Cal Crutchlow przyznał, że będzie szczęśliwy z dorobku swojej kariery gdyby okazało się, że nie znajdzie dla siebie miejsca w MotoGP po utracie posady w LCR Hondzie. Brytyjczyka za rok zastąpi Alex Marquez, tymczasem Crutchlow ma coraz większe problemy z kontuzjami.
#35 najprawdopodobniej posiada wstępne porozumienie z Aprilią, gdyby za rok nie mógł wystartować Andrea Iannone – o tym dowiemy się w połowie listopada, gdy zostanie wydany werdykt po niedawnym przesłuchaniu Włocha. Crutchlow tymczasem dalej chciałby się ścigać.
„Muszę spojrzeć na całą sytuację. Jestem w dobrej sytuacji, myślę, ze również w życiu. Czuję, że w MotoGP osiągnąłem wszystko, co byłem w stanie.” – powiedział kończący dziś 35 lat Crutchlow, który jest najlepszym Brytyjczykiem w stawce od czasu Barry’ego Sheene’a. Wygrał trzy wyścigi, 16 razy stał na podium.
„Za każdym razem gdy wsiadałem na motocykl, starałem się dawać z siebie wszystko. Gdybym teraz nagle się zatrzymał, to trudno – ponieważ nie mam już nic w rękawie. Dałem z siebie 100 procent. Jasne, nie zdobyłem tytułu mistrza świata, ale dałem z siebie wszystko. Oczywiście dalej chciałbym się ścigać, czuję że wciąż jestem konkurencyjny. Jeśli jest opcja, to się z nią zapoznam w odpowiednim czasie.” – skomentował.
„Ale w tym momencie nie ma żadnej dostępnej opcji. A potem – to zależy… Nie sądzę, by Aprilia za mało inwestowała. Myślę, że wykonują świetną robotę, i stale poprawiają projekt. Mają świetnego lidera w osobie Massimo (Rivoli), i moim zdaniem dobrego zawodnika, jakim jest Aleix (Espargaro). Technicznie rzecz ujmując, z roku na rok są coraz lepsi. Absolutnie mógłbym tę opcję rozważyć.” – dodał.
Źródło: motorsport.com
W dobie chłopaków, którzy mówią dużo, ale tak naprawdę rzadko kiedy treściwie (no offence, to nic złego) zawodnicy tacy jak Cal, którzy potrafią palnąć coś tak głupiego, że ręce opadają, też są potrzebni. Przynajmniej wiadomo, że mówi co myśli. Coś jak z Dzikusem na żużlu. Każdy po nim jedzie, bo jest za co, ale przynajmniej mnie będzie go brakować.
A ja uważam że powinien był odejść już dwa sezony temu. Jestem też przekonany że po pierwszych wyścigach Alex-a w LCR w przyszłym sezonie nikt nie powie złego słowa o tej „wymianie” – bo tak po prostu Cal od dwóch lat nie był w stanie dodać żadnej wartości dodanej, nic oprócz ciągłych kontuzji, wywrotek i przeplatania dobrych czasów w beznadziejnymi. Patrząc na to że taki Nakagami potrafi nawet robić jakieś postępy, Alex po kilkunastu wyścigach zaczyna wyglądać całkiem dobrze – to szkoda jest tego zmarnowanego czasu, w którym HRC mogło przetestować jakiegoś potencjalnie rokującego młodzika z moto2.
Uważam też że Cal Crutchlow w Aprilii to kompletna pomyłka, ale nie wyróżniająca się spośród innych bezsensów sponsorsko-medialnych w motoGP ;)
każdy mądry po czasie, a jeśli Alex w przyszłym roku zaliczy spadek formy i będzie ledwo zbierał pojedyncze punkty to przyznasz, że się myliłeś czy wygłosisz mądry komentarz co kto powinien był zrobić?