Home / Moto3 / Zawodnicy klasy Moto3 o Grand Prix Katalonii

Zawodnicy klasy Moto3 o Grand Prix Katalonii

Marzeniem każdego hiszpańskiego zawodnika jest wygranie wyścigu podczas katalońskiej rundy. Tysiące kibiców z zapartym tchem oczekuje na triumf rodaka i wielu kierowców podkreśla, jak wyjątkowe jest dla nich to Grand Prix. W tym roku wszyscy zgromadzeni na torze fani mogli czuć się usatysfakcjonowani po wyścigu klasy Moto3, bowiem na najwyższym stopniu podium stanął ich ulubieniec – Maverick Vinales.

Maverick Vinales pewnie zaznaczył swoją doskonałą dyspozycję w czasie Grand Prix Katalonii. Był jednym z najlepszych zawodników w czasie treningów wolnych, a w kwalifikacjach wywalczył Pole Position. W czasie wyścigu jemu jedynemu udało się oderwać od reszty stawki i do mety dojechał z przewagą prawie ośmiu sekund nad drugim zawodnikiem.

To był trochę skomplikowany wyścig, ponieważ byłem na przedzie przez długi czas i naciskałem tak mocno, jak to tylko możliwe, aby utrzymywać się z przodu. Musiałem być cały czas skoncentrowany. Chciałem uciec reszcie stawki tak bardzo, jak to tylko możliwe i to był mój główny cel, który chciałem podjąć w każdej chwili. Ale na początku nie było to takie proste, ponieważ tor nie był w najlepszej kondycji, w dodatku wciąż nie wiadomo było, jaka pogoda będzie nam towarzyszyła w wyścigu, ponieważ przed naszymi zmaganiami spadł deszcz. Ale kiedy zobaczyłem słońce, postanowiłem dać z siebie wszystko. Zaatakowałem i udało mi się odjechać. Miałem szczęście, ponieważ zawodnicy za mną toczyli ostrą walkę, co działało na moją korzyść. Mój motocykl był wspaniały i bardzo pomógł mi w osiągnięciu tego sukcesu. Jestem naprawdę zadowolony. Zawsze czuję się wspaniale, kiedy wygrywam wyścig, ale dokonanie tego w czasie domowej rundy czyni to osiągnięcie jeszcze bardziej wyjątkowe. Ale nie ma teraz czasu na odpoczynek, musimy wciąż ciężko pracować i tak kończyć każdy wyścig – mówił Maverick Vinales.

Jest to drugie zwycięstwo Mavericka Vinalesa w sezonie 2012. Wcześniej Hiszpan wygrał Grand Prix Kataru, które otwierało tegoroczny cykl Mistrzostw Świata. W klasyfikacji generalnej Hiszpan zajmuje drugą lokatę, ze stratą siedmiu punktów do prowadzącego Sandro Cortese.

Maverick pewnie przejechał linię mety jako triumfator zmagań w Katalonii, działo się jednak wiele za jego plecami, bowiem zawodników, którzy ukończyli wyścig na miejscach od 2 do 9 na mecie dzieliła różnica niecałej sekundy!

Ogromny hart ducha i wolę walki pokazał zdobywca drugiego miejsca – Sandro Cortese. Niemiec w czasie sesji treningowej miał wypadek, w wyniku którego doznał kontuzji dłoni. Uraz nie wyglądał dobrze. Cortese złamał kość łódeczkowatą prawego nadgarstka, w dodatku dłoń zawodnika była bardzo napuchnięta, a pod skórą gromadziły się płyny ustrojowe, niezbędny okazał się być drenaż. Co gorsza, Sandro został przy wypadku uderzony w klatkę piersiową i pojawiły się problemy ze swobodnym oddychaniem, Niemiec stracił nawet na chwilę przytomność. Istniała groźba, że Cortese będzie zmuszony wycofać się z rywalizacji, jednak specjaliści z Clinica Mobile robili wszystko, by umożliwić temu zawodnikowi start. Udało się im to i Sandro pojechał bardzo dobrze zarówno w kwalifikacjach, jak również w wyścigu, w którym bezpardonowo walczył z całą grupą zawodników o drugie miejsce. Wyszedł z tej rywalizacji zwycięsko, co pozwoliło mu zdobyć 20 punktów i utrzymał się dzięki temu na pozycji lidera klasyfikacji generalnej:

Szczerze powiedziawszy, w sobotę było mi trudno uwierzyć w to, że mam szansę na start w kwalifikacjach i w wyścigu. Jeszcze wieczorem przed rywalizacją czułem się fatalnie. Bardzo mnie bolało, ale otrzymałem leki przeciwbólowe, które pomogły mi znieść trudny rywalizacji. Wielkie podziękowania należą się dla doktora Costa, byłem przekonany, że nic nie da się zrobić, a oni mi pomogli. Dojechanie do mety na drugim miejscu w takich okolicznościach to uczucie naprawdę porównywalne z wygraną i tak właśnie się czuję. W dodatku pozostałem na czele klasyfikacji generalnej, co daje mi dużo radości. Motocykl był znakomicie przygotowany, bardzo konkurencyjny. Prowadził się znakomicie, co przy moim stanie fizycznym było ważne, nie czułem bólu. Mogę liczyć na ogromne wsparcie od zespołu, a KTM od czasu zimowych testów poczyniło wielki postęp, wszystko idzie więc w jak najlepszym kierunku”.

Ogromny sukces w Katalonii osiągnął Miguel Oliveira. Portugalczyk od początku sezonu 2012 pokazuje, że jest w naprawdę dobrej dyspozycji, jednak do tej pory brakowało mu odrobiny szczęścia. Mimo iż do trzech ostatnich wyścigów – w Hiszpanii, Portugalii i Francji – kwalifikował się w pierwszym rzędzie, nie ukończył żadnej z tych rund! Upadki, jak również awarie motocykla zawsze stawały na drodze do triumfu. Tym razem było inaczej, a Oliveira zachwycił swoją postawą. Mimo iż w pewnym momencie wyścigu, z powodu uślizgu spadł na daleką pozycję i wydawało się, że już nie liczy się w walce o podium, on zaprezentował znakomitą jazdę na ostatnich okrążeniach i jako trzeci przekroczył linię mety, zdobywając tym samym swoje pierwsze podium w karierze:

To był trudny wyścig, ze względu na wysokie temperatury, jakie panowały. W grupie, w której jechałem, wszyscy kierowcy mieli wolniejsze tempo jazdy, niż Vinales, więc udało mu się od nas uciec. Ja walczyłem z Efrenem Vazquezem i moim kolegą z zespołu, Alexem Rinsem, kiedy nagle straciłem przyczepność. Nie poddałem się jednak, a na ostatnim okrążeniu dałem z siebie wszystko co mogłem, aby wywalczyć podium. Pierwsze podium w karierze zawsze jest czymś wyjątkowym i jestem pewien, że nigdy tego nie zapomnę. Jeżdżę bardzo konsekwentnie i myślę, że z biegiem sezonu będę się jeszcze bardziej poprawiał. Musimy utrzymywać taką dyspozycję, jaką mam do tej pory”.

Po zwycięstwie w domowej rundzie we Francji, dużą dawkę pewności siebie zdobył Louis Rossi. Francuz zanotował kolejny dobry występ i mimo jazdy z uszkodzonym motocyklem, do mety dojechał na czwartej lokacie. Przypomnijmy, iż od maszyny francuza praktycznie odpadł wydech i zawodnik musiał się sporo namęczyć, by obluzowana część nie przeszkodziła w jeździe jemu, jak również nie stanowiła zagrożenia dla przeciwników:

To była bardzo ekscytująca rywalizacja i bardzo ważny dla mnie wyścig, ponieważ pokazał, że po moim zwycięstwie we Francji na mokrej nawierzchni, jestem konkurencyjny także w czasie suchego wyścigu i mogę w takich warunkach walczyć o podium. To dla nas najważniejsze. Na początku toczyłem walkę tylko z Vinalesem, ale później złapała nas cała grupa zawodników. To była szalona walka! Jechaliśmy w dużej grupie i każdy chciał przejąć inicjatywę. Ja również próbowałem podjąć ucieczkę, ale wtedy miałem kłopot z wydechem, co nieco zakłóciło moją koncentrację. Próbowałem analizować, co się stało, a także przywrócić go na właściwe miejsce. Pod koniec rywalizowałem z Oliveirą i byłem bardzo, bardzo blisko tego, by znowu znaleźć się na podium”.

Prezent urodzinowy sprawił sobie także Alexis Masbou. Francuz w sobotę skończył 25 lat, a w niedzielnym wyścigu uplasował się na piątej pozycji, co jest wyrównaniem jego najlepszego osiągnięcia w tym sezonie. Alexis, który przez siedem sezonów występował w klasie 125cc, do tej pory kojarzony był z zawodnikami z „drugiego planu”. Nie da się ukryć, iż dysponował zazwyczaj słabszymi motocyklami. Teraz jednak po dołączeniu do lepszego zespołu pokazuje drzemiący w nim potencjał i coraz lepiej spisuje się w rywalizacji:

Piąte miejsce czyni mnie szczęśliwym. Zaprezentowałem dobrą jazdę w głównej grupie i gdyby nie kontakt z Oliveirą, do którego doszło na ostatnim okrążeniu, walczyłbym o podium do ostatniego metra. Dziękuję zespołowi, ponieważ moja Honda jest bardzo mocna, a my zmniejszyliśmy zdecydowanie dystans do czołówki. W tym momencie możemy być konkurencyjni na wszystkich torach”.

Wszystkich zachwycił także zdobywca szóstej pozycji w wyścigu – Alex Marquez! Młodszy brat Marca Marqueza doskonale znanego wszystkim z występów w klasie Moto2, zaprezentował się znakomicie na katalońskim torze i bez kompleksów walczył z zawodnikami występującymi w klasie Moto3 w pełnym wymiarze (przypomnijmy, iż Alex Marquez wystąpił tutaj z dziką kartą). Potwierdzeniem znakomitej dyspozycji młodego Hiszpana może być to, że to właśnie on ustanowił rekord toru dla klasy Moto3. Po takich występach raczej nie ma wątpliwości, że już niedługo i Alexa Marqueza zobaczymy jako etatowego kierowcę serii Grand Prix:

Początek nie był dobry w moim wykonaniu, ale później udało mi się odrobić sporo pozycji. Udało mi się dojechać do czołówki i tam także awansowałem. Jechałem w niezwykle trudnej grupie, walka była zacięta i intensywna, ale nie ukrywam, że to dawało mi wiele zabawy. Jestem bardzo zadowolony z wyniku, ale teraz muszę się skupić na moich startach w mistrzostwach CEV, oraz na wykorzystaniu wszelkich dalszych możliwości startów z dziką kartą”.

Swój najlepszy rezultat w sezonie 2012 osiągnął Hector Faubel. Najbardziej doświadczony zawodnik w stawce klasy Moto3 uplasował się na siódmej pozycji:

To był dla mnie pozytywny wyścig, w którym znowu poczułem, jak to jest być konkurencyjnym. Cały czas utrzymywałem się w walce o podium i miałem wszystko pod kontrolą. Moją strategią było utrzymywanie się na trzecim bądź czwartym miejscu, a następnie atak na drugą lokatę na ostatnim okrążeniu. Jednak na jednym z końcowych okrążeń w mój motocykl uderzył Marquez, dotknął mojej kierownicy i to sprawiło, że musiałem pojechać szeroko, aby uniknąć upadku. Straciłem czas i pozycje, ale wciąż byłem w stanie wyprzedzić przed metą dwóch zawodników. Trochę szkoda, że miał miejsce ten incydent, ponieważ mieliśmy szanse na lepszy wynik i liczyliśmy na coś więcej, ale jesteśmy zadowoleni z tego, że pokazałem iż mogę być konkurencyjny i walczyć z innymi. To jest taka kategoria, która charakteryzuje się ciągłą walką, więc musimy ruszać naprzód i próbować dostosować się do następnego wyścigu. Nowa rama motocykla zrobiła swoje, to kolejny krok wprzód i mam nadzieję, że będziemy kontynuować postępy tak jak do tej pory”.

W dalszym ciągu swoje marzenie o pierwszym podium w karierze musiał na później odłożyć Zulfahmi Khairuddin. Malezyjczyk od początku sezonu jest bliski osiągnięcia tego celu, ale zawsze brakuje tej przysłowiowej „kropki nad i”. Zawodnik ten w Katalonii spisał się świetnie w kwalifikacjach – wywalczył drugą lokatę – a na pierwszych okrążeniach wyścigu był na czele stawki. Później jednak to spadał, to powracał do walki w grupie goniącej. Ostatecznie wyścig zakończył na miejscu ósmym:

Oczywiście, że jestem trochę zdenerwowany, ponieważ po osiągnięciach w czasie piątkowych i sobotnich sesji wiedziałem, że mogę zdobyć moje pierwsze podium w karierze. Ale nie mogę za bardzo naciskać na siebie, muszę po prostu robić co do mnie należy i prezentować najwyższą formę, jak to tylko możliwe. Wiem, że uda mi się osiągnąć sukces w tej klasie, jestem do tego zdolny. Ten wyścig, to było kolejne niesamowite doświadczenie”.

Dojrzałą jazdę zaprezentował Romano Fenati. Włoch, który zaraz po starcie wyścigu wyjechał poza tor, w celu uniknięcia kolizji z innymi zawodnikami, po pierwszym okrążeniu zajmował dopiero 17 miejsce. Romano regularnie odrabiał pozycję, a następnie ruszył w pogoń za liczną grupą walczącą o podium. Udało mu się dogonić rywali, ale na bezpośrednią walkę o podium było już trochę za późno. Mimo wszystko, dziewiąte miejsce wywalczone w takich warunkach jest dla Fenatiego sukcesem:

To był wspaniały wyścig. Miałem sporo zabawy, kiedy próbowałem dogonić czołówkę, jednak nie podejmowałem nadmiernego ryzyka, ponieważ ważniejsze było dla mnie dowiezienie do mety punktów, po tym jak dwa ostatnie wyścigi zakończyłem z niczym. Chcę podziękować zespołowi, który przygotował mi wspaniały motocykl. To była świetna praca zespołowa. Teraz czeka mnie wyścig na torze Silverstone, to miejsce historyczne i fascynujące. Nigdy nie ścigałem się tam, ale jestem gotowy na to, by nauczyć się tego toru. Jestem przekonany, że mogę na nim osiągnąć dobry rezultat”.

Luis Salom aktualnie zajmuje trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej klasy Moto3, jednak występu w Katalonii nie może zaliczyć do udanych. Hiszpan zajął dopiero 10 miejsce, które zdecydowanie nie odzwierciedla jego aspiracji:

Na początek rzeczy dobre – wciąż jestem trzeci w mistrzostwach świata. Ale zdobyłem tylko sześć punktów, a to zdecydowanie za mało, żebym mógł czuć się usatysfakcjonowany. Największym problemem jest to, że nie wiemy, z czym jest problem! Mamy nową ramę motocykla, ale Hector Faubel także taką otrzymał i jak widać, w jego wypadku się sprawdza. Ja nie czułem się komfortowo na zakrętach, nie mogłem jechać tak, jak chciałem. Czeka nas sporo pracy przed wyścigiem na torze Silverstone”.

Wściekły po wyścigu w Katalonii był zespołowy kolega Luisa Saloma – Brad Binder. Nie da się ukryć iż ten pochodzący z RPA zawodnik jest największym pechowcem obecnego sezonu. Brad nie ukończył czterech z pięciu wyścigów i trzeba przyznać, że wyjątkowo często działo się tak, ponieważ inny zawodnik „zabierał go z toru”. Teraz miało być inaczej – Binder fantastycznie rozpoczął wyścig i z 22 miejsca startowego, awansował na ósme miejsce. Udało mu się utrzymywać w pierwszej dziesiątce, ale wtedy został wyrzucony z toru przez Jacka Millera, który próbował wyprzedzić Romana Fenati.

Kolejny nieukończony wyścig i kolejny wypadek nie z mojej winy. To naprawdę zaczyna mnie irytować. Po tym wypadku jestem poobijany, mam dużo siniaków i mam pęknięte żebro, ale ogólnie jest w porządku. Miałem znakomity start, świetnie przejechałem pierwsze okrążenia. Muszę nauczyć się utrzymywać taką dyspozycję przez cały wyścig”.

AUTOR: Ania Pyzałka

Na portalu MotoSP.pl od 2005 roku. Szczególnie oddnana klasom Moto3 i Moto2. Uwielbia patrzeć, jak rodzą się nowe talenty świata MotoGP.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie będzie opublikowany. Wymagane pola oznaczone są gwiazdką *

*

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
135 zapytań w 1,367 sek