Zawodnik Crescent FIXI Suzuki John Hopkins, musiał walczyć nie tylko z innymi kierowcami na torze, ale również ze złymi warunkami pogodowymi, czerwoną flagą, wypadkiem i zdradliwymi warunkami, aby podczas trzeciej rundy tego sezonu uzyskać swój najlepszy wynik.
Podczas pierwszego wyścigu „Hopper” miał szanse walki o zajęcie miejsca w pierwszej szóstce. Kiedy do końca pozostało dziewięć okrążeń, na skutek obfitych opadów deszczu wyścig został jednak przerwany. Wznowiono go po kilkunastu minutach, jednak nad torem nadal padał deszcz. W tych zdradliwych warunkach, zaledwie po wykonaniu jednego okrążenia upadł i nie był w stanie dalej kontynuować jazdy. Na szczęście – zarówno zawodnik jak i jego motocykl, nie odnieśli poważniejszych obrażeń, dlatego też #21 mógł stanąć na starcie kolejnego wyścigu.
Przed jego rozpoczęciem, Hopkins wraz ze swymi mechanikami mieli do podjęcia trudną decyzję dotyczącą doboru odpowiednich opon. W końcu, postanowiono wystartować na oponach przejściowych, pomimo tego, że tor zaczynał przesychać. Zapowiadany deszcz nie zaczął padać, a w związku z tym, opony założone do jego Suzuki GSX-R 1000 zaczęły się bardzo zużywać. Nie przeszkodziło to jednak Hopkinsowi ukończyć ten wyścig na jedenastym miejscu (najwyższym jak do tej pory w sezonie 2012), i zdobyć cenne punkty zarówno do klasyfikacji indywidualnej jak i drużynowej.
„Dla nas wszystkich warunki dziś [w niedzielę – przyp. red.] były bardzo trudne. Miałem bardzo dobry start do wyścigu ale w pierwszym zakręcie straciłem kilka pozycji. Rozpocząłem swoją ścieżkę powrotu do wyścigu i dogoniłem grupkę liderów, kiedy spadł deszcz i wyścig wstrzymany. Do tego momentu miałem dobry rytm i czułem się pewnie. Myślałem już o tym, aby zamieszać w prowadzącej stawce. Po restarcie było mokro i nie miałem żadnej przyczepności i jak wielu innych kierowców zaliczyłem uślizg.” – wyjaśniał wydarzenia pierwszego wyścigu i dodał: „W zasadzie podjęliśmy złą decyzję w doborze ogumienia w drugim wyścigu i z tego powodu bardzo się męczyłem. To było ryzykowne, bo opony nie pracowały jak trzeba i bardzo się ślizgał zarówno przód jak i tył motocykla. Ale postanowiłem dowieźć motocykl i zdobyć kilka punktów.” – zakończył swoją wypowiedź John Hopkins.
Jego kolega z zespołu – Leon Camier, w pierwszym wyścigu musiał zjechać do boksów z uwagi na degradację opon. Później doszło do zatrzymaniu wyścigu a podczas ponownej rundy instalacyjnej, padł ofiarą deszczowych warunków i przewrócił się. Na skutek upadku nie był w stanie przystąpić do restartu i walki o punkty. Na szczęście upadek nie spowodował pogłębienia urazu jakiego doznał podczas odbywającego się dzień wcześniej wolnego treningu.
Drugi wyścig nie był już tak urozmaicony dla #2, który również podjął decyzję o założeniu do swojego motocykla opon przejściowych – których nie był w stanie w pełni wykorzystać. Podobnie jak drugi z kierowców Suzuki, starał się bezpiecznie dojechać do mety (unikając kolizji i innych incydentów), aby zdobyć kilka punktów oraz w pełni zdrowia móc przystąpić do kolejnej rundy sezonu.
„W pierwszym wyścigu zaryzykowaliśmy z ustawieniami i moja opona całkowicie się zużyła po dziewięciu okrążeniach. Kilka okrążeń później wyścig został zatrzymany, a po wznowieniu jechałem na pełnych deszczówkach. Nie mam pojęcia dlaczego rozbiłem się na okrążeniu worm-up , bo ledwo dotykałem gazu. W jednym momencie było OK a po chwili leżałem na plecach.” – powiedział Brytyjczyk.
„Nie wiedzieliśmy jakich użyć opon do drugiego wyścigu, bo choć tor w dużej mierze był suchy, to nad torem wisiały chmury z których mogło ponownie padać. Nie czułem się w tych warunkach zbyt pewnie, więc postanowiliśmy założyć przejściówki. Nie był to dobry wybór, bo tor przesychał. Chłopaki na slickach mogli przejechać okrążenie znacznie szybciej a ja nie mogłem zrobić nic więcej. Wszystko, co mogłem zrobić, to jechać jak najlepiej mogłem, nie upaść i dotrzeć do mety.” – wspominał drugi wyścig siedemnasty zawodnik klasyfikacji generalnej.