Home / Moto3 / Nie ma mocnego na Marca Marqueza – Grand Prix Australii

Nie ma mocnego na Marca Marqueza – Grand Prix Australii

Ten weekend nie był łatwy dla zawodników klasy 125cc. Pogoda nie rozpieszczała kierowców – było zimno, bardzo wietrznie i deszczowo. Jeszcze niedzielna sesja warm – up odbyła się na mokrym torze. Nieco lepiej było już w wyścigu, który przebiegł bez deszczu, wiąż jednak wiał silny wiatr.

 

Pomimo iż w klasie 125cc losy tytułu Mistrza Świata pozostają w dalszym ciągu nierozstrzygnięte, na niekwestionowanego lidera wysuwa się Marc Marquez. Zawodnik zespołu Red Bull Ajo Motorsport zdeklasował dzisiaj swoich rywali. Ani Pol Espargaro, ani Nico Terol nie mieli nic do powiedzenia w kwestii walki o zwycięstwo.

 

O prowadzenie Marc Marquez musiał tak naprawdę walczyć tylko na początkowym okrążeniu. Zaczął wyścig całkiem nieźle, ale na pierwszym zakręcie ładnie po zewnętrznej wyprzedził go Bradley Smith. Brytyjczyk nie pozostał jednak na pozycji lidera za długo, bowiem Hiszpan momentalnie kontratakował.

 

Dobrze wyścig rozpoczął Pol Espargaro, który po zgaśnięciu czerwonych świateł utrzymał swoją trzecią pozycję. Kiedy zauważył, że Marc wyprzedził Bradleya i rozpoczął ucieczkę, również skutecznie zaatakował Smitha i ruszył w pogoń za rywalem. Znacznie gorzej natomiast poradził sobie Nico Terol. Zawodnik Bancaja Aspar Team, który startował z czwartego pola startowego, spadł na siódme miejsce i od początku musiał odrabiać sporo straty.

 

Na pierwszym okrążeniu z wyścigu odpadli dwaj zawodnicy Albert Moncayo i Johan Zarco. Obu kierowcom nic się na szczęście nie stało.

 

Marquez od początku narzucił ostre tempo wyścigu. Tym razem nie zamierzał bawić się z rywalami, przepuszczać ich i sprawdzać, jakim jadą tempem. Młody Hiszpan pewnie prowadził i skupiał się tylko na utrzymaniu tej pozycji lidera wyścigu. Pol Espargaro utrzymywał tempo swojego rodaka, jednak nie był w stanie zaatakować.

Za prowadzącymi zawodnikami zwarcie jechała czwórka zawodników – Bradley Smith, Esteve Rabat, Efren Vazquez i Nicolas Terol. Duże szanse na walkę w tej grupie miał również Sandro Cortese, który w kwalifikacjach wywalczył przecież znakomite, drugie pole startowe. Niestety, Niemiec zaliczył wysiadkę ze swojego motocykla, w efekcie przewrócił się i zniszczył maszynę. Oznaczało to koniec wyścigu dla tego zawodnika.

 

Wydawało się, że Pol będzie zacięcie walczył o prowadzenie w wyścigu. Szybko jednak stało się jasne, że będzie to bardzo trudne, jak nie niemożliwe zadanie. Espargaro zaczął wyraźnie odstawać i jego strata do Marqueza powiększała się z każdą chwilą.

 

Za jego plecami wreszcie z rywalami uporał się Nico Terol. Hiszpan wiele stracił na odrabianiu pozycji – Espargaro jechał przed nim o ponad dwie sekundy, a Marquez o trzy. Nico wziął się jednak do pracy i na tym etapie wyścigu wykręcał bardzo dobre czasy okrążeń i odrabiał straty.

 

Trójka walcząca o tytuł Mistrza Świata odjechała, natomiast w rywalizacji o miejsce 4 było bardzo emocjonująco. Bradley Smith, Esteve Rabat i Efren Vazquez nie odpuszczali i dawali z siebie wszystko. Co rusz któryś z zawodników przymierzał się do ataku i kolejność w tej grupie pościgowej często ulegała zmianie.

 

czytaj dalej ->

 

 

Na czele wyścigu Marquez robił swoje. Jechał szybko, pewnie i powiększał swoją przewagę nad resztą. Pol wyraźnie odpuścił sobie gonitwę za Marciem. Dopiero na ósmym okrążeniu do Espargaro udało się dojechać Terolowi. Kiedy zawodnik Bancaja Aspar Team już znalazł się za plecami kierowcy Tuenti Racing – bez problemu go wyprzedził. Wydawało się, że Terol ruszy teraz w gonitwę za Marquezem, bowiem strata do prowadzącego zawodnika na tym etapie wynosiła nieco ponad trzy sekundy i wciąż było sporo czasu do zakończenia rywalizacji. Tak jednak się nie stało. Nico wyprzedził co prawda Pola, ale Espargaro po tym manewrze nie pozwolił mu odjechać i jak cień trzymał się za rywalem.

 

Gdy na czele sytuacja była spokojna, z tyłu aż wrzało. Roszady trwały w najlepsze, zawodnikom zdarzały się również pomyłki – Bradley Smith popełnił błąd na hamowaniu, który mógł go kosztować przedwczesnym zakończeniem wyścigu. Brytyjczykowi udało się skorygować jazdę, ale tuż za nim znalazł się Tomoyoshi Koyama. Japończyk nie był jednak w stanie podjąć rywalizacji ze Smithem i Bradley szybko znów jechał za Rabatem i Vazquezem.

 

Na siedem okrążeń do zakończenia wyścigu sytuacja w parze walczącej o drugi stopień podium uległa zmianie. Po kilku okrążeniach statecznej jazdy, na szybkim zakręcie zaatakował Espargaro i bez problemów znalazł się przed Terolem. Nico miał niewiele do powiedzenia. Wyraźnie nie był już w stanie jechać szybkim tempem i miał kłopoty z jazdą.

Tymczasem na czele lider wyścigu, Marquez, mógł poczuć mały substytut walki, zabrał się bowiem za wyprzedzanie dublowanych zawodników. Nie obyło się przy tym bez niebezpiecznego zdarzenia, bowiem Marc zabierając się za kolejnego zawodnika, zderzył się z nim! Dla obu kierowców skończyło się to zdarzenie szczęśliwie i kontynuowali jazdę.

 

Do mety pozostały już tylko cztery okrążenia. Espargaro odjechał Terolowi na ponad 3 sekundy i odrobił nieco dystansu do Marqueza, który stracił trochę na incydencie przy dublowaniu. Pol dodatkowo jechał naprawdę szybko, jednak było już za późno na próby dogonienia lidera wyścigu.

 

Nikt nie był dziś w stanie nawiązać walki z Marquezem. W efekcie tego, cała pierwsza trójka bardzo rozjechała się. Marc pewnie, bo aż o ponad sześć sekund szybciej, przejechał linię mety i został zwycięzcą wyścigu klasy 125cc Grand Prix Australii. To niebywały wyczyn tego młodego zawodnika – dziewiąty wygrany wyścig w sezonie 2010! Drugi dziś był Pol Espargaro, który był wyraźnie zadowolony z osiągniętego rezultatu. Nico Terol musiał zadowolić się trzecim miejscem – widać było, że nie jest to wymarzony przez niego i jego zespół rezultat.

 

Niezwykle emocjonująco zakończyła się natomiast rywalizacja o pozycję 4. Zajął ją Efren Vazquez wyprzedzając na mecie Bradleya Smitha o… 0,001s! Esteve Rabat wyścig zakończył na szóstej pozycji.

 

Wyniki wyścigu klasy 125cc – KLIKNIJ

 

Azjatycko – australijski maraton wyścigowy zakończył się niezwykle pomyślnie dla Marca Marqueza. Zawodnik Red Bull Ajo Motorsport wygrał wszystkie trzy Grand Prix i umocnił się na pozycji lidera. Terol traci już do niego 12 punktów, a Espargaro 17. Do zakończenia sezonu 2010 pozostały jeszcze tylko dwa wyścigi. Stawka kierowców powraca do Europy. Wszystko wskazuje na to, że to w czasie ostatniego Grand Prix Walencji rozstrzygną się losy Tytułu Mistrzowskiego w tej kategorii. Zanim to jednak nastąpi, zawodnicy ścigać się będą w Portugalii, gdzie odbędzie się najbliższa runda, która będzie miała miejsce 31.10.2010.

AUTOR: Ania Pyzałka

Na portalu MotoSP.pl od 2005 roku. Szczególnie oddnana klasom Moto3 i Moto2. Uwielbia patrzeć, jak rodzą się nowe talenty świata MotoGP.

Dodaj komentarz

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
140 zapytań w 1,010 sek