Quartararo: „W niedzielę może być jeszcze gorzej”

Mimo problemów z motocyklem i fizycznych ograniczeń, Fabio Quartararo zdołał ukończyć sobotni wyścig na Mugello na dziesiątym miejscu. Francuz nie miał łatwego zadania – nie tylko musiał radzić sobie z dolegliwościami po upadku, ale też z poważnymi problemami technicznymi. 

„Czuję się bezsilny, bo tylne koło podskakuje nam niesamowicie. Straciliśmy na tym sporo w Sprincie. Jeśli nie znajdziemy rozwiązania, jutro może być jeszcze gorzej. Problem pojawia się głównie przy wejściu w zakręt, a Mugello wymaga bardzo szybkiego i złożonego wejścia – 170 stopni przy niestabilnym motocyklu nie daje zaufania. Na razie nic nie możemy zrobić” – powiedział zawodnik Yamahy.

Kliknij, aby pominąć reklamę

Nieprzyjemna kraksa w treningach również nie ułatwiła sytuacji. „Ból w ramieniu był cały czas obecny, choć spodziewałem się, że rano będzie gorzej. To nie miało wpływu na wynik, ale uniemożliwiło mi utrzymanie tempa. Miałem podwichnięcie barku – kość wyszła i wróciła na miejsce. To już trzeci raz, choć wcześniej działo się to rzadko. Na zdjęciach rentgenowskich zauważyli też stary uraz sprzed sześciu lat, ale zapewniono mnie, że to nic poważnego” – tłumaczył Quartararo.

Pomimo tych trudności zawodnik był konkurencyjny w kwalifikacjach. „Nie, nie jestem zaskoczony tempem na jednym okrążeniu. W piątek zrobiłem 1’44″9 i po upadku nadal czułem się dobrze, więc liczyłem na jeszcze lepszy wynik. Najwięcej czasu tracę między zakrętem 14 a pierwszym. Tam wszystko mi ucieka” – podsumował.

W rozmowie wrócił też do nieporozumienia z porządkowymi po upadku. „Nie prosiłem ich, by wstawiali mnie z powrotem na tor – chciałem, żeby spuścili poduszkę powietrzną, bo mnie uciskała. Ale oni mnie nie zrozumieli. Było małe nieporozumienie, ale to moja specjalność. Staram się nie kłócić z porządkowymi – są jak sędziowie w piłce nożnej. Chciałem wrócić z motocyklem do boksu, bo mamy tylko jeden konkurencyjny silnik, ale nie udało się” – mówił z uśmiechem.

Kliknij, aby pominąć reklamę

W trakcie startu doszło do nieplanowanej sytuacji z Markiem Marquezem. „To faktycznie wpłynęło na mój start, choć starałem się nie rozpraszać – byłem wystarczająco daleko i nie po tej stronie. Tak naprawdę nie wiem, co dokładnie się wydarzyło” – przyznał.

Techniczne aspekty motocykla również budziły jego niepokój. „Nie mieliśmy tego, co pozwala jechać szybko. Te niekontrolowane podskoki pojawiły się nagle i nigdy wcześniej ich nie było. Chciałbym zrozumieć, skąd się wzięły” – powiedział szczerze.

W kontekście pojedynków na torze, Quartararo wspomniał najciekawsze momenty z przeszłości. „W 2019 roku walczyliśmy z Marquezem o zwycięstwo i to było świetne, ale w Austin w 2022 było jeszcze lepiej – przez dwa okrążenia jechaliśmy na styk. Tęsknię za tymi chwilami” – wyznał.

Choć Ducati sprawiało wrażenie mającego trudności w wyprzedzaniu Yamahy M1, El Diablo nie zgadzał się z tą tezą. „Dla mnie wyglądało to tak, jakby przejeżdżali obok mnie bez większego trudu. Zrobiliśmy postęp, ale nadal czegoś brakuje – nie jesteśmy w stanie dorównać Desmosedici. Vinales na KTM-ie też wyprzedzał mnie kilka razy. Tylko na początku mogłem się trochę pobawić” – skwitował.

Kliknij, aby pominąć reklamę

Źródło: gpone.com

Paweł Krupka

Na MOTOGP.PL - od 2009 roku. W kręgu zainteresowań - wszystko co związane z motorsportem, od żużla, przez MotoGP do Formuły 1.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button