Bezzecchi zostawił za sobą „dni pełne smutku”

Marco Bezzecchi odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w wyścigu MotoGP dla zespołu Aprilii na torze Silverstone, zostawiając za sobą trudny początek sezonu oraz własne wątpliwości. Zawodnik, który w przeszłości reprezentował barwy zespołu VR46 Ducati, zdecydował się na zmianę, przyjmując ofertę fabrycznej ekipy z Noale na sezon 2025.

Jak sam przyznał: „Chciałem bardzo zostać zawodnikiem fabrycznym, więc kiedy Aprilia dała mi taką możliwość, postanowiłem podjąć to wyzwanie”.

Kliknij, aby pominąć reklamę

Start w nowym zespole nie należał do najłatwiejszych. Problemy z dostosowaniem się do motocykla RS-GP skutkowały przeciętnymi wynikami – Bezzecchi kończył na szóstym miejscu w Tajlandii i Teksasie, ale już 14. lokaty w Jerez i Le Mans ukazały skalę trudności, z jakimi się zmagał. „Nie zmieniłem swojego nastawienia ani celów. Po prostu wiedziałem, że to będzie wymagało czasu i pracy” – komentował później.

Kluczowym momentem okazał się weekend w Wielkiej Brytanii. Po solidnym czwartym miejscu w sobotnim sprincie, Bezzecchi w niedzielnym wyścigu przesunął się z 11. na 1. miejsce i sięgnął po zwycięstwo. Był to przełomowy wynik po okresie, który sam zawodnik określił jako „dni pełne smutku”. „Starałem się nie poddawać, nawet jeśli wszystko wyglądało na stracone, bo przeszliśmy przez naprawdę ciężki czas” – powiedział po wyścigu. – „Ale ostatecznie, pracując i pracując, udało nam się wypracować także dobre rezultaty. To efekt tej pracy”.

W cieniu decyzji o odejściu z VR46 Ducati, Bezzecchi zmagał się również z presją psychiczną i momentami wątpił we własne możliwości. 26-latek podkreślał, jak ważne było dla niego wsparcie najbliższego otoczenia. „Powiedzmy, że w sporcie, i myślę że ci, którzy za mną stoją, dobrze to rozumieją – kiedy nadchodzą trudne chwile, pojawia się wielu ludzi, którzy w ciebie wątpią” – tłumaczył. – „Najlepsze, co możesz wtedy zrobić, to trzymać się tych, którzy wiedzą, na co cię stać”.

Kliknij, aby pominąć reklamę

Choć zawodnik nie jest już częścią VR46 Ducati, to więzi z Akademią VR46 i Valentino Rossim nadal odegrały znaczącą rolę w jego procesie odbudowy. „Czasem trudno się do tego przyznać, ale człowiek zaczyna wątpić nawet sam w siebie, kiedy nic się nie układa” – przyznał. – „Na szczęście mam wokół siebie wielu wspaniałych ludzi – od zespołu, przez Akademię, po Valentino i cały jej personel. Są niesamowici”.

Oprócz zawodowego zaplecza, Bezzecchi docenił również znaczenie zwykłych, codziennych relacji. „Mam 26 lat, jestem normalnym facetem, i przyjaciele, z którymi mogę rozmawiać o wszystkim, są dla mnie czymś wyjątkowym. Prawdziwi przyjaciele to skarb – dziękuję im” – dodał.

Źródło: motorsportweek.com

Kliknij, aby pominąć reklamę

Paweł Krupka

Na MOTOGP.PL - od 2009 roku. W kręgu zainteresowań - wszystko co związane z motorsportem, od żużla, przez MotoGP do Formuły 1.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button