GP Czech: Marquez pokonuje problemy z ciśnieniem opon i wygrywa Sprint!

Źle ustawione ciśnienia opon w fabrycznym zespole Ducati zdecydowanie zdominowały sobotni Sprint w Czechach. Francesco Bagnaia i Marc Marquez musieli oddawać swoje odpowiednio drugą i pierwszą pozycję, by schować się za innymi zawodnikami. Mimo to, #93 zdołał wybrnąć z tej sytuacji i wygrać 11. Sprint w tym roku! KTM cieszy się z podwójnego podium – dla Pedro Acosty oraz – uwaga – Enei Bastianiniego z ekipy Tech3!

Wyścig od startu miał bardzo przewidywalny przebieg. Mimo startu z P2, Marc Marquez już w 3. zakręcie wyprzedził łatwo Francesco Bagnaię i objął prowadzenie. Dwójka ta była szybsza od reszty stawki i wydawało się, że to koniec emocji. Jednak już wkrótce zaczęliśmy obserwować dziwne sceny wśród zawodników Ducati. Okazało się, że ciśnienie w oponach zostało ustawione tak, że bardzo szybko „wypadło” poza regulaminowe okienko i trzeba było ratować się jazdą za innym motocyklem.

Najpierw Bagnaia zwolnił, i zaczął szukać innego zawodnika, za którym mógłby się „schować”. Wpuścił przed siebie Pedro Acostę, ale szybko wyprzedzili go także Fabio Quartararo, Enea Bastianini oraz Marco Bezzecchi. #63 wyraźnie stracił tempo, jakie miał na początku. Niedługo potem to samo zrobił Marc Marquez – w jego wykonaniu wyszło lepiej, bowiem przepuścił tylko Acostę, i „przykleił się” do jego motocykla, i kolejne okrążenia spędził w ślad za KTM-em.

Na ostatnim okrążeniu Marquez pokazał jednak, że ma dużą rezerwę w  tempie i pewnym atakiem pozbawił Pedro Acostę prowadzenia. W tym samym momencie Francesco Bagnaia stracił pozycję na rzecz Raula Fernandeza, który radzi sobie w Brnie nadspodziewanie dobrze na satelickiej Aprilii zespołu Trackhouse. Fabryczni zawodnicy Ducati przecięli metę odpowiednio na P1 i P7 – i były to jedyne Ducati w punktach!

Bardzo chaotyczny wyścig pojechał bowiem Alex Marquez. Po nieudanych kwalifikacjach, już na starcie stracił wiele pozycji, a potem niemal zderzył się z zespołowym kolegą, Ferminem Aldeguerem. Do końca wyścigu nie potrafił zyskiwać pozycji i dojechał dopiero na P17! Fabio Di Giannantonio zaliczył upadek. Za kontuzjowanego Franco Morbidellego ekipa VR46 nie wystawiła rezerwy.

Po zmianie asfaltu na super przyczepny, doskonale w Brnie znowu czuli się zawodnicy KTM (przypomnijmy – ostatni wyścig tam wygrywał Brad Binder). Nie tylko Acosta i Bastianini, którzy stanęli na podium – ale także Pol Espargaro, który pojechał dziką kartą i od razu zdobył punkcik! Jorge Martin po powrocie do ścigania długo dzielnie trzymał się w punktach, ale w samej końcówce nie wytrzymał trudów wyścigu i spadł poza TOP10. Warto jeszcze wspomnieć Hondę – po świetnych kwalifikacjach, Joan Mir zajął ostatnie miejsce, a punkty dla japońskiego producenta zdobył tylko Johann Zarco.

Po wyścigu długie chwile zawodnicy byli wstrzymywani przed wejściem na podium – weryfikowano ciśnienia opon u Marca Marqueza, Alexa Rinsa oraz Ai Ogury, ale finalnie, wszyscy zachowali wywalczone na torze miejsca.

Źródło: crash.net