Colinowi Edwardsowi udało się osiągnąć to, na co liczył przed startem sezonu MotoGP na katarskim obiekcie Losail International Circuit. Okazał się on bowiem być najszybszym spośród zawodników startującymi zgodnie z przepisami CRT.
W pierwszej sesji treningowej zawodnik ekipy NGM Mobile Forward Racing uzyskał czternasty czas, tracąc do poprzedzającego go Randy’ego de Punieta zaledwie 0.059sek. To właśnie z Francuzem 38’latek walczył o miano najszybszego kierowcy CRT. Już jednak w trakcie obu piątkowych sesji to #5 był „najlepszym z reszty”, dwukrotnie plasując się na trzynastym miejscu. W FP3, względem pierwszego treningu, pojechał on na swoim Suterze z silnikiem BMW S1000RR o dokładnie 1.734sek, co było naprawdę dobrym wynikiem.
W kwalifikacjach „Texas Tornado” nie zamierzał zwalniać tempa i uzyskując czas 1’57.644 uplasował się na trzynastym miejscu. Do zdobywcy Pole Position stracił on tym samym trzy sekundy, a dodatkowo był najlepszy pośród zawodników CRT. Dzięki temu dane mu było zjechać po QP do parku zamkniętego i ustawić się koło najszybszej trójki.
Spod świateł były zawodnik Yamahy ruszył jednak nienajlepiej, przez co pierwsze kółko skończył na szesnastej pozycji. Już jednak na drugim kółku zyskał jedną lokatę korzystając z problemów Michele Pirro, a na trzeciej cyrkulacji wyprzedził Aleixa Espargaro i Yonny’ego Hernandeza. Dzięki temu znalazł się na trzynastej lokacie i rozpoczął ucieczkę od innych zawodników CRT. Gdy z wyścigu wycofał się Karel Abraham, awansował on na dwunastą lokatę i nie oddał jej już do mety.
„Start był trochę szalony, ale kiedy znalazłem się za kilkoma zawodnikami wiedziałem, że jestem od nich szybszy, więc po prostu wyprzedzałem ich i łapałem dobry rytm. W połowie dystansu miałem pewne problemy z motocyklem, który zaczął wydawać dziwne dźwięki w trzecim zakręcie. Myślę jednak, że to moja wina, bo wjechałem w niego za ostro, elektronika prawdopodobnie się „pogubiła” i nie wiedziała co „zrobić”. To spowolniło mnie na tym kółku, ale potem znów złapałem dobry rytm,” komentował Edwards.
Co ciekawe, na mecie do poprzedzającego go kierowcy – mającego problemy, jeżdżącego na fabrycznej Yamasze M1, Bena Spiesa – stracił tylko półtorej sekundy. „Widziałem, że doganiam Spiesa, który chyba miał jakieś problemy, więc jechałem na maksimum, ale zabrakło mi czasu. Moja ekipa jest fantastyczna i wykonała świetną robotę. Motocykl spisuje się coraz lepiej, chociaż przed nami oczywiście nadal sporo pracy. Wydaje się, że Jerez będzie dla nas trudnym torem, bo jest ciasny, kręty i krótki, a tu na Losail ma się chociaż chwilę czasu na relaks i odpoczynek,” dodał na koniec Colin, najstarszy zawodnik w całej stawce MotoGP.