Pedrosa nie dostanie szansy. Kiedy KTM wróci do dzikich kart?

KTM zrezygnował z udziału w najbliższej rundzie MotoGP w Jerez jako zespół z dziką kartą, mimo że ma do dyspozycji aż sześć takich zgłoszeń jako producent „Rank C” jeśli chodzi o przywileje. To decyzja zaskakująca, bo w przeszłości KTM wykorzystywał tę opcję z sukcesami – Dani Pedrosa zdobył podium w Sprincie na tym torze w 2024 roku.
Dyrektor motorsportu w KTM, Pit Beirer, tłumaczy, że obecnie skupiają się na rozwoju motocykla i nie chcą odciągać testerów od pracy. Dane od czterech etatowych zawodników uznaje za wystarczające. Zmiana strategii może też jednak wynikać z niedawnych problemów finansowych KTM, które przeszło restrukturyzację. Każdy dodatkowy zawodnik to oczywiście większe koszty.
Mimo wszystko ogromna szkoda braku Pedrosy. Dzikie karty często kojarzą się z „zapchajdziurami” – zawodnikami, którzy zamykają stawkę i czasem ledwie zdołają się zmieścić w punktach. Z „filigranowym” (jak wszyscy – „uwielbiamy” to słowo) Hiszpanem było inaczej. Chyba nie było fana MotoGP, który nie poczuł nieco nostalgii, gdy debiutujący w 2006 roku #26 wbił się do trójki w zeszłorocznym Sprincie.
Są też jednak inne kwestie. Pedro Acosta zapowiedział, że na razie zostaje przy zeszłorocznej specyfikacji motocykla, bo czuje się na niej pewniej przy hamowaniu. Inni zawodnicy KTM używają różnych wersji maszyn, co utrudnia ocenę postępów. Brak dzikich kart na razie nie oznacza, że nie pojawią się później w sezonie, ale widać, że KTM stawia teraz na długofalowy rozwój zamiast dodatkowych startów.