Home / Inne / AMA FIM Supercross 2012 – Relacja z rundy 15 (Seattle).

AMA FIM Supercross 2012 – Relacja z rundy 15 (Seattle).

Runda ta była pełna niespodzianek – Roczen wystartował (i zawojował!) w klasie Supercross, Dungey po 5 tygodniach przerwy wrócił na tor, Short zamienia potencjał w zwycięstwo, Villopoto wypada z Main Eventu, a rywalizacja chłopaków z WEST przyniosła więcej nowych pytań odnośnie, tego kto może zostać mistrzem, niż odpowiedzi. Seattle zgotowało nam moc wrażeń!


Klasa 250 WEST – Biegi eliminacyjne:

 Eliminacje w klasie Lites przebiegły gładko – w znacznym stopniu dzięki pogodzie, która była naprawdę wyśmienita. Dean Wilson w Heat1 zaliczył holeshota, a co ważniejsze – nie stracił pozycji lidera kilka metrów dalej. Dean prowadził i konsekwentnie zwiększał swoją przewagę nad drugim w stawce Martinem Davalosem. Matt Moss jechał na trzeciej pozycji, ale życie zaczynał mu utrudniać Eli Tomac. Czas upływał, chłopcy zaliczali kolejne pętle, co w rezultacie doprowadziło ich do mety – w takiej właśnie kolejności. Ze stratą ponad 11s. do lidera tego biegu, dojechał oblatywacz CRF 250, Vince Friese, zajmując tym samym piąte miejsce.

Bieg drugi został zaś zdominowany przez zawodnika Red Bull KTM – Marvina Musquina. Francuz podobnie jak Wilson złapał holeshota i od startu, aż do mety był dominatorem tego wyścigu. Will Hahn i Cole Seely zajmowali kolejno drugie i trzecie miejsce, ale to ostatecznie Musquin przeleciał nad linią mety jako pierwszy. Ryan Sipes, był czwarty.

Cztery okrążenia biegu ostatniej szansy (LCQ) najszybciej przebył Scott Champion oraz Killy Rusk, dzięki czemu obu panów mogliśmy oglądać w Main Evencie.


Bieg główny:

A ten zapowiadał się bardzo emocjonująco… Między pierwszym w generalce Wilsonem , a drugim Tomac’em była niewielka różnica. Były to bowiem dwa „oczka”. Francuska maszyna, jaką jest Musquin (i który po dotychczasowych sześciu rundach był czwarty w generalnej) również zapowiadał walkę o najwyższy stopień pudła. Trzeci, Cole Seely, nie mógł zaś na to pozwolić, by jego pozycja pozostała niezagrożona. Każdy miał zatem swoją strategię, a co z tego wyszło?

Otóż po opadnięciu bramek najszybszy okazał się Eli Tomac, ale już za pierwszym zakrętem pałeczkę przejął Ryan Sipes. I rozpoczęło się „wojowanie”. Sipes trzymał pozycję lidera w swojej garści i tak też minęło pierwsze okrążenie. Tomac był drugi, Wilson trzeci, ale gdzie jest Musquin? Niestety nie wyglądało to zbyt dobrze, bo sytuował się dopiero na pozycji dziewiątej. Po krótkim czasie, na froncie doszło do przetasowania. Wilson przeskoczył bowiem Tomaca i przed sobą miał już tylko Sipesa, który najwidoczniej już dawno nie czuł się na swojej Yamasze tak doskonale. „Liderowania” oddać bowiem nie zamierzał!

Sytuacja w czołówce była dość stabilna, aż w końcu, mniej więcej w połowie wyścigu, Tomac próbował odebrać utraconą na drugim „lapsie” pozycję wicelidera, co skończyło się pechowo dla Wilsona, który… zaliczył glebę! Sytuacja ta spowodowała, że nim się pozbierał, spadł już na miejsce siódme i nadzieje na dobry finisz diametralnie się osłabiły. Will Hahn, jadący do tej pory za plecami „trójcy”, teraz sam był jej częścią. Seely czwarty. Musquin parł na front i był już szósty. Francus dostał jednak jakichś skrzydeł, bo od tej pory tylko piął się w górę! Na okrążenie przed końcem był…trzeci! Od Sipesa dzielił go tylko Tomac, ale i ten po chwili musiał ulec. To co działo się w ostatnich sekundach tego wyścigu, było nader dramatyczne i zakończyło się wygraną Sipesa, który pewnie jechał od opadnięcia bramek. Ponad 3.5s. za nim zjawił się zadyszany Musquin, a Tomac musiał być zadowolony z miejsca trzeciego. Seely czwarty, Hahn piąty, Jason Anderson szósty, a Wilson – dopiero siódmy.


Podsumowanie:

Te wydarzenia, zwłaszcza wypadek Wilsona przyniosły mały przewrót w generalce, mianowicie nowym liderem klasyfikacji stał się Eli Tomac! Wilson traci do niego w prawdzie tylko cztery oczka, ale musi żyć z tą myślą, że od zwycięstwa w klasie WEST dzieli go jeszcze bardzo długa droga. Zatem Tomac, czy Wilson? A może Seely, który jest trzeci i traci do lidera 15 punktów? Musquin ze stratą 23? Prawdą jest, że w tej grupie, jeszcze wszystko może się zdarzyć… Czekamy zatem z niecierpliwością na kolejną OSTATNIĄ już rundę WESTowiczów, którą tym razem podejmie Salt Lake City.


Klasyfikacja generalna – Klasa 250 WEST (po 7 rundach):

1. Eli Tomac- 134 pkt.

2. Dean Wilson – 130 pkt.

3. Cole Seely – 119 pkt..

4. Marvin Musquin – 111 pkt.

5. Ryan Sipes – 78 pkt.

6. Nico Izzi – 78 pkt.


Klasa Supercross – Biegi eliminacyjne:

Bieg No1. rozpoczął się od sensacji, mianowicie od holeshota…Kena „Kroc’a” Roczena! Tak, własnie tak. Ken, który zakończył rywalizację w EAST 250 na trzecim miejscu, postanowił zafundować sobie bardzo ostry trening, czyli start w klasie Supercross. Niemiec wystartował na kultowym motocyklu ze stajni KTM, mianowicie modelu 350 SXF. Fakt, że Kenny jest szybszy od „championa” Supercross – Ryana Villopoto, nie dawał mistrzowi spokoju i po kilku chwilach to właśnie on objął prowadzenie. Roczen spadł jednak tylko o jedno oczko w stawce i niżej już „spadać” nie zamierzał. Justin Brayton wraz z czwartym Andrewem Shortem nic nie wskórali, dlatego skończyli Heat 1 kolejno na tych właśnie pozycjach. Roczen był drugi, a Villopoto z ponad 6s. przewagi – pierwszy.

Heat 2 również zasurfował nam niespodziankę. A był nią numer #5, czyli Ryan Dungey, który po wielu tygodniach (pięciu) przerwy powrócił na tor, by znów podjąć rękawicę. I start biegu drugiego zaliczył co najmniej dobrze, bo przed sobą miał jedynie Jake’a Weimera. Na drugim okrążeniu ten stan rzeczy się jednak zmieniał i Dungey objął prowadzenie. Millsaps, plasował się jako trzeci. I od spadku Weimera nie byliśmy już świadkami jakichś manewrów, które mogłyby zmienić kolejność pierwszej trójki. W spokoju zatem Dungey doprowadził peleton do mety. Czwarty, zaraz po Millsapsie, był Kyle Chrisolm a piaty Mike Alessi. Kyle Regal, Robert Kiniry, Matthew Goerke i Justin Sipes – również zakwalifikowali się do biegu głównego.

Weston Peick i Nick Wey złapali bilety ostatniej szansy w LCQ.


Bieg główny:

Andrew Short ruszył perfekcyjnie, co w rezultacie sprawiło, że na zakręcie znalazł się jako pierwszy. Roczen i Weimer szybko jednak ustawili się zaraz za nim, by walczyć o prowadzenie. Dungey plasował się na piątym miejscu, zaraz za Justinem Braytonem. Supercross lubi w tym sezonie zachowywać najwidoczniej „naturalną” równowagę, której dewizą jest „iż dwóch mistrzów w jednym wyścigu być nie może…” Do czego zmierzam. Kilka minut po starcie pech dopadł Ryana Villopoto (którego start też do najlepszych nie należał). Na jednym z zakrętów, na którym znalazło się w jednym momencie dość sporo zawodników Ryan chciał przejechać po wewnętrznej, ale zaliczył uślizg. Uślizg, który nie wyglądał na groźny, a mimo to sprawił, że świeżo-upieczony mistrz serii AMA FIM SX 2012 klasy 450 wił się z bólu. I na tym też wydarzeniu Villopoto zakończył wyścig. Roczen, Dungey i Weimer a także Andrew Short musieli pogodzić się z tym, że będzie im dane prowadzić bój głównie między sobą.

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=Cc6pXdNqF3s[/youtube]

Prowadzący Short umacniał swoją lokatę, a Roczen, Weimer, Brayton i Dungey podążali za nim. Ale okrążenie szóste przyniosło nam znaczny rozłam, tj. oddzielenie się o reszty Shorta i podążającego za nim krok w krok „Kroc’a” Roczena oraz ich zaciętą potyczkę. Nagle wielki okrzyk „whoahh” przeszył CenturyLink Stadium i Ken zrównał się z Shortem – mało brakło a wyprzedziłbym ridera Hondy. Whoopsy i kolejny atak Niemca, znów po wewnętrznej. Nieudany! Próba kolejna miała miejsce na ostrym nawrocie, wprowadzającym riderów na „pas startowy”. Tym razem Ken był jeszcze bliższy przejęcia pozycji. Short pozostaje jednak liderem, ale zawodnik Red Bull KTM, nie odpuszczał. W tym samym czasie Weimer borykał się z Braytonem i Dungey’em. Ten ostatni wdał się w pojedynek z Braytonem, celem przejęcia jego pozycji. Zbyt bliski kontakt na jednym z nawrotów spowodował glebę zawodnika KTM i natychmiastowy spadek w klasyfikacji wyścigu (na miejsce 7.).

W połowie wyścigu rozpoczął się proces wyrabiania przez Shorta przewagi na Roczenem. Na pięć okrążeń do końca ta przewaga wynosiła już ponad 3s. Roczen odpuścił. Miejsce piąte, po Dungey’u, zajął Millsaps i czuł się na nim fantastycznie. Na tej bowiem pozycji dojechał do mety, chwilę po Justinie Braytonie. Jake Weimer zdołał wywalczyć trzeci stopień podium, Ken Roczen dojechał drugi, a tym, który linię mety przekroczył jako pierwszy, był bezkonkurencyjny w tym biegu – Andrew Short i to na jego konto wpłynęło zwycięskie 25 punktów!

 

Podsumowanie:

Bez wątpienia mistrzem wyścigu został Short, ale gwiazdą…Ken Roczen. Nastoletni Niemiec czuł się w klasie Supercross jak ryba w wodzie. Wiadomo, że tegoroczna rywalizacja „mistrzów” jest pełna luk w bramkach startowych – nie ma Reeda, Stewarta, w Main Evencie w Seattle odpadł Villopoto, co zdecydowanie obniża poziom tych potyczek. Ale Short pokazał dziś wielki styl, co dla Roczena może być dobrą wróżbą na przyszłość. Czy Mistrz Świata MX z 2011 roku za rok podejmie działania w supercrossowej klasie 450? Miejmy nadzieję! Widowisko z pewnością na tym zyska!


Klasyfikacja generalna – Klasa Supercross 450 (po 15 rundach).

1. Ryan Villopoto (Kawasaki) – 323 pkt.

2. Davi Millsaps (Yamaha) – 222 pkt.

3. Justin Brayton (Honda) – 219 pkt.

4. Ryan Dungey (KTM) – 207 pkt.

5. Jake Weimer (Kawasaki) – 191 pkt.

6. James Stewart (Yamaha) – 178 pkt.

I tym oto pogodnym akcentem kończymy relację z 15 rundy AMA FIM Supercross 2012. Przypominamy, że następna będzie miała swoje miejsce już 28. kwietnia w Salt Lake City. Finał poczynań ekipy WEST z pewnością zgotuje nam wiele emocji, a końcowy wynik wciąż może zaskoczyć….

 

AUTOR: Redakcja

Komentarze: 1

  1. „Tomac próbował odebrać utraconą na drugim „lapsie” pozycję wicelidera, co skończyło się pechowo dla Wilsona, który… zaliczył glebę!”

    Czy autor tekstu chociaz ogladal wyscig?
    Tak ciekawa walke splycic do jednego zwrotu „zaliczyl glebe”.
    Przeciez pomogl mu w tym Tomac, ktory wczesniej dwa razy byl agresywnie blokowany (wypychany) przez Wilsona.
    Do tego ani slowa o tym co powiedzieli po zawodach ci dwaj zawodnicy. Zwlaszcza Tomac, ktory stwierdzil, ze jak Wilson chce brudnej walki to on tez nie odpusci.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie będzie opublikowany. Wymagane pola oznaczone są gwiazdką *

*

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
150 zapytań w 1,379 sek