Włodarze cyklu World Superbike kilka dni temu potwierdzili, że z kalendarza zniknie runda na Laguna Seca i w Tajlandii, z kolei do cyklu zawita Barcelona i Oschersleben. Katar zostaje przeniesiony już na marzec. Oto pełny kalendarz!
Źródło: worldsbk.com
Rozwoju jakoś nie widać… 13 rund w 10 krajach.
To tak tylko przypomnę że w 2000r. były dwie rundy w Niemczech (stare Hockenheim i Oschersleben), dwie rundy we Włoszech (Monza, Misano) i trzy rundy w Wlk Brytanii (Donington i dwukrotnie(!) Brands Hatch).
W kolejnych sezonach drugą rundę na Brands Hatch zamieniono na Imolę, co dawało aż trzy rundy we Włoszech.
Nie zmienia to jednak faktu że osobiście nie lubię gdy jeden kraj organizuje więcej niż jedną rundę.
Gzehoo, oczywiście masz rację, tylko tu kwestia jest taka, jak ta liczba rund rozwija się w MotoGP, a jak w SBK?
W SBK właśnie stoimy w miejscu, a nawet się cofamy – w 2008 roku było 14 rund i jeśli dobrze policzyłem: w 11 krajach.
Teraz już w ogóle zrezygnowano z USA czy Azji Wschodniej, być może w ramach ograniczenia kosztów transportu, itd. – ale kosztem tego, że coraz bardziej to robią się mistrzostwa (południowej) Europy, a nie świata :(
Ilość rund jeszcze można przeboleć, zwłaszcza gdy teraz mamy aż 3 wyścigi w weekend. Ja tam nawet zaakceptuję kalendarz liczący 12 rund.
Problemem jest to gdzie te rundy się odbywają. Nie potrzebujemy dwóch rund we Włoszech i trzech w Hiszpanii. Niby fajnie że mamy przynajmniej Australię, Katar i Argentynę, ale to trochę za mało. Hiszpanie po prostu za bardzo zdominowali wyścigi motocyklowe i to nie tylko w liczbie kierowców.
Właśnie. Jorge Viegas mówił, że to nie jest optymalne, by MotoGP i SBK było w tych samych rękach. Być może to tylko PR-owa gadka, ale jedna promyk nadziei, że SBK pójdzie niegdyś w nowe ręce.
Dorna jest jak rodzic, który ma dwoje dzieci.
Jedno jest prymusem, przynosi dumę rodzinie, dostaje najlepsze zabawki i nie wstyd gdzieś się z nim pokazać.
Jest też i drugie. Mieszka sobie po cichu w piwnicy i spokojnie sobie żyje.
Nie bardzo jest się czym pochwalić przy sąsiadach, ale wielkiego wstydu też nie przynosi. Po prostu mało kogo obchodzi i ciągle jest w cieniu tego ważniejszego dziecka.
Tak to według mnie wygląda.
Przecież tyle rund w Europie to nie dlatego że jest tu masa fanatyków SBK, tylko dlatego że jest taniej niż wysyłać ich kilka razy za ocean.
W przerwie, kiedy Superbike nie będzie jechać po raz 10-ty w sezonie na naszym kontynencie, można go użyć jako królika doświadczalnego przed niektórymi wyścigami, jak to miało miejsce w Tajlandii i zapewne powtórzy się w Indonezji, Wietnamie czy Brazylii.
Jeśli nowy obiekt się sprawdzi, to wrzuci się tam MotoGp, a SBK wrócą się ścigać do Jerez czy innego Misano gdzie będzie ich oglądać 50 osób.
Jak dla mnie SBK było zawsze czymś drugiej kategorii i chyba tak jest nadal. Pamiętam, że taki Ruben Xaus jak przechodził do motoGP po wielu sukcesach w WSBK mówiło się, że może w końcu ktoś zacznie go w Hiszpanii rozpoznawać. Nie ma tu jakiegokolwiek porównania między tymi seriami a to, że są w jednych rękach na pewno nie sprzyja podnoszeniu konkurencyjności WSBK tak jak pisze @polerst. Ja sam też mało kiedy oglądam WSBK i zajrzałem tam w tym roku tylko ze względu na dyskusje jaka tutaj odbywała się w komentarzach. Wtedy strasznie mnie uderzyła jedna rzecz jakiej nigdy nie doświadczyłem przy motoGP – niesamowite echo pustki na trybunach czyli to co pisze @fidell33. Ponieważ sam nie mam wyrobionej opinii to opieram się na tej, którą kiedyś wygłosił chyba @polerst że szczytem popularności WSBK była walka Edwardsa z Baylissem w 2002 roku. Co się stało rok później? Obaj zaczęli starty w motoGP, gdzie rok wcześniej weszły czterosuwy. O ile Bayliss wskoczył na fabryczne Ducati to Edwards zaczął od Aprilii. To najlepiej obrazuje relację między motoGP i WSBK. Dlatego teraz też wielka legenda WSBK Fogarty zaczyna teraz przebąkiwać że żałuje że nie spróbował walki z Doohanem. Z tego samego powodu istnieje ogromna różnica w prestiżu Marqueza i Rea.
Czy szczytem popularnosci był rok 2002 w WSBK to mógłbym się tylko domyślać, aczkolwiek nie interesowałem się wówczas jeszcze wyścigami, więc chyba wspominał o tym ktoś inny :D
Swoją drogą, ktokolwiek z Was dysponuje może statystykami odnośnie frekwencji na wyścigach WSBK?
@polerst to przepraszam Cię w takim razie ;) ale jakby nie patrzeć ta pomyłka oznacza, że jesteś dla mnie autorytetem :D No i w sumie Ty chyba najczęściej się wypowiadasz w temacie WSBK
Jedyne czymś takim mogę Cię poratować:
https://www.roadracingworld.com/news/world-superbikemotoamerica-attendance-of-event-at-weathertech-raceway-laguna-seca-announced/
Nie wiem na ile to jest miarodajne.
Według tego, to w kwestii Misano się pomyliłem z tymi 50-cioma osobami;)
@ivar Sezon 2002 w SBK to był hit. Polecam o nim poczytać albo pooglądać, a szczególnie o wyścigach na Imoli. Walka dwóch wielkich zawodników i cudowny finał.
Co do Xausa i Hodgsona to ciekawą rzecz kiedyś znalazłem. Może to być prawda, a może być foliarstwo.
Chodzi o to, że po sezonie 2002 Ducati podpisało Hodgsona i Xausa na kontrakty z małą podstawą i dużymi premiami za wygrane. W 2003 obaj wygrali dużo razy, więc Ducati SBK musiało sypnąć im trochę grosza, a nie mieli na to ochoty.
Żeby oszczędzić sobie kłopotów w kolejnym roku, wysłali ich do MotoGp do D’antina, który nijak nie był w tamtym momencie dobrze zorganizowanym zespołem. Dość powiedzieć że przez jakiś czas jeździli na motocyklach pomalowanych w kolory sponsora, który nigdy do nich nie trafił…
@ivar – nie szkodzi i dziękuję :D
@fidell33 – powiem Ci, że jestem zaskoczony frekwencją na Lagunie, a nawet na Philip Island; te frekwencje są naprawdę całkiem spoko – natomiast w kraju, gdzie te frekwencje sięgały poziomu 25 tysięcy osób organizuje się 3 wyścigi? Ciekawe :D
Włochy mnie jakoś nie zaskoczyły, oglądając wyścigi na Eurosporcie chyba właśnie tam dało się odczuć, że ludzi jest sporo.
No PI całkiem spoko, tyle że Dorna już przebiera nogami żeby MotoGp przerzucić tam na wiosnę;) Co to oznacza dla SBK, chyba jest jasne.
Ale żeby nie było, że tylko czarnowidztwo uprawiam.
Patrząc na to jak Wayne Rainey powoli wyciąga wyścigi w USA na prostą, mam ogromną nadzieję, że za powiedzmy jakieś 5 lat przejmie on organizację WSBK. Tej serii potrzebny jest ktoś z nowymi pomysłami i zaangażowaniem. Ktoś kto zadba o prawa transmisyjne, jasny regulamin techniczny i niezbyt drogi próg wejścia.
Tak jak średnio przepadam za amerykańskimi właścicielami w sporcie, tak w tym przypadku myślę że ktoś taki byłby o wiele lepszy od Dorny, która jak dla mnie, nie ma serca do tej serii.
Bo to własnie jest tak, jak ująłeś we wcześniejszym komentarzu – SBK dla Dorny to „gorsze dziecko”. Zaufam Viegasowi, że nie ma tak wywalone na wszystko jak miał Ippolito, jeśli chodzi o inne serie niż MotoGP. Przynajmniej na takiego się kreuje, więc liczę, że Dorna długo nie nacieszy się Superbike’ami.
rundy są tam gdzie przychodzi więcej osób i maja lepszą oglądalność… szkoda, że Laguna wyleciała! :(