Każdy wyścig klasy 125cc toczy się o wysoką stawkę. Koniec sezonu nieubłaganie zbliża się i zawodnicy wkraczają w decydującą fazę walki o tytuł Mistrza Świata. Aż trzech kierowców w tej najmniejszej kategorii ma realne szanse na końcowy triumf.
Wielka trójka – Pol Espargaro, Nico Terol i Marc Marquez nie odpuszcza. Dla każdego z nich każdy zdobyty punkt jest na wagę złota. Zapowiadał się więc bardzo emocjonujący wyścig o Grand Prix Aragonii i zacięta walka pomiędzy tymi zawodnikami. Emocje owszem, były, ale niekoniecznie te dobre. Wyścig klasy 125cc upłynął w cieniu incydentu, który miał miejsce zaraz po rozpoczęciu wyścigu. Marc Marquez po nieudanym starcie, jechał w głębi stawki. Nagle niespodziewanie obok niego przewrócił się Randy Krummenacher i razem ze sobą ściągnął z toru młodego Hiszpana. Niestety, motocykl nie nadawał się do dalszej jazdy, co oznaczało, że z Hiszpanii Marc wyjedzie z zerowym dorobkiem punktowym.
Marquez był załamany tym, że w taki właśnie sposób zmuszony został zakończyć wyścig i nie ukrywał, że jest zły na Szwajcara: „To był dobry weekend, byłem świadomy tego, jak ważnym jest skoncentrowanie się na tym, by zdobyć tak dużo punktów, jak to tylko możliwe. Nie popełniłem żadnego błędu, ale za to zrobił go Krummenacher i powalił mnie na ziemię. To okropne, że cała praca poszła na marne przez błąd innego kierowcy. Weekend został stracony przez Krummenachera, ale dzięki temu, że wygrał Pol Espargaro, różnice pomiędzy naszą trójką są niewielkie. Nie pozostało mi nic innego, jak myśleć o kolejnym wyścigu, który odbędzie się na Motegi”
Po wypadku Randy Krummenacher powrócił do wyścigu. Tymczasem analizą całego zajścia zajęła się Dyrekcja Wyścigu. Postanowiono, że Szwajcar ma zostać zdyskwalifikowany i na torze pojawiła się czarna flaga. Sam Randy przyznaje, że jest mu przykro z powodu całego zajścia, jednakże jest zdziwiony decyzją Dyrekcji: „Nie ma co ukrywać, jest mi bardzo przykro z powodu Marca i jego zespołu. Absolutnie nie chciałem wykluczyć go z wyścigu i natychmiast przeprosiłem go za to, co się stało. Nie rozumiem do końca, dlaczego tak wszystko się potoczyło. Rozpocząłem wyścig dobrze i w czasie hamowania przed pierwszym zakrętem wszystko było w porządku. Niestety, chwilę później przede mną znalazło się bardzo wielu zawodników i miałem wolne miejsce tylko po lewej stronie toru, zjechałem na krawężnik, a następnie przednim kołem wyjechałem poza tor, w efekcie czego upadłem. W przeciwieństwie do Marca mogłem kontynuować wyścig, jednak po kilku okrążeniach zobaczyłem wywieszoną czarną flagę i mój numer. Byłem tym bardzo zaskoczony i trudno jest mi zrozumieć decyzję podjętą przez Dyrekcję Wyścigu. Niestety, tak czasami bywa, pragnę jednak podkreślić, że jest mi bardzo przykro w stosunku do Marca. Z mojej strony sprawa jest już skończona, nie myślę o tym i skupiam się na następnym Grand Prix”
Jak to w wyścigach bywa, pech jednych zawodników jest wielką szansą dla innych kierowców. Wyeliminowanie Marqueza ułatwiło zadanie Polowi Espargaro i Nico Terolowi. Ta dwójka walczyła o zwycięstwo do samego końca. Zwycięską ręką z tej potyczki wyszedł kierowca Tuenti Racing – Pol Espargaro. Zawodnik ten był bardzo szczęśliwy z powrotu na najwyższy stopień podium, jednak w tej radości nie zapomniał o Shoi Tomizawie, któremu zadedykował wyścig: „Moje zwycięstwo dedykuję Shoi Tomizawie. Jego strata dotknęła mnie bardzo mocno, w czasie minuty ciszy postanowiłem walczyć dla niego. To zwycięstwo jest również zasługą mojego zespołu, który nie poddawał się i zachęcał mnie do walki, jak i mojej rodziny i dziewczyny, którzy są blisko i wspierają mnie. To był całkiem zabawny wyścig, wiedziałem, że mogę wygrać, ponieważ w pewnych momentach byłem szybszy od Terola. Podjąłem spore ryzyko na ostatnim okrążeniu, jak jednak widać, opłaciło mi się to. Zakończyłem tym samym długą serię wyścigów bez wygranej. Mam trzy zwycięstwa i łącznie dziewięć miejsc na podium, jednak teraz przed nami trzy bardzo ważne wyścigi, szczególnie, że pierwszą trójkę dzieli tylko 11 punktów różnicy”
Stawkę na podium w klasie 125cc uzupełnili dwaj zawodnicy Bancaja Aspar Team – Nico Terol i Bradley Smith. Mimo iż nie udało się wygrać, obaj kierowcy są zadowoleni z takiego zakończenia wyścigu.
Nico Terol: „Jestem bardzo szczęśliwy, ponieważ udało się tutaj wywalczyć bardzo dobry rezultat. To ważne, przed zbliżającym się „sprintem” w Mistrzostwach – najtrudniejszej części sezonu. Teraz czekają nas trzy wyścigi z rzędu, a następnie kolejne dwa. W wyścigu naprawdę miałem problem ze zużyciem opon, w końcówce bardzo się ślizgałem. Na tym torze jest dużo szybkich zakrętów, na których bardzo ważna jest dobra przyczepność. Dopiero zaczął się wyścig, a ja zobaczyłem na mojej tablicy informacyjnej, że Marquez już w nim nie jedzie. W normalnej sytuacji jechałbym więc zachowawczo, ale bardzo pragnąłem wygrać. Próbowałem odjechać od Pola na ostatnim okrążeniu, ale on bardzo dobrze wykorzystał tunel aerodynamiczny i wyprzedził mnie na zakręcie lepiej, niż się tego spodziewałem. Mimo wszystko jestem zadowolony z tego wyniku, ponieważ dzięki niemu powracam na czoło klasyfikacji generalnej. Teraz jest czas, kiedy muszę zachować zimną krew, ponieważ kilka wyścigów przed nami”
Bradley Smith: „To wspaniałe uczucie powrócić na podium, mam co świętować. To był ciężki wyścig, dodatkowo nie pomagało mi stracenie 1,5 sekundy na przestrzeni kilku okrążeń. Wtedy moje szanse na zwycięstwo definitywnie zakończyły się. Dawałem z siebie wszystko, by zniwelować przewagę, ale Nico i Pol byli zbyt szybcy. Zawsze jest poczucie, że mogło się coś zrobić lepiej w wyścigu, ale ogólnie jestem bardzo zadowolony z wyniku. Miejmy nadzieję, że jest to dobry początek do wejścia w końcówkę sezonu”
Cały czas w czołówce wyścigów klasy 125cc utrzymuje się weteran tej kategorii – Tomoyoshi Koyama. Japończykowi w tym sezonie udało się nawet stanąć na podium w czasie Grad Prix Niemiec i ma nadzieję, że ten sukces powtórzy w czasie nadchodzącego Grand Prix Japonii, które jest oczywiście jego domową rundą. Nie jest jednak tajemnicą, że zawodnik ten dysponuje starszym motocyklem, co utrudnia mu bycie konkurencyjnym: „To był ciężki wyścig, musiałem mocno naciskać. Niestety, na prostej z moim RSW nie mam szans z maszynami fabrycznymi. Mój mechanik robi wszystko, by znakomicie przygotować mój motocykl, ale potrzebujemy motocykla fabrycznego, jeżeli chcemy wygrywać. W wyścigu ciężko było szczególnie na ostatnich okrążeniach, ponieważ miałem problemy z tylnym kołem. Teraz czekam na moje domowe Grand Prix, gdzie również mam nadzieję powalczyć o dobry rezultat. Jeśli wszystko pójdzie dobrze – chcę być na podium”
Teraz przed zawodnikami trzy bardzo dalekie od Europy rundy. Wyścigowy maraton rozpocznie Grand Prix Japonii, które odbędzie się 3 października.