Cal Crutchlow przyznał, że ma wątpliwości dotyczące bezpieczeństwa przy wykorzystywaniu skrzydełek, pojawiających się w coraz większej liczbie motocykli MotoGP. Trend ten zapoczątkowało Ducati, a w GP Kataru korzysta z niego również Yamaha. Honda testowała to rozwiązania podczas jednej z sesji przedsezonowych.
W przepisach pojawiła się informacja, że zakończenia skrzydełek muszą być zaokrąglone, o promieniu co najmniej 2.5s. Brytyjski zawodnik nie ma jednak przekonania, czy to faktycznie wystarcza, by rozwiązanie to nie było groźne dla zdrowia. Wspomina przy tym swoje zderzenie z Andreą Dovizioso podczas ubiegłorocznego wyścigu w Malezji.
„Połowa mnie uważa, że to nic takiego, ponieważ być może ich potrzebujemy, jeśli tylko działają poprawnie. Ale gdy na nie patrzę, to wyobrażam sobie, jak rozcinają czyjąś nogę. Mówią nam, że podczas uderzenia uległyby wcześniej złamaniu. To nie musi być prawda – bo skąd mogą to wiedzieć?” – powiedział.
„Szczerze mówiąc, kiedy uderzyłem w Doviego w zeszłym roku, nie wiem, czy trafiłem w skrzydełko, czy też może w jego kierownicę. Może to jest powód – nie możemy tego tak naprawdę zobaczyć z nagrania wideo.”
„Takie rzeczy są radykalne, ale mieszczą się w granicach przepisów. Będę się bardziej obawiał, jeśli dojdzie do rozcięcia, albo jeśli wydarzy się coś naprawdę dziwnego.” – dodał.
Crutchlow podzielił się jeszcze inną ciekawą obserwacją. „Turbulencje za takim motocyklem są poza kontrolą. Na Phillip Island, kiedy jechałem za Danim Pedrosą, a on z kolei za Andreą Iannone, myślałem, że spadnie z motocykla. Jadąc na szóstym biegu. Ale nie jestem przeciwko temu rozwiązaniu. Gdybym jeździł na Ducati, chciałbym je mieć.” – wyznał.
Źródło: autosport.com