O ile Noriyuki Haga weekend w Katarze może zaliczyć do udanych, o tyle Michel Fabrizio wręcz przeciwnie. Na torze Losail Japończyk dwukrotnie wywalczył średni stopień podium, z kolei przy nazwisku Włocha dwa razy pojawiło się DNF.
Pomimo tego, że O ile Noriyuki Haga weekend w Katarze może zaliczyć do udanych, o tyle Michel Fabrizio wręcz przeciwnie. Na torze Losail Japończyk dwukrotnie wywalczył średni stopień podium, z kolei przy nazwisku Włocha dwa razy pojawiło się DNF.
Pomimo tego, że wygrał tylko raz — podczas pierwszego wyścigu w Australii, wywalczone trzy drugie miejsca pozwalają mu nadal plasować się na pozycji lidera w klasyfikacji generalnej. „Jestem bardzo zadowolony z wyników, bowiem nadal prowadzimy w mistrzostwach,” mówił po sobotnich zmaganiach #41, który nad drugim w „generalce” Benem Spiesem nadal ma dziesięć punktów przewagi.
„Pierwszy wyścig był dla mnie ciężki, ponieważ musiałem w nim ostro walczyć z Maxem i Benem. Na pierwszych kółkach spokojnie utrzymywałem jego tempo, ale później zacząłem mieć problemy z tylną oponą, więc było ciężej,” kontynuował 34’latek, który zarówno w pierwszym biegu jak i drugim mocno walczył z Biaggim. „Ben wyprzedził mnie i nie było sposobu, by mu się zrewanżować. Cieszyłem się walką z Maxem, ale końcowe okrążenia były ciężkie.”
Noriyuki był bardzo zadowolony z wyników w wyścigach, zważywszy głównie na fakt, iż początek weekendu nie był dla niego najlepszy. Dopiero w sesji Superpole udało mu się wskoczyć do czołówki (czwarte miejsce). „Drugi wyścig był kolejnym, podobnym do poprzedniego biegiem, w którym walczyłem z Maxem. Prowadziłem przez pięć pierwszych kółek i trzymałem za sobą Maxa. Wtedy jednak, jak wcześniej, Ben nas wyprzedził i odjechał. Tak czy inaczej, wywalczyliśmy dobre wyniki i punkty, więc wielkie dzięki dla mojego zespołu, ponieważ po problemach w czwartek udało nam się dostroić maszynę.”
Kompletnie inny nastrój panował po zmaganiach w ekipie Fabrizio. #84 w pierwszym biegu zmuszony był wyłączyć kontrolę trakcji w swoim Ducati 1198, przez co upadł. „To dzień, o którym musimy jak najszybciej zapomnieć,” stwierdził krótko Michel, który do swojego team-partnera z ekipy Xeroxa traci w klasyfikacji generalnej już 61 punktów.
„W pierwszym wyścigu miałem problem z systemem antypoślizgowym, więc go wyłączyłem. Jednak jazda bez niego nie jest łatwa. Przez to upadłem,” mówił dalej 24’latek z Rzymu. Drugi bieg również nie był udany dla Michela — problemy z tylną oponą zmusiły go do zjazdu do boksów w celu jej wymiany. „Po ośmiu kółkach musiałem zjechać do boksów i zmienić tylną gumę, która sprawiała mi problemy od pierwszego okrążenia. Wyjechałem znów na tor, ale strata była tak duża, że nie miałem szansy na walkę o punkty, więc zdecydowałem zakończyć zmagania przedwcześnie,” zakończył Włoch.
Miejmy nadzieję, że podczas kolejnej rundy Fabrizio uniknie problemów i będzie w stanie nawiązać walkę w czołówce. Zarówno zawodników teamu Xerox Ducati jak i pozostałych kierowców na torze zobaczymy w pierwszy weekend kwietnia na obiekcie imienia Ricardo Tormo.