udało się nam już wymienić silnika. Ogólnie jednak z wyników Maćka i jego postawy w kontekście całego sezonu też jestem bardzo zadowolony. Maciej Ukleja w klasyfikacji generalnej klasy Superstock 1000 według nieoficjalnych wyników zajął dobrą, ósmą lokatę.”
Źródło: inf. prasowa