Niezwykłych emocji dostarczył wyścig klasy 125cc w czasie Grand Prix Niemiec. Walka pomiędzy zawodnikami była niezwykle zażarta, a finał rywalizacji zaskoczył wszystkich. Okazało się, że Hector Faubel i Johann Zarco jednocześnie przekroczyli linię mety!
Nawet fotofinisz nie był w stanie wskazać, który z tych zawodników pierwszy przejechał linię mety. W takim wypadku, zgodnie z przepisami, o zwycięstwie zadecydowało to, który z kierowców miał w czasie wyścigu najlepszy czas okrążenia. Rozwiązanie to wypadło na korzyść Hectora Faubela.
Hector Faubel, jeden z najbardziej doświadczonych kierowców klasy 125cc, długo czekał na kolejne w karierze zwycięstwo w wyścigu, bowiem ostatni raz wygrał w 2007 roku! Po wyścigu szczęśliwy Hector Faubel powiedział:
„W ten weekend byłem bardzo konkurencyjny każdego dnia. Kiedy po przejechaniu mety zobaczyłem na ekranie, że Zarco został sklasyfikowany przede mną, nie mogłem w to uwierzyć. Wydawało mi się, że to niesprawiedliwe. Na szczęście sprawiedliwości stało się zadość i Dyrekcja Wyścigu przyznała zwycięstwo mnie, ponieważ posiadałem najszybszy czas okrążenia. Nie pamiętam, by taka sytuacja kiedykolwiek miała miejsce, to chyba pierwszy raz w historii! Jestem zadowolony z tego wyniku, ponieważ jest to wspaniałe osiągnięcie moje i mojego zespołu. Mam nadzieję, że teraz wszystko już pójdzie lepiej. O wygranej dowiedziałem się będąc już w parku zamkniętym, to był dla mnie cudowny moment. Myślę, że to bardzo zwiększy moją motywację do końca sezonu, potrzebowałem tego sukcesu. Zespół przygotował dla mnie świetny motocykl, jechało mi się bardzo komfortowo. To pokazuje, że gdy zespół i motocykl są w najwyższej dyspozycji, jestem bardzo konkurencyjny”.
Trudno natomiast było ukryć rozczarowanie Johannowi Zarco. Francuz, który w tym sezonie jest zdecydowanie jedną z wyróżniających się postaci, już drugi raz został pozbawiony zwycięstwa. Pierwszy raz taka sytuacja miała miejsce w czasie Grand Prix Katalonii, kiedy Dyrekcja Wyścigu uznała, że Zarco wypychał na ostatniej prostej Nicolasa Terola i nałożyła na Johanna karę 20 sekund.
„Dobre jest to, że zakończyłem wyścig na podium, ponieważ w czasie rywalizacji wciąż myślałem o tym, co się wydarzy na ostatnim zakręcie. Wiedziałem, że jadąc w grupie, każdy scenariusz jest możliwy, więc trzeba podjąć odważną decyzję. W końcu zadziałałem instynktownie. Jeśli chcesz wygrać, nie wystarczy dobry technicznie motocykl i strategia, potrzebne jest jeszcze serce do walki. To był wyczerpujący wyścig, ale ja mam w sobie instynkt drapieżnika. Kilkukrotnie doszło do kontaktu pomiędzy mną i konkurentami. Najpierw mój przód zetknął się z tylną oponą Vinalesa, było bardzo gorąco! Później miałem zaciętą walkę z Faubelem, on był bardzo agresywny, rywalizowaliśmy do samego końca. Kiedy przekroczyliśmy linię mety, widziałem na ekranie, że zostałem zwycięzcą wyścigu. To było wspaniałe uczucie, a nagle w parku zamkniętym powiedziano mi, że to jednak nie ja wygrałem, ponieważ Faubel przejechał szybciej jedno okrążenie w wyścigu. Nie chcę płakać po tym zdarzeniu, to wręcz dodaje mi motywacji i agresji do tego, by walczyć o swoje do końca sezonu. Nigdy nie przestanę wierzyć w zwycięstwo. Nie ukrywam, byłem bardzo zły i zdenerwowany po tym wszystkim, ale trzeba przyznać, że to był piękny wyścig. To ciężkie chwile dla mnie, ale są to dla mnie kolejne lekcje, z których wyjdę silniejszy. Mam nadzieję, że utrzymam swój poziom i dopóki będę walczył, będę wygranym”.
Trzecie miejsce w wyścigu zajął Maverick Vinales. Hiszpan, po nieudanym starcie, w znakomitym stylu dogonił czołówkę i dość długo prowadził wyścig. Ostatecznie jednak musiał uznać wyższość Faubela i Zarco:
„Cieszę się z trzeciego miejsca na podium, to dobry wynik, ale jednocześnie jestem trochę zły na siebie z powodu tego, jak rozpocząłem wyścig. Spadłem o kilka miejsc i znalazłem się w najgorszej pozycji, w jakiem może być kierowca na początku wyścigu. Musiałem wymijać rywali i to mnie zatrzymywało. Później goniłem czołówkę, niestety na samym końcu opony już były w bardzo złym stanie, dlatego nie mogłem do końca walczyć o zwycięstwo. Trzecie miejsce jest dobre, ale nie ukrywam, liczyłem na więcej”.
Tym razem poza podium znalazł się Nico Terol. Lider klasyfikacji generalnej był przez pewien czas na czele stawki, ale ostatecznie uplasował się na czwartym miejscu ze stratą 1,723s do lidera wyścigu:
„Wiedziałem, że będę trochę cierpiał w czasie wyścigu, ponieważ moja ręka wiąż nie dawała mi spokoju. Grupa prowadząca jechała bardzo ciasno i widać było, że wszyscy są zdeterminowani, by wygrać na Sachsenring. W czasie wyścigu, po jeździe w drugiej części grupy, postanowiłem zaatakować. Chciałem objąć prowadzenie i spróbować odjechać, ale to nie było takie proste. Wiedziałem, że moja ręka do końca wyścigu nie będzie w 100% sprawna. Ból był co prawda mniejszy, niż się spodziewałem, ale w połowie wyścigu bardzo przeszkadzał w hamowaniu i skręcaniu motocykla. Myślę, że czwarte miejsce to dobry wynik. Dla zespołu świetne jest zwycięstwo Hectora, to mój przyjaciel i wiem, jak bardzo potrzebował tego sukcesu. Teraz w pełni usatysfakcjonowany pierwszą częścią sezonu mogę udać się na zasłużoną przerwę”.
czytaj dalej >>>
Piąte miejsce wywalczył Luis Salom, który coraz częściej pojawia się w czołówce wyścigów klasy 125cc. Hiszpan jest niezwykle ambitny i był bardzo zły z powodu tej pozycji, liczył bowiem na więcej:
„Miałem zamiar stanąć na podium. Kiedy straciłem kontakt z grupą czołową w środku wyścigu i spadłem na ósme, bądź dziewiąte miejsce, postawiłem wszystko ja jedną kartę i zrobiłem co w mojej mocy, by stanąć na podium. Udało mi się dojechać do czołówki jeszcze raz, ale bałem się tego, że w czasie tej gonitwy moje opony za bardzo się zużyły. Kiedy za mną znalazł się Gadea, a ja miałem przed sobą tylko Terola, nie mogłem go jednak wyprzedzić. Myślałem, że uda mi się to zrobić na ostatnim okrążeniu, byłem blisko, jednak przeszkodził mi w tym zawodnik z dziką kartą, którego dublowaliśmy! Przez to to Terol, a nie ja, zajął 4 miejsce”.
Świetnie w pierwszej części wyścigu prezentował się Sergio Gadea. Hiszpan jechał odważnie i agresywnie. Niestety, jego szansę na zwycięstwo zniweczyły problemy z kierownicą i Gadea spadł na szóstą pozycję:
„Szkoda, że miałem problemy z kierownicą, ponieważ jechałem świetny wyścig. Myślałem, że po objęciu prowadzenia będę w stanie odjechać od Mavericka i Faubela, ale ostatecznie zostałem w grupie i walczyliśmy razem. W różnych momentach wyścigu walczyłem z zawodnikami, którzy zachowywali się tak, jakby wyścig miał się w każdej chwili zakończyć, to było absurdalne. W połowie wyścigu starałem się od nich uciec. Zostałem jednak w grupie i czekałem na to, co się wydarzy na koniec wyścigu, wtedy jednak kierownica odmówiła mi posłuszeństwa i wszystko zakończyło się inaczej”.
Słabo przed własną publicznością zaprezentowali się lokalni faworyci. Tysiące kibiców ściskało kciuki za Jonasa Folgera i Sandro Cortese. Niestety, ci dwaj kierowcy nie byli w stanie walczyć w czołówce wyścigu. Jonas Folger zajął 7 miejsce i po wyścigu powiedział:
„Od początku wiedziałem, że to będzie trudny wyścig. Zespół przygotował wspaniały motocykl i bardzo mnie wspierał przed stresującą, domową rundą, ale w czasie treningów mieliśmy problemy z doborem optymalnych ustawień. Podwozie i silnik działały jednak bez zarzutu i za to dziękuję chłopakom z mojego zespołu. Mój start do wyścigu był dobry, jednak na pierwszych okrążeniach popełniłem kilka błędów, dlatego spadłem w klasyfikacji. W końcowej fazie wyścigu stoczyłem zaciętą walkę z Sandro, on trochę mnie stopował i nasze czasy były około sekundę gorsze od czołówki, dlatego nie mogłem ich dogonić. To wszystko było dla mnie bardzo irytujące. Siódme miejsce to nie jest rezultat, jakiego się spodziewaliśmy, ale zdobyłem cenne punkty. Istotne jest dla mnie również to, że w klasyfikacji generalnej przed letnią przerwą jestem czwarty i jestem najwyżej sklasyfikowanym Niemcem w stawce”.
Rozczarowany był również ósmy na mecie Sandro Cortese:
„To był trudny wyścig. Przez cały weekend wywierałem na siebie mocną presję. Po zupełnie nieudanych kwalifikacjach, kiedy byłem dopiero 15, byłem zły na siebie. W nocy przed wyścigiem powiedziałem sobie: nie mam nic do stracenia. Wszystko, co mogę zrobić, to napierać do przodu, może być tylko lepiej. Miałem bardzo dobry start i do połowy wyścigu myślałem, że mogę dołączyć do czołówki. Niestety, oni wykręcali bardzo szybkie czasy i nie mogłem za nimi nadążyć. Miałem również potyczki z Jonasem Folgerem i Danym Kentem, to kosztowało mnie sporo czasu. Na Sachsenring oczekiwania wobec niemieckich kierowców są ogromne, chciałem pokazać fanom, że jestem mocny. Ale myślę, że mimo iż wyniki na to nie wskazują, zrobiliśmy krok do przodu. Jestem na piątym miejscu w klasyfikacji generalnej, mam 60 punktów straty do Terola, to oczywiście bardzo dużo, ale przed nami jeszcze wiele wyścigów”.