Szwajcar Thomas Lüthi wygrał trzy z ostatnich pięciu wyścigów i tym samym zmniejszył dystans punktowy dzielący go do lidera klasyfikacji generalnej Mistrzostw Moto2 Johanna Zarco do 22 punktów.
Klasyfikacja Mistrzostw Moto2 po 16 z 18 wyścigów prezentuje się następująco:
- Zarco – 224 punków
- Lüthi – 204 punkty
- Rins – 201 punktów
Tom Lüthi musi dążyć do zwycięstwa w Malezji, ponieważ tylko wtedy może mieć on pewność, że rozstrzygnięcie tytułu mistrzowskiego zostanie przesunięte na ostatnią rundę w Walencji, gdzie po raz kolejny pojawi się przed nim realna szansa na zostanie Mistrzem Świata.
To zadanie brzmi jako wyjątkowo mozolne, ale szwajcarski kierowca Kalexa z Garage Plus Interwetten-Team wygrał dwa ostatnie wyścigi. Dlaczego więc także nie w Sepang, gdzie w 2005 roku wygrywał w klasie 125cc na Hondzie oraz w 2011 roku w klasie Moto2 na Suterze?
Lüthi: ,,Rozpoczęliśmy dwa wyścigi za oceanem od zwycięstw, co jest świetne! Przez to moja pozycja w Mistrzostwach uległa całkowitej zmianie… Ale dla mnie ta sytuacja jest nawet trochę łatwiejsza niż dla Johanna Zarco. Musi on kalkulować, rozważać i zastanawiać się. Ja natomiast muszę tylko zachować moją formę i nadal starać się walczyć o zwycięstwo. Nie muszę postępować umiejętnie i mądrze. Chcę przez to powiedzieć, że nie wolno mi dać się rozproszyć. Bałoby to wielkim błędem. Muszę po prostu nadal wykonywać swoją pracę tak, jak w ostatnich wyścigach.”
Jak więc udało się Tomowi osiągnąć tę jednostajność, której zawdzięcza sukcesy z ostatnich tygodni? W końcu nigdy w ciągu dziesięciu lat swoich startów w pośredniej kategorii nie wygrał czterech wyścigów w sezonie. Teraz w końcu mu się to powiodło.
Lüthi: ,,Jest to rezultat naszej odporności na trudy i pracy, którą wykonuję. Po sezonie 2015 zmieniłem szefa mechaników – to jeden z najważniejszych punktów. To oczywiście nie znaczy, że Alfred Willeke wykonywał swoją pracę źle, ale teraz mamy nowe, świeższe pomysły! Współpraca z Gilles Bigotem układa się znakomicie. Uczymy się od siebie nawzajem i wciąż lepiej się poznajemy. Razem rośniemy w siłę i podwyższamy swój poziom. Tak powinno być podczas dwóch ostatnich rund tego sezonu oraz w przyszłym roku.”
Pierwsze zwycięstwo Toma miało miejsce przed jedenastu laty. Sam z trudem może w to teraz uwierzyć.
Lüthi: ,,Tak, kocham Sepang! To fantastyczne móc się tutaj ścigać.” – zaznacza Szwajcar. ,,Widziałem niedawno zdjęcia z mojego pierwszego zwycięstwa tutaj z 2005 roku. To było kawał czasu temu! Wygrałem wtedy z Miką Kallio. Byłem w szoku, kiedy zobaczyłem te stare zdjęcia… Tak, kocham ten tor, asfalt jest nowy i jest on znakiem zapytania. Także poprowadzenie toru lekko się zmieniło. To nowe wyzwanie, które mi się podoba.”
Wart uwagi jest fakt, że Superbike’i po przebudowie toru pokonywały okrążenie szybciej o 3 sekundy, a bolidy F1 nawet 6,5 sekundy.
Pogoda nie martwi Thomasa Lüthiego. ,,Przyjeżdżamy tu z Phillip Island. Wiemy, jakie figle płata tu pogoda… teraz nic nie jest w stanie nas zaskoczyć!”
Źródło: Speedweek.com
Luthi, Zarco, byle ktoś z tej dwójki zdobył to mistrzostwo :)
Mimo wszystko mam nadzieję że Zarco obroni tytuł i przejdzie do MotoGP jako dwukrotny i zarazem aktualny mistrz Moto2.
Ale jajca, że Luthi tak daleko zaszedł i wyprzedził Rinsa. Dobre, dobre.