Wszystko wskazuje na to, że dni Toniego Eliasa w zespole Honda LCR są policzone. Oto dlaczego tak się stało i jak to wszystko wygląda „od kuchni”…
Po wywalczeniu tytułu mistrzowskiego w ubiegłorocznym cyklu zmagań w nowopowstałej klasie Moto2, Hiszpan przeszedł do MotoGP. Nie ma co ukrywać, że w podpisaniu kontraktu pomiędzy #24 a zespołem Lucio Cecchinelliego spory udział miała Dorna. Faktem jest jednak, że „Tygrys Toni” nie radzi sobie w tym roku tak, jak wielu od niego tego oczekiwało.
Wszak jeżdżący na takim samym motocyklu Hiroshi Aoyama jest w klasyfikacji generalnej ósmy, podczas gdy Elias – trzynasty mając na swoim koncie zaledwie trzydzieści pięć punktów w porównaniu z pięćdziesięcioma sześcioma Japończyka. Dodatkowo najlepszym finiszem #7 jest lokata numer cztery w Jerez de la Frontera, a podopiecznego Cecchinelliego – ósma na zlanym deszczem obiekcie Silverstone. Wiadomo, że głównym problemem Toniego jest kłopot z rozgrzaniem tylnej opony, ale dostarczona mu nawet specjalnie przez HRC nowa rama na niewiele się zdała.
Plotki, jakoby 28’latek z Manresy mógł nie dokończyć tegorocznego cyklu zmagań w teamie Honda LCR pojawiły się już dawno. Podczas rundy na Mugello, w której Hiszpan wywalczył ostatnie, piętnaste miejsce mówiono, że zmagania o Grand Prix Włoch były jego ostatnimi w obecnym zespole. Jakby tego było mało, ostatni satelicki zwycięzca wyścigu w MotoGP (runda w Portugalii w sezonie 2006) nie wziął udziału w poniedziałkowych próbach na toskańskim obiekcie, co jeszcze bardziej zwiększyło falę domysłów. Mało tego, Toni otrzymał ultimatum: jeśli w trakcie trzech najbliższych rund znacznie nie poprawi swoich wyników, będzie to koniec jego przygody z tym zespołem.
Jak wiadomo, Elias był już praktycznie na wylocie z zespołu razem ze swoim szefem mechaników – Christophem Bourguignonem, który namawiał Hiszpana do odpowiednich ustawień, podczas gdy sam zawodnik chciał innych. W rezultacie Belg co prawda nie "zmuszał" już #24 do używania danego set-upu, ale też nie pomagał mu, przez co zawodnik był właściwie pozostawiony sam sobie. Teraz jednak musi on zadowolić oczekiwania zarówno Cecchinelliego jak i jego sponsorów, by nie stracić swojej posady, o którą tak zabiegał Carmelo Ezpeleta.
„Runda na Mugello była straszną, Toni dobrze wiedział, że nie poszło mu dobrze. W Niemczech ustawienia zostaną zmienione na te polecone przez HRC, team wykona techniczną pracę a Toni swoją, jako zawodnika. RC 212V w tym roku jest naprawdę konkurencyjnym motocyklem i jedyny, który się tak nie spisuje należy właśnie do niego,” przyznał na łamach Radia Catalunya rzecznik prasowy zespołu Honda LCR – Oscar Haro.
Kto jednak mógłby ewentualnie zastąpić Hiszpana po rundzie w czeskim Brnie? Wszak wówczas do końca sezonu, ostatniego z 800-tkami, pozostałoby raptem sześć lub siedem Grand Prix – w zależności, czy ostatecznie odbędzie się runda na japońskim torze Motegi. Znalezienie więc zawodnika, który miałby chociaż znikome doświadczenie z tym motocyklem nie byłoby łatwe, a zaświadczyć mogą o tym przykładowo ekipy, w których to kierowcy musieli opuścić chociaż jedną rundę z powodu kontuzji…