Home / WSBK / Dla kogo korona Supersport? Tego nie wie nikt

Dla kogo korona Supersport? Tego nie wie nikt

Wyścig na torze Vallelunga padł łupem debiutującego Jonathana Rea. Jak poszło liderowi? Nie dojechał do mety. W takiej sytuacji końcówka sezonu zapowiada się w klasie Supersport niezwykle ciekawie.

Wyścig rozpoczął się o godzinie 13:20. Ze startu znWyścig na torze Vallelunga padł łupem debiutującego Jonathana Rea. Jak poszło liderowi? Nie dojechał do mety. W takiej sytuacji końcówka sezonu zapowiada się w klasie Supersport niezwykle ciekawie.

Wyścig rozpoczął się o godzinie 13:20. Ze startu znakomicie wyruszył Brytyjczyk Jonathan Rea, jak i zawodnik teamu Suzuki Barry Veneman. Holender nie zdołał jednak utrzymać pozycji i wnet wyprzedził go Andrew Pitt. Wszystko układało się po myśli włodarzy zespołu Honda Ten Kate. Dwóch zawodników na dwóch pierwszych miejscach. W tej sytuacji Jonathan zapewniał sobie awans na pozycję v-ce lidera, a Andrew coraz bardziej zbliżał się do tytułu mistrza świata. Nic jednak nie zapowiadało tego, co później miało się wydarzyć.

Broc Parkes, który wywalczył pole position do tego wyścigu, nie zdołał utrzymać się na tej pozycji w pierwszym zakręcie i musiał się przebijać przez kilku zawodników. W tym samym czasie straty do lidera odrabiał Eugene Laverty, który w kategorii Supersport startuje po raz drugi w karierze, a na co dzień ściga się w klasie GP 250cc. Ponieważ Fabien Foret jest nadal kontuzjowany, Yamaha World Supersport udostępniła Irlandzczykowi motocykl fabryczny.

Andrew Pitt nie miał spokoju na drugim miejscu. Co jakiś czas straszył go z tyłu Duńczyk Robbin Harms, by w końcu skutecznie zaatakować drugą pozycję. W jego ślady poszli również obaj fabryczni zawodnicy Yamahy. Co więcej, Eugene Laverty wyprzedził nawet Broca Parkesa. Niestety Harms nie utrzymał tempa i trio Laverty-Parkes-Pitt połknęło niedługo Duńczyka.

Kolejne okrążenia przebiegały dosyć spokojnie. Jednak z czasem Laverty został pokonany przez Australijczyka Parkesa, a za Irlandczyka zabrał się Andrew Pitt. Co chwilę próbował wyprzedzać Eugena. Właśnie wtedy wydarzyła się rzecz niespodziewana. Na jednym z dohamowań Eugene zjechał bardzo mocno do zewnętrznej, co zamierzał wykorzystać lider klasyfikacji generalnej. Laverty nie nosił się z zamiarem odpuszczenia i zablokował Pitta, gdy ten próbował wcisnąć się po wewnętrznej. Andrew przewrócił się i uderzył w motocykl Irlandczyka. Na szczęście Eugene wyprostował motocykl i zdołał złożyć się w zakręt ponownie. Andrew Pitt natomiast zakończył wyścig w żwirze.

Tymczasem Broc podkręcił swoje tempo i na 3 okrążenia przed końcem zmagań rozpoczął pogoń za prowadzącym Jonathanem Rea, który samotnie uciekając przed walczącą stawką zawodników zdołał wypracować sobie przewagę ponad 4 sekund. Na 2 kółka przed flagą w biało-czarną szachownicę przewaga stopniała już do 2.3 sekundy. Brytyjczyk jednak przewidział zamiary Australijczyka i również podkręcił tempo, niezagrożenie przekraczając linię mety na pierwszej pozycji i zgarniając 25 punktów. Drugie miejsce zajął Broc Parkes, a najniższy stopień podium zapełnił debiutant Eugene Laverty.

Za nimi uplasowali się kolejno Joan Lascorz, który odnotował jeden z lepszych występów w ostatniej części sezonu. Za nim na metę dojechał Barry Veneman, który pokonał Duńczyka Robbina Harmsa. Pierwszą dziesiątkę zamknęli Gianluca Nannelli, Didier van Keymeulen, Mark Aitchison oraz Josh Hayes – zawodnik AMA Supersport, który zadebiutował w zespole Parkalgar Honda, zastępując zmarłego miesiąc temu Craiga Jonesa.

Po wyścigu na torze Vallelunga sytuacja w klasyfikacji generalnej zagęściła się. Na pierwszym miejscu nadal jest Australijczyk Andrew Pitt, jednak jego przewaga nad drugim Jonathanem Rea zmalała z 36 punktów do zaledwie 11 oczek. Trzecie miejsce nadal zajmuje Joshua Brookes, jednak jego dzisiejszy nieudany występ sprowadził niemałe zagrożenie jego lokaty ze strony zawodnika Yamahy Broca Parkesa. Wynika z tego, że o kolejności zawodników w tabeli na koniec sezonu zdecydują dwie ostatnie rundy mistrzostw na torze Magny Cours we Francji oraz Portimao w Portugalii.

AUTOR: Redakcja

Dodaj komentarz

Twój adres email nie będzie opublikowany. Wymagane pola oznaczone są gwiazdką *

*

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
135 zapytań w 1,246 sek